XIV
W pierwszej chwili nie potrafił czuć nic innego jak tylko wściekłość. Wściekłość na Piccolo za tak podłą zagrywkę. Wściekłość na Wszechmogącego, który mu nie zaufał. Wściekłość na siebie, że nie zareagował wcześniej i wszystko wyszło na jaw. Słyszał zaniepokojone pytania przyjaciół ale nie potrafił się uspokoić by im odpowiedzieć. To właśnie dlatego chciał utrzymać tożsamość Piccolo w tajemnicy i pokonać go zanim ktokolwiek odkryłby prawdę. Był spokojniejszy kiedy oni byli spokojni.
Ale wyjawienie prawdy w pewien sposób ułatwiło mu sprawy. Już nic nie musiał ukrywać. Wraz z tym wyznaniem powróciły obrazy z przeszłości. To samo uczucie determinacji i niezłomna wola walki, teraz podsycane przerażeniem przyjaciół i groźbami Piccolo, na nowo zapłonęły w jego sercu. Jak słusznie stwierdził Yamcha, ich los znów był w jego rękach.
W chwili, w której wkroczył na ring jedyną jego myślą była myśl o walce, na którą tak długo czekał. Ale choć czuł z tego powodu ekscytację, patrząc w zimne oczy uśmiechającego się do niego Piccolo, tym razem nie było mu do śmiechu. Pełen powagi i skupienia wyczekiwał na gong, po którego uderzeniu miały się rozstrzygnąć losy świata.
- Kto wygra 23 Tenkaichi Budokai i zdobędzie tytuł najlepszego pod słońcem?! - krzyknął podekscytowany prowadzący - Rozpoczynamy finałową walkę turnieju!
Gong rozbrzmiał echem po arenie a Goku i Piccolo ruszyli na siebie. Zaczęli wymieniać tak szybkie ciosy, że wprowadzili w osłupienie całą widownię, która po kilku chwilach nie była w stanie ich już dostrzec. Również ChiChi obserwowała ring nasłuchując dźwięków walki i kierując wzrok tam gdzie akurat patrzyli towarzyszący jej przyjaciele Goku. Widać było, że oni nie mieli większych problemów z dostrzeżeniem go.
Odepchnięty Piccolo wyciągnął ramię w kierunku Goku. Ten chwycił je i wyrzucił przeciwnika w powietrze posyłając za nim ten sam atak, który wykorzystał w walce z ChiChi. Lecz tym razem był on gwałtowniejszy i silniejszy. Widząc, że trafił Piccolo, nie tracąc czasu, Goku wyskoczył z zamiarem zadania ciosu.
Ale młody demon spodziewał się tego. Mimo, że atak był naprawdę silny i przez chwilę dezorientujący wyczekał odpowiedni moment i zaskoczył Goku pociskiem ki uformowanym w dłoni. Trafił go idealnie. Chłopak krzyknął i zaczął spadać. Wtedy Piccolo wystrzelił kolejny również celny a po tym posłał całą zabójczą ich serię. Goku rażony nimi raz po raz, uderzył w ring, który pękł. Piccolo nie zważając na przerażonych widzów i krzyczącego prowadzącego, który stał tuż obok, rozbawiony nieprzerwanie bombardował arenę. A gdy opadł kurz i wzburzony przez niego gruz, wylądował na ziemi uważnie obserwując znokautowanego przeciwnika. Chłopak leżał nieruchomo w ogromnym leju i w podartym ubraniu a na jego ciele widać było liczne ślady poparzeń.
- Nokaut! Zawodnik Son został znokautowany! - krzyknął prowadzący, kiedy otrząsnął się z szoku i strzepując kurz ze swojej marynarki zaczął odliczanie. Piccolo uśmiechnął się powątpiewająco.
CZYTASZ
Mój Los w Twoich Rękach I1I
FanfictionKiedy myślał, że najtrudniejsze z czym musi się zmierzyć to silny przeciwnik, na jego drodze staje niezwykła dziewczyna. A wraz z nią nowe wyzwanie. Drugie oblicze historii chłopca z ogonem, Son Goku. Jak było, jak mogło być, jakby było gdyby... Za...