[B] 0.6. Przebudzenie

67 7 1
                                    

...

Goku spojrzał ostatni raz na fioletową ciecz w ceramicznym kubku w jego drżącej dłoni. Oblewał go zimny, nieprzyjemny pot. Przerażało go, co jedna kropla zrobiła Yajirobe i choć znał go dopiero kilka godzin czuł, że jego intencje są szczere. Wiedział, że z każdą następną chwilą coraz trudniej będzie mu to zrobić. Ale musiał to zrobić. Zaszedł tak daleko, że nie mógł się teraz poddać. Musiał pomścić przyjaciela.

Zacisnął powieki i szybkim ruchem wychylił kubek przyciskając go mocno do ust, jakby bał się, że kiedy zelży uścisk straci resztę odwagi by to zrobić. Płyn był gorzki. Zmusił się jednak by go przełknąć a wtedy jego gardło oblało ciepło, które powoli go rozpalało. Momentalnie przepłynęła przez niego fala nieopisanej mocy, nasilająca się z każdym następnym oddechem zaczerpniętym między okrzykami bólu. Czuł jak rozrywa jego ciało pragnąc się uwolnić a on próbował resztą sił nad nią zapanować. Wijąc się z bólu, z trudem powstrzymał się by nie zwrócić wypitego trunku. Ciągły krzyk wydobywający się z jego palącego gardła niósł się echem po jaskini coraz bardziej przerażając spanikowanego Yajirobe

- Zwymiotuj to - krzyczał.

Goku, by nie myśleć o swoim cierpieniu starał się skupić na najmilszych momentach ze swojego życia. Spokojne, sielankowe dzieciństwo u boku kochanego dziadka w rodzinnym domu, pełen pasji i satysfakcji trening u Muten Roshi gdzie poznał swojego najlepszego przyjaciela Kuririna. Jego serce przeszył smutek a zaraz za nim wściekłość. Kuririn i ten, który był odpowiedzialny za jego śmierć - Piccolo Daimao.

Chłopak myślał że fizyczne męki, jakim był teraz poddawany to najokrutniejsze, czego kiedykolwiek doświadczył.

Ku jego przerażeniu im bardziej starał się wydobyć z pamięci przyjemne wspomnienia tym szybciej i więcej zaczęło ich stamtąd znikać. Chociaż rozpaczliwie próbował, nie potrafił ich zatrzymać. Zacisnął mocniej powieki czując jakby w jego umysł wbijało się tysiące igieł. Pragnął stracić przytomność by uwolnić się od tego cierpienia. Zamiast tego ból nasilił się a jego myśli stały się wyraźniejsze niż kiedykolwiek. Przez jego głowę przelatywały obrazy wszystkich jego porażek, wszystkich okrutnych i bolesnych chwil. Każdego momentu, w którym zawiódł, bo był za słaby. Wszystkie dotkliwie, przerażająco dokładne i wyraźne.

Obraz triumfującego Piccolo Daimao, który bez żadnego problemu go pokonał i wycisnął z niego życie sprawiając, że serce Goku zatrzymało się. Tamburyn katujący go, słabego i bezbronnego, pozostawionego na granicy śmierci. Widok martwego Kuririna. Jego zimne, sztywne ciało i ziejące pustką oczy. Brutalny Tao Pai Pai, śmiejący się szyderczo zabijając Borę, któremu Goku nie miał najmniejszych szans się przeciwstawić. Armia RR, która sprawiła, że poczuł więcej nienawiści i cierpienia niż przez całe swoje dotychczasowe życie. Aż wreszcie... sztywne, martwe, rozszarpane przez dzikie, brutalne, zwyrodniałe zwierzę ciało dziadka.

Chłopak krzyczał i płakał. Cierpienie, jakie go oblewało paraliżowało jego ciało. Ogarniało jego dusze. Przepełniało jego serce. Mimo to nie chciał się poddać.

- Nie umrę!! Nie umrę!!!

Choć rozpaczliwie starał się przeżyć coraz bardziej brakowało mu sił by z tym walczyć. Błagał w myślach aby to się już skończyło, ale wtedy ból się nasilał. Czuł, że śmierć jest jedynym co może przynieść mu w tej chwili ulgę, ale coś nie pozwalało mu umrzeć.

Yajirobe, który nie opuścił Goku lecz wytrwale przy nim stał nie wierzył w to, co widzi. Nie wiedząc co robić, jak mu pomóc, próbował na zmianę dodawać mu otuchy i namawiać by odpuścił. Goku jednak nie słyszał jego słów. Nieustanny krzyk wydobywający się z jego ściśniętego gardła, niósł się po jaskini i potęgował ból, jaki go trawił. Choć jego agonia trwała kilka godzin dla niego było to jak cała wieczność.

Ukryty na dnie głębokiej szczeliny, w krainie na krańcu świata, cierpiący okrutne katusze Goku nie wiedział, że w tym czasie Piccolo Daimao terroryzuje ludzi, zapowiadając coroczną eksterminacje jednego z regionów Ziemi, że Tenshinhan głęboko poruszony śmiercią Muten Roshi zdecydował się nauczyć Mafuby i poświęcić życie by zapieczętować tyrana, że jego przyjaciele myśląc, że nie przeżył spotkania z demonem starają się znaleźć sposób na pomszczenie go i dokończenie jego dzieła. I choć Goku nie był tego świadom, to właśnie dodawało mu sił by wytrwać przy życiu.

Strzępy wspomnień, które do niego powracały, myśli o przeżytych przygodach, spotkanych wrogach, pokonanych przeciwnościach i przyjaciołach, dla których to robił sprawiała że był w stanie poskromić tę rozdzierająca go moc. Nie mógł się poddać. Musi obronić Ziemię. Musi pomścić zamordowanych przyjaciół. Musi stawić czoła kolejnemu silniejszemu przeciwnikowi. To wciąż nie był jego czas by umrzeć. Musi przekroczyć swoje słabości. Musi stać się silniejszy. Musi... zabić!

Krzyk Goku momentalnie nasilił się a cała jaskinia zadrżała i wypełniła głośnym, zatrważającym zwierzęcym rykiem, który odbił się echem od skalnych ścian. Yajirobe poczuł jak drży każda jego kość i jeży się każdy jego włos. Goku wydał ostatnie tchnienie, po czym wszystko ucichło. Jego ciało przestało się ruszać. Kiedy wystraszony Yajirobe chciał go dotknąć by sprawdzić czy jeszcze żyje, Goku jak gdyby nic wstał.

- Udało ci się Goku! Przeżyłeś - ucieszył się Yajirobe. Goku jednak go nie słuchał. Czując jak jego ciało drży, jak jego serce szybciej bije, przyglądał się swoim rękom, które wydawały się spokojne - I co, jesteś silniejszy?

- Nie jestem pewny... - odpowiedział osłupiały chłopiec. Naprawdę nie potrafił zrozumieć co się z nim dzieje - ale czuję przepełniającą mnie moc.

- Dla mnie wyglądasz tak samo - stwierdził Yajirobe po pobieżnych oględzinach jego ciała. Niewykluczone, że postura Goku nie zmieniła się a mięśnie wciąż miały tę samą objętość, może był trochę smuklejszy. Ale uczucie, które go nie opuszczało, moc, która płynęła w jego żyłach.

- Dziękuję - krzyknął Goku kiedy z rozmyślań wybiła go zanurzająca się w jeziorze kamienna głowa. Patrzył na nią czując spokój w sercu. Coś na pewno się w nim zmieniło. Jego umysł nagle wyostrzył się - Już. Idziemy!

- Idziemy? Znasz drogę do wyjścia? - zapytał zaskoczony Yajirobe. Pewność siebie bijąca od Goku, która go uderzyła zamiast go uspokoić przestraszyła go.

- Droga... Widzę ją... - odpowiedział chłopak.

....


Mój Los w Twoich Rękach I1IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz