14. Mieszanka Wybuchowa

64 4 29
                                    

XIX

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


XIX

Od jakiegoś czasu stał w głównym holu gdzie zostawiła go Estra każąc zaczekać na Gyu-Mao. Goku był bardzo cierpliwy. Ubrany w biały smoking pod idealnie zawiązaną muchą machał radośnie wszystkim, którzy go mijali. Pomachał nawet tej dziwnej babci, którą spotkał rano a która teraz obdarzyła go morderczym spojrzeniem. A Gyu-Mao wciąż nie było. Zastanawiał się czy nie pójść i nie poszukać tatka. Ale nie. Twardo stał i czekał powstrzymując się nawet od wiercenia i drapania. Choć o wiele bardziej wolałby ubrać dogi, wytrzyma. Ten dzień był spełnieniem marzeń ChiChi i nie miał zamiaru go zepsuć. A zdenerwowanie Gyu-Mao na pewno się do tego zaliczało.

- Jesteś Goku. Dziękuję, że zaczekałeś - olbrzym w końcu pojawił się w holu - Gotowy?

Goku przytaknął i dołączył do niego wsiadając do niedużego kapsułkowego samochodu unoszącego się nad ziemią, który pojawił się z kłębu dymu. Po wczorajszej rozmowie z ChiChi o ślubie wiedział, że kiedy się rozstaną on pojedzie z ojcem na miejsce szybciej niż ona i tam będzie na nią czekać. ChiChi jako panna młoda musi mieć wielkie wejście. A on będzie stał obok i cieszył się tym dniem razem z nią.

Wiedział, że będą musieli się pocałować, że będą musieli zatańczyć ten śmieszny taniec, że będą jeść i się bawić. I wiedział, że po wszystkim będą spali w jednym łóżku. I może w końcu jak powiedziała Estra będą uprawiać seks. Goku przeszedł dreszcz ekscytacji dlatego całą drogę w milczeniu liczył mijane drzewa wyobrażając sobie skwaszoną minę strasznej babci.

Kiedy dotarli nad jezioro nie poznał tego miejsca. Przy drodze leżał długi biały dywan prowadzący do drewnianego kobierca ubranego w liście i kwiaty. Po drugiej stronie leżały szerokie obrusy, przy których ciągnęły się rzędy stołów z jedzeniem a jeszcze dalej podest, na którym Goku dostrzegł instrumenty muzyczne i szeroki parkiet. Ale oprócz tego wszystkiego znajdowały się tu tłumy ludzi. Były tu kobiety z kuchni i mężczyźni z baru jak i wiele nieznanych mu twarzy. Wyglądało na to, że przyszła tu cala wioska.

Na widok Goku i prowadzącego go Gyu-Mao wszyscy zaczęli wiwatować i klaskać. Goku poczuł się dziwnie. I chyba zacząć się trochę stresować. Machał nieśmiało podczas gdy Gyu-Mao tryskał entuzjazmem. Aż w końcu idąc długim i pięknym dywanem dotarli do ślubnego kobierca, obok którego stał starszy mężczyzna ubrany w ciemną szatę. Gyu-Mao wskazał Goku miejsce, w którym ma zaczekać podczas gdy on pójdzie na powitanie ChiChi. Ale zanim go opuścił spojrzał na niego i rozpłakał się.

- Moja księżniczka wychodzi za mąż...

- Gyu-Mao nie płacz - Goku lekko spanikował.

- To łzy wzruszenia. Ślub dziecka to dla rodzica jeden z najważniejszych dni w życiu - olbrzym odpowiedział ocierając łzy wielką dłonią po czym oparł ją na ramieniu chłopaka - Kiedyś sam będziesz rodzicem to zrozumiesz.

Mój Los w Twoich Rękach I1IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz