[B] 0.7. Szatan 'Serduszko'

106 9 10
                                    

...


"Chcesz zaatakować wielkiego Piccolo Daimao?? Bredzisz gówniarzu! Zginiesz jak tylko poznasz moją prawdziwą siłę!"


"Zabiłeś wiele bardzo drogich mi osób. Nigdy ci tego nie wybaczę!"


"Zabiję cię!"


Cudem uniknął śmierci, lecz mimo tego ani na chwilę nie ustąpił. Musiał stać się silniejszy, musiał przekroczyć swoje granice, musiał pokonać tyrana, musiał pomścić Kuririna. W całym swoim życiu do nikogo nie czuł takiej pogardy i nienawiści. Pragnienie zemsty rozpalało jego duszę i serce. Przepełniony mocą, jakiej doświadczył po wypiciu PrzeBoskiej, Goku czuł się niepokonany. Bardziej niż kiedykolwiek. I to go zgubiło.

- Ani kroku. Tylko spróbuj się ruszyć a zmiażdżę jego czaszkę w drobny mak - krzyknął Piccolo Daimao trzymając głowę Tenshinhana, który wisiał bezwładnie.

- Cholera! - Goku zatrząsnął się ze złości.

- Son, nie przejmuj się mną. Roznieś w pył tego potworaaaaaaa! - wrzasnął Tenshinhan, kiedy Piccolo zgniatał jego czaszkę.

- Nie mieszaj się w to - warknął do niego.

- Przestań. Nie rób tego! - Goku krzyczał czując jak ogarnia go coraz większa wściekłość i bezsilność. Zaciśnięte pięści trzęsły się a włosy na głowie jeżyły coraz bardziej. Nie mógł nic zrobić. Nie pozostało mu nic innego jak tylko podporządkować się - Zrobię co zechcesz.

Niewyobrażalna złość paliła każdy jego organ i płynęła jego żyłami. Ogarnięty był furią. Jednak musiał ustąpić. Zamknął oczy i z ogromnym trudem ukorzył się, opuszczając ręce i otwierając się na atak wroga. Z pogardą spojrzał w oczy Piccolo Daimao, z całych sił powstrzymując się by nie rzucić mu się do gardła.

- Cóż za wspaniałe poświęcenie! Ha ha - Piccolo zaśmiał się szyderczo - Nie ruszaj się, ani drgnij! - podniósł kamień leżący obok niego - Zrozumiano? Jak drgniesz choćby odrobinę to on zginie - zacisnął łapę na głowie Tenshinhana a ten jęknął z bólu. Goku impulsywnie zrobił krok do przodu - Ani kroku! - krzyknął Piccolo Daimao widząc jego ruch. Położył kamień na swojej dłoni i dmuchnął go w kierunku bezradnego chłopca, który z trudem powstrzymywał drżące z wściekłości ciało by się nie ruszyć i nie zrobić uniku. Kamień trafił Goku w lewą rękę tak mocno, że pociekła z niej krew. Czuł silny ból jednak zacisnął zęby i zaprzestał dalszego krzyku. Nie chciał dać Piccolo Daimao większej satysfakcji niż miał. Już i tak wystarczająco go upokorzył.

- Tą rączką już sobie nie pomachasz - zaśmiał się drwiąco, po czym dodał - Wy ludzie macie za miękkie serca, to wasz słaby punkt. Nie wygrasz ze złem jeśli nie wyzbędziesz się emocji!

- Ty i tak nas wszystkich zabijesz... - wycedził Goku przez zęby uginając się z bólu. Czas, który kupił poddając się woli Piccolo Daimao nie przyniósł rezultatu. W dalszym ciągu nic nie wymyślił. A teraz dodatkowo ból przysłaniał mu jasność umysłu. W głowie dźwięczały mu tylko słowa Piccolo: wyzbyć się emocji. Zacisnął pięść i zęby jeszcze mocniej.

- Wybacz, Tenshinhan. Muszę załatwić Piccolo - Goku wyprostował się i zmierzył swojego przeciwnika zimnym spojrzeniem.

- Co? Więc mam go zabić? - Piccolo był zaskoczony jego postawą.

- Proszę bardzo - krzyknął wyzywająco Goku. Przypomniał sobie o Smoczych Kulach. Ciężko było mu się zgodzić na śmierć przyjaciela, zwłaszcza po tym gdy ten postanowił wesprzeć go w tej trudnej walce, ale nie miał wyboru. Po wszystkim zbierze Smocze Kule i przywróci życie jemu, Kuririnowi i Muten Roshi.

Ale kiedy Goku usłyszał, że Shen Long nie żyje i kule straciły swoją moc poczuł jak przechodzi go dreszcz a za nim fala jeszcze większej wściekłości. Musiał podjąć decyzję. Śmierć przyjaciela czy jego.

- Atakuj śmiało. Oczywiście jeśli za nic masz jego życie - śmiał się Piccolo Daimao.

Goku nie potrafił się skupić. Nie mógł się ruszyć. Złość i bezradność kompletnie go sparaliżowały. Jego ciało podjęło decyzje za niego. Jego umysł pociemniał, kiedy poczuł jak kolejny dmuchnięty przez Piccolo Daimao kamień uderza w niego. Upadł krzycząc i tracąc czucie w nogach. Leżał bezbronny na ziemi. Ból ciała paraliżował go a gniew w jego żyłach palił coraz bardziej.

"Co robić?"

Goku bezradny patrzył jak Piccolo Daimao unosi się w powietrze i wykrzykuje swoje ostatnie słowa przed atakiem. Desperacko potrzebował rozwiązania. Wtedy poczuł, że może poruszyć palcami prawej dłoni. Miał jeszcze jedną nieuszkodzoną rękę.

- Giń! - krzyknął Piccolo Daimao i zanurkował w stronę Goku z niesamowitą szybkością. Goku uważnie go obserwował wyczekując na odpowiedni moment, po czym sam krzyknął.

- Zrobiłeś błąd! Zostawiłeś mi jedną rękę! - uniósł ją w górę i skupił w niej całą, pozostałą moc. Przyłożył ją do ziemi i wypuszczając falę ki odbił się szybując w powietrze prosto na demona - Włożę wszystko co mam w ten jeden atak! - skupiony wyłącznie na tym by zadać Piccolo Daimao najsilniejszy cios nie zważał na jego groźby - Przebij to! - krzyknął i wysunął pięść przed siebie.

I wtedy ją poczuł. Silniejszą niż kiedykolwiek. Dziką, niepohamowaną, przepełniającą go w całości moc. Czuł jak dodaje mu nadludzkiej siły i przyćmiewa strach. Był tylko on i silny przeciwnik, którego musi pokonać. Poddał się jej całkowicie.

Zanim zamknął oczy, zobaczył przerażenie na twarzy Piccolo Daimao, po czym wbił się w jego ciało zgniatając jego wnętrzności. Otworzył oczy gdy poczuł uderzenie powietrza kiedy wyłonił się po drugiej stronie dziury, jaką zrobił w ciele Piccolo.

- Wygrałem... - łzy napływały mu do oczu - Pokonałem go! - krzyknął w przestrzeń.

"Mistrzu. Kuririn. Pomściłem was. Zabiłem go"

Poczuł jak rozrywające się na strzępy ciało Piccolo Daimao wybucha i popycha go prosto w ziemię. Spadał i nic nie mógł już zrobić. Moc opuściła go a sparaliżowane ciało odmówiło posłuszeństwa. Był gotowy na wszystko. Nawet śmierć. Osiągnął swój cel. Dokonał zemsty. Umrze spełniony.

...

Mój Los w Twoich Rękach I1IOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz