20 rozdział - Leo znów?

342 41 3
                                    

Obudziłam się rano. Wypoczęta. Patrzę. Obok mnie nadal leży Mark. Co? On ssie kciuk!? Po chwili obudził się. Widząc że ma palec w buzi szybko go wyjął.

Yyy. Nie widziałaś... Zaczął.

Wybacz widziałam. Powiedziałam.

Po chwili wybuchłam głośnym śmiechem. Potem do mojego pokoju wbiegł Nico z mieczem Lucy z sztyletem Leo z kulą ognia oraz Kalipso z włócznią. Serio? Słyszeli mnie?

Lena nic ci nie jest? Spytał Leo.

Nic. Powiedziałam śmiejąc się.

Mark co ty tu robisz i co jest jej? Spytał Nico.

Ja na to wybuchłam większym śmiechem. Ja się śmieje z Marka i nagle wparuwuje armia herosów. Myślą że coś mi zrobił. Nie wytrzymam. Umrę ze śmiechu.

Yyy... Zaczął.

Mark! Krzyknęła Lucy.

No... Więc... Ten... Zaczął.

Nie wiedział co powiedzieć. A ja dalej się śmiałam.

Mark bo cię przedziurawię. Zagroziła Kalipso.

Mark ssie kciuk przez sen. Potem wy... Powiedziałam ze śmiechem.

Lucy zrozumiała o co chodzi też zaczęła się śmiać.

Lena co? Spytał mnie Leo.

Chodzi oto że Mark ssie kciuk przez sen. My usłeszeliśmy jej śmiech i wpadliśmy z bronią. Rozumiecie? Wyjaśniła Lucy chichocząc.

Potem już wszyscy się śmiali nawet Mark. Po kilkuch minutach wstałam i poszłam do łazienki. Założyłam miętową koszulę granatowe rurki oraz turkusowe conversy. Wyszłam i nagle zaczęli się śmiać.

O co chodzi? Spytałam a oni znów w śmiech.

Podeszłam do lustra. Założyłam koszulę i spodnie tył na przód. Zaczęłam się śmiać. Wróciłam do łazienki i poprawiłam swoje ubrania. Wyszłam tym razem nic. Chwila. Leo znów miał samozapłon? Zaczęłam śmiać się. Dlaczego? Tym razem miał czerwone koronkowe gacie. Nie ma innych? Pokazałam palcem na Lea. Widząc to inni też śmieli się.

Co tym razem? Spytał półnagi Leo.

Popatrz w dół. Powiedziała Lucy z chichotem.

Tym razem to nie ja się zapaliłem. Hej. Kalipso to ty? Spytał.

Wybacz tym razem to nie ja. Powiedziała z uśmiechem na twarzy.

Nagle Lucy podpaliła sobie palec. Nagle Valdeza oświeciło.

Nie. Jeszcze czego. Moja własna prawnuczka. Powiedział.

Od kogoś musiałam odziedziczyć talent do psot. Powiedziała z uśmiechem.

Podeszła do Kalipso i przybiły sobie piątki.

Wszyscy są przeciwko mnie. Zaczął narzekać.

Nagle z kranu szła smużka wody. Oj. Leo prysznic się szykuje. Mark oblał go.

To tak dla ochłonięcia. Powiedział.

Znów zeczęliśmy śmiać się.

Idę stąd. Musze znaleźć te moje ognioodporne ciuchy. Powiedział idąc w stronę drzwi.

Z tyłu na majtkach miał żółty napis Wszyscy kochajmy Lea Valdeza. Po tym znów wybuchliśmy śmiechem a on trzasnął drzwiami.

Dziś taki rozdziałek z humorem. Ja się podoba?
*Mindalan

Z pamiętnika ateńskiej córki Berło HadesaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz