Choć nie był Najsilniejszym Człowiekiem pod Słońcem to był jednym z najszczęśliwszych ludzi na Ziemi. Trening u Muten Roshi, uczestnictwo w Tenkaichi Budokai, starcie z Armią RR, podróż dookoła świata i wspaniali ludzie, których spotkał na swej drodze. Bulma, Yamcha, Ulong, Puar, Mistrz, Lunch, Kuririn. Po tylu latach wciąż byli przy nim i go wspierali. Rozumieli jak nikt inny. Byli dla niego jak rodzina. Wszystko to sprawiało, że dla Goku wygrana nie była już najważniejsza. Wręcz przeciwnie, z jakiegoś powodu cieszyło go, że na świecie wciąż jest ktoś silniejszy od niego.
Ten Turniej był ogromną i ciężką lekcją pokory dla obu jego finalistów. Walka nie tylko z przeciwnikiem, ale i z samym sobą. Najbardziej przekonał się o tym Tenshinhan. Spotkanie z Goku i pojedynek z nim wiele mu uświadomiły. To dzięki Goku zrobił swój pierwszy krok na drodze jasności.
Lecz mimo, że walczył uczciwie, Tenshinhan nie czuł się dobrze jako zwycięzca. Wygrał wyłącznie poprzez szczęśliwe dla niego zrządzenie losu. Gdyby Goku nie uderzył w przejeżdżający samochód, kiedy oboje pikowali ku ziemi, być może to on byłby zwycięzcą.
- Son Goku, chcę żebyś coś ode mnie wziął - Tenshinhan podszedł do ubierającego się chłopca i wręczył kopertę - Przyjmij połowę. Wygrałem dzięki szczęściu a nie umiejętnościom.
- Zostaw je sobie. Nawet nie wiem jak używa się pieniędzy - odpowiedział radośnie Goku zawiązując dogi, które oddał mu Kuririn. Jego właśnie się podarło.
- Ale...
- Szczęście to też część umiejętności - zaśmiał się przyjacielsko Muten Roshi podchodząc do chłopców - A dzięki walce z takim mistrzem jak Ty, Goku wiele się nauczył.
- Właśnie - chłopiec potwierdził słowa Mistrza z uśmiechem. To była naprawdę ekscytująca i pouczająca go walka.
- Co tak tu stoicie? - zagadnęła Bulma, która wraz z pozostałymi zmierzała w ich kierunku. Na czele, o kulach szedł Yamcha. Zatrzymał się przed wpatrującym się w ziemię Tenshinhanem i zmierzył go twardym spojrzeniem.
- Gratuluję zdobycia tytułu - odezwał się w końcu, a jego twarz złagodniała. Zaskoczony i skruszony Tenshinhan przeprosił Yamchę za to jak go potraktował w walce - Nie przejmuj się tym. Lepsze to niż śmierć - odpowiedział spokojnie Yamcha - Liczę na rewanż - uderzył pięścią w pierś rywala i uśmiechnął się. Podniesiony na duchu Tenshinhan oddał uśmiech.
- A tak swoją drogą, co wasza dwójka chce teraz począć? - zagadnął Muten Roshi - Byłbym rad gdybym mógł ugościć was u mnie.
- Właśnie! Jestem za! - krzyknęła zza jego pleców jasnowłosa Lunch a jej policzki pokryły się rumieńcami - Zakochałam się w tej dzikości.
Wszyscy łącznie z Tenshinhanem patrzyli na nią osłupiali. Mężczyzna spuścił wzrok i szczerze podziękował za propozycję Żółwiego Pustelnika tłumacząc, że mimo zdrady on i Chaozu nadal pozostają uczniami szkoły Żurawia i to im nie wypada.
- Szlag by to - zaklęła Lunch - To może chociaż będziemy do siebie pisać?
Przyjaciele byli naprawdę zaskoczeni. Nigdy nie spodziewaliby się takiego zachowania u twardej i agresywnej Lunch Blondynki. Po jej słowach zapanowała pełna konsternacja, którą przerwał Muten Roshi.
- Idziemy coś zjeść? Goku i Tenshinhan muszą dużo zjeść żeby zregenerować siły.
Wszyscy byli głodni i chcieli dużo zjeść, więc zgodnie przytaknęli a skoro Goku nie chciał przyjąć połowy nagrody, Tenshinhan zaproponował, że zapłaci za posiłek.
- Wiedz, że ten tutaj potrafi zjeść za dziesięciu - zaśmiał się Kuririn w odpowiedzi, wskazując na Goku. Przyjaciele coś o tym wiedzieli.
- Goku ta walka była niesamowita - zagadnął Yamcha, kiedy ruszyli.
CZYTASZ
Mój Los w Twoich Rękach I1I
FanfictionKiedy myślał, że najtrudniejsze z czym musi się zmierzyć to silny przeciwnik, na jego drodze staje niezwykła dziewczyna. A wraz z nią nowe wyzwanie. Drugie oblicze historii chłopca z ogonem, Son Goku. Jak było, jak mogło być, jakby było gdyby... Za...