I
Trening, pojedynki, medytacja, jedzenie, sen.
To wszystko co robił przez ostatnie trzy lata. A towarzysząca temu cisza, którą sporadycznie przełamywał kontemplujący bóg stukając drewnianą laską w marmurowe podłogi, gdy spacerował po swoim sanktuarium oraz przerażający Mister Popo restrykcyjnie egzekwujący swoje zasady była momentami nie do zniesienia dla takiego energicznego chłopca jak on. Pałac Wszechmogącego był nudnym i bardzo przytłaczającym miejscem.
Ale oprócz treningu, były też nauki. Na polecenie boga pobierał je od Mister Popo tak jak robił to u Muten Roshi. Nie lubił tego ale nie miał wyjścia. Nie było tam zbyt wielu ekscytujących rzeczy do robienia. Oprócz tych kilku pierwszych dni treningu kiedy miał okazję odwiedzić inne miejsca niż Pałac Wszechmogącego. I oczywiście wyprawy do Komnaty Ducha i Czasu. Ale tę prawie przypłacił życiem.
Trzy lata. To było naprawdę trudne i samotne doświadczenie. Zabrały mu swobodę, zabrały przestrzeń, zabrały wolność. Ale tym razem miało być inaczej.
Tym razem nie obudził go widok purpurowego baldachimu i ból nadwyrężonych mięśni. Tym razem nie czuł się smutny i samotny. Tym razem nie groziła mu przeszywająca cisza i nuda. Bo tym razem miał ChiChi.
Uderzył go delikatny zapach kwiatów i uczucie łaskotania. Otworzył oczy i ujrzał burzę kruczoczarnych włosów uciekających ze szczelnie owiniętej kołdry delikatnie muskających jego ramię, szyję a nawet nos. Już miał się zerwać by uwolnić się od tego łaskotania ale zorientował się, że tym samym obudzi śpiącą obok niego żonę. Jej ciało falowało delikatnie a oddech był spokojny. Odsunął się więc bardzo ostrożnie.
Ale ChiChi nie spała. Leżała bez ruchu i kontrolując swój oddech zastanawiała się co powinna teraz zrobić. Mimo nocy spędzonej z Goku i tego co ze sobą zrobili nawet dwa razy nadal była ogromnie skrępowana jego obecnością. Zwłaszcza, że leżała obok niego kompletnie nagiego tak samo naga. A gdy się poruszył zadrżała.
- Co robisz? - zbierając odwagę spojrzała na niego.
- Idę trenować - odpowiedział dziarsko.
- Oh... musisz?
- Tak. Codziennie rozpoczynam dzień od treningu.
- A może... - ChiChi przesunęła wzrok i utkwiła go w poduszce - Może dziś spędzisz ranek ze mną?
Goku spojrzał na nią. Wsparta na łokciu mocno przyciskała kołdrę do piersi. Miała rozwiane włosy i rozmazany makijaż przez co jej oczy wydawały się jeszcze głębsze. Zawahał się. To byłby już drugi ranek w ciągu czterech dni, kiedy odpuszcza trening. ChiChi zauważyła to zawahanie więc dodała:
- To nasz pierwszy ranek po ślubie. Powinniśmy spędzić go razem jako mąż i żona.
- No dobrze - to go przekonało. Położył się z powrotem i niezdarnie nasunął na siebie kołdrę - To co się robi razem jako mąż i żona w łóżku?
CZYTASZ
Mój Los w Twoich Rękach I1I
FanficKiedy myślał, że najtrudniejsze z czym musi się zmierzyć to silny przeciwnik, na jego drodze staje niezwykła dziewczyna. A wraz z nią nowe wyzwanie. Drugie oblicze historii chłopca z ogonem, Son Goku. Jak było, jak mogło być, jakby było gdyby... Za...