VIII
Na Furyapan Yama było gorąco jak na patelni niezależnie od pory roku. Dlatego tym bardziej nikt nie spodziewał się, że tego czerwcowego poranka nad wioską zbiorą się ciemne chmury.
Otworzył oczy gdy jego włosy przeczesał chłodny, poranny wiatr. Tu, na szczycie skalistego pagórka, daleko od wioski miał nadzieję w spokoju oddać się medytacji. To pierwsza rzecz, którą zrobił po wstaniu i opuszczeniu sypialni, a obudził się dziś bardzo wcześnie.
Tej nocy nie mógł długo zasnąć. Zarówno przez Keto jak i ChiChi.
Miał ochotę zgnieść go jak robaka, rozpłaszczyć na ścianie baru, przed którym się umówili, wbić jego parszywą mordę w ziemię, rozszarpać paskudny uśmieszek na jego wrednej twarzy i zadusić jak gnojka jakim był. Nie mógł się tego doczekać od pierwszej chwili kiedy go poznał.
Ale te żądze napędzane czystą, nieprzebraną wściekłością a wręcz nienawiścią przysłoniły słowa, które wczoraj padły z ust jego łagodnej żony. Otuliły swoją delikatnością i oblewały współczuciem i zrozumieniem. Zrozumieniem, które on od kiedy tylko się obudził bezskutecznie próbował w sobie odnaleźć.
"Gdy Muten Roshi ugasił ogień na zamku, ojciec chciał spełnić swoją obietnicę. Jednak nikt z mieszkańców wioski nie chciał wracać na Furyapan Yama nie wierząc w cudowną przemianę okrutnego władcy demonów. Nikt oprócz rodziny Keto.
Ojciec Keto był surowym lecz lojalnym człowiekiem. Razem z moim tatą przekonywali ludzi do powrotu. Tak samo jak razem wymierzali kary za nieposłuszeństwo. To był trudny czas a Keto i ja byliśmy jedynymi dziećmi. Dlatego spędzaliśmy ze sobą każdą chwilę. Był ze mną zanim pojawiłeś się ty i był gdy ciebie nie było. Rozśmieszał, pocieszał, wspierał. Był moim jedynym przyjacielem.
Wszystko zmieniło się gdy do wioski wtargnęła armia RR i na jego oczach zabiła jego ojca. Po tym wydarzeniu jego matka nie mogła się otrząsnąć a babka wybaczyć. To straszna kobieta. Była przeciwna imigrantom, których przygarnął mój tata twierdząc, że powinien skupić się na swoich lojalnych poddanych a nie brać kolejnych. Keto też nie oszczędzała. Była dla niego surowsza niż ojciec. Obwiniała go o jego śmierć. Zwariowała kompletnie.
Keto od tego czasu stał się nerwowy i agresywny a ja miałam dla niego coraz mniej czasu. Mimo to odwiedzał mnie, obdarowywał prezentami i kwiatami, pytał o samopoczucie. To było bardzo miłe. Do czasu gdy poprosił mnie o rękę. To mnie przeraziło. Nie chciałam psuć naszej znajomości. Po za tym czekałam na ciebie.
On tego nie rozumiał. Naciskał i błagał. W końcu powiedziałam mu, że ożenię się z nim jeśli pokona mnie w walce. A wiedziałam, że nie ma ze mną szans. Nie chciałam tego, ale pobiłam go na oczach całej wioski i upokorzyłam. Nasza przyjaźń się skończyła a on stał się zamknięty i zgorzkniały. Estra mówi, że sam musi sobie z tym poradzić. Ale ja nie czuje się z tym dobrze.
CZYTASZ
Mój Los w Twoich Rękach I1I
FanficKiedy myślał, że najtrudniejsze z czym musi się zmierzyć to silny przeciwnik, na jego drodze staje niezwykła dziewczyna. A wraz z nią nowe wyzwanie. Drugie oblicze historii chłopca z ogonem, Son Goku. Jak było, jak mogło być, jakby było gdyby... Za...