Na stronach księgi równymi, ładnymi literami wypisane były informacje o mieszkańcach podzielone długimi pionowymi kreskami. Co około centymetr jedno pod drugim widniały imiona i nazwiska mieszkańców Orglasii, ich data urodzenia, ewentualna data śmierci oraz informacja czy dany obywatel urodził się w mieście, czy poza jego granicami. "Wielki spis ludności" był pozycją, która mogła cieszyć się nowym wydaniem na początku każdego roku wzbogaconym o nowe daty narodzin i śmierci orglasyjczyków.
– Jest tu mniej informacji, niż myślałam, ale to i tak już coś.
Tristan pochylił się nad spisem i poszukał wzrokiem swojego nazwiska. Sarah, która zdążyła już odczytać wszystkie informacje, patrzyła teraz na analizujący wyraz twarzy przyjaciela.
– Tata nie pochodził z Orglasii? – mruknął zdziwiony. Na jego twarzy pojawił się grymas, sugerujący że zaczął intensywnie próbować przypomnieć sobie jakiekolwiek rozmowy z ojcem, które prowadzili w dzieciństwie.
– Na to wygląda. – Sarah przytaknęła. – Zwróć uwagę na dane twojej siostry, to jest dopiero ciekawa sprawa.
Chłopak przeniósł wzrok trochę niżej. Zgodnie ze spisem Veronica żyła tylko sześć lat, a data jej śmierci pokrywała się z datą śmierci ojca.
– Wtedy trafiłem do sierocińca. Szczerze mówiąc, nie jest to jakieś odkrywcze – przyznał lekko rozczarowany. – Nie pamiętałem dokładnej daty, ale to nie jest żadna nowość, że tego samego dnia zginął i tata i Veronica. O wiele bardziej wartościowa byłaby informacja, w jaki sposób zginęli.
Sarah przytaknęła.
– Nie wiem, czy jest to gdziekolwiek zapisane.
– Nie ma "Wielkiego spisu powodów śmierci"? – zażartował.
– No właśnie! – wykrzyknęła radośnie Sarah, podrywając się z krzesła.
Tristan spojrzał na nią zaskoczony.
– Jest coś takiego?!
– Co? Nieee. Bez przesady. A przynajmniej nie pod taką nazwą. Ale może w świątyni mają takie informacje.
Tristan rozpromienił się.
– Trzeba zapytać Vivian!
– Pff. Nie dzielę się informacjami za darmo – żartobliwie kpiący kobiecy głos wzdrygnął zaskoczoną dwójką przyjaciół przy biurku. Sarah przesunęła się niezdarnie, próbując zasłonić ciałem leżącą na blacie książkę.
Vivian stała z założonymi rękami w drzwiach gabinetu, opierając się plecami o framugę. Miała na sobie obszerną, czerwoną sutannę przewiązaną w talii złotym, cienkim łańcuszkiem. Długie do ramion blond włosy związała czerwoną wstążką w kok, by wyeksponować duże, również złote kolczyki przypominające na pierwszy rzut oka szpony drapieżnego ptaka. Mimo skrywanych przez ubiór kształtów Vivian emanowała pewnością siebie i atrakcyjnością w charakterystyczny dla siebie sposób.
Tristan przełknął ślinę. Choć przez większość swojego życia dorastali razem pod jednym dachem i widywali się prawie codziennie, to wygląd przyjaciółki zawsze wywierał na nim ogromne wrażenie niezależnie od okoliczności, w których ją spotykał. Odkąd Vivian objęła stanowisko kapłanki w orglasyjskiej świątyni, rzadko spędzała czas z pozostałymi sierotami, przez co zachwyt, jaki wzbudzała w Tristanie, był za każdym razem jeszcze bardziej spotęgowany niż kiedyś. Chłopak bardzo żałował, że udawało jej się wpadać w odwiedziny jedynie w niektóre poranki, by zjeść wspólnie śniadanie lub pomóc w jego przygotowaniu.
– Napatrzyłeś się? – zapytała z lekkim rozbawieniem, widząc wbite w siebie spojrzenie, które trochę za długo pozostało w bezruchu.
Jego twarz zalał nieśmiały rumieniec, lecz po chwili otrząsnął się i ponownie spojrzał na Vivian, tym razem nie tracąc koncentracji.
– Jak długo tu stałaś?
– Wystarczająco długo, żeby zorientować się, że kombinujecie coś nie do końca legalnego.
– To nie tak... – zaczęła tłumaczyć się Sarah, wbijając zawstydzony wzrok w ziemię.
– Oj kochana, nie przejmuj się. – Uwodzicielski, delikatny szept zalał kolejnym rumieńcem nie tylko twarz Tristana, ale i Sarah.
Vivian bezdźwięcznie podeszła do koleżanki, omijając z nienaganną gracją wszystkie rupiecie i papiery leżące na podłodze. Wyglądała, jakby wręcz unosiła się nad ziemią, swobodnie płynąc pośród morza bałaganu.
Mimo że razem z Sarah były prawie tego samego wzrostu, kapłanka pochyliła się lekko, zbliżając twarz do opuszczonej głowy speszonej naukowczyni. Podniosła dłoń i przesunęła delikatnie palcami po jej policzku. Liczne, pozłacane bransoletki, które nosiła na prawym nadgarstku, zabrzęczały lekko, gdy palce Vivian ujęły podbródek Sarah i uniosły go delikatnie do góry. Spojrzenia dziewcząt spotkały się w pełnym napięcia zbliżeniu. Przepełniony pewnością siebie kuszący wzrok kapłanki wręcz wwiercał się w fioletowe, spanikowane oczy coraz bardziej czerwonej dziewczyny.
– Nie miałam pojęcia, że potrafisz być taka nieprzyzwoita – szepnęła.
Sarah poczuła, jak ciepły oddech Vivian otula jej skórę.
– Zaryzykowałaś kradzież książki z biblioteki dla Tristana? Nieładnie.
– T–to nie kradzież – bąknęła Sarah, doskonale wiedząc, że okłamuje samą siebie.
– Och? To jak inaczej chcesz to nazwać?
– O–oddamy ją dzisiaj.
– Mhmm, oczywiście, oczywiście. Zupełnie w to nie wątpię – mruknęła ze zrozumieniem Vivian, po czym uśmiechnęła się figlarnie. – A dla mnie byś coś ukradła?
Sarah otworzyła usta i zamknęła je po chwili, uciekając wzrokiem na bok. Spojrzała na Tristana z nadzieją, że przyjaciel przyjdzie jej z pomocą. Chłopak jednak był zbyt zafascynowany sceną, którą odgrywała odziana w czerwień kapłanka, by jakkolwiek zareagować.
Z każdą chwilą milczenia atmosfera między dwójką koleżanek stawała się coraz bardziej niezręczna. Nieustępliwy wzrok Vivian polował na spłoszone źrenice ofiary niczym drapieżny jastrząb obserwujący skaczącego na boki królika, by w pewnym momencie zanurkować z niepohamowanym impetem i wbić w niego swoje szpony. Kolczyki kapłanki poruszyły się gwałtownie, gdy ta nagle przysunęła twarz jeszcze bliżej Sarah, tak że prawie stykały się nosami. Zaskoczona dziewczyna odruchowo spojrzała przed siebie, wpadając wzrokiem w sidła czarnych oczu młodszej koleżanki.
Tristan wstrzymał oddech. Nie miał pojęcia, jak ma się zachować w takiej sytuacji, lecz całą niezręczność, którą teraz odczuwał, przytłoczyło wciągające pragnienie obserwowania, jak dalej rozwinie się akcja.
– No wreszcie – wyszeptała z satysfakcją Vivian, nie przerywając kontaktu wzrokowego – Wiedziałam, że ci się uda.
Zrobiła gwałtowny krok w tył i wyprostowała się z uśmiechem na twarzy. Sarah głośno odetchnęła z ulgą, rozluźniając do tej pory spięte ramiona.
CZYTASZ
Dzięcioły Orglasii (krótsze fragmenty)
Fantasy(Wersja opowiadania Dzięcioły Orglasii podzielona na krótsze fragmenty, szybsze i łatwiejsze w czytaniu) Siedmioro przyjaciół żyjących razem pod jednym dachem pewnego dnia staje się świadkami brutalnej śmierci swojej wspólnej znajomej, która ginie z...