Levi Ackermann

504 39 1
                                    

- Levi!

Wstrzymałem powietrze, przekręcając sylwetkę na bok. Próbowałem zasnąć, ale to uparte babsko nie potrafi odpuścić. Choćbym zakneblował pokój na tysiąc zamków, ona i tak znajdzie sposób, by mnie znaleźć.

- Wiem, że tam jesteś!

Cóż, za mistrz dedukcji. Poinformowałem o tym wszem i wobec, aby dali mi spokój, a ona i tak musi zrobić z tego odkrycie roku. Przetarłem zmęczoną twarz, zerkając na zegar stojący w rogu sypialni. Dochodziła pierwsza w nocy, co tylko podsyciło myśli o popełnieniu brutalnego morderstwa na okularnicy. Dopiero około dwudziestej trzeciej, rozplątałem Armina, który wplątał się w pasy ze sprzętu od manewrów. Na początku, zostawiłem go na godzinę, aby trochę zwisał głową w dół. 

Niech się gówniarz uczy.

- Ackermann!

Musi być zirytowana, nigdy nie mówi do mnie po nazwisku. Gwałtownie szarpnąłem drzwiami. Zatoczyła się do przodu, ledwo łapiąc równowagę.

- Mam nadzieję, że to kurwa coś bardzo ważnego. - warknąłem od wejścia, blokując drogę.

- A jakże! - zasalutowała. - Informacja od samego Erwina Smith 'a.

Już miałem zatrzasnąć drzwi, ale jak się okazało Hange Zoe potrafi zainteresować.

- Jutro odbędzie się spotkanie. Przyjeżdża nowa Kapitan.

Sprytnie wykorzystała moje zdziwienie, wpychając się do środka. Rozłożyła nogi na łóżku, przykrywając kołdrą. Byłem zbyt zaabsorbowany słowami, by skupiać się na niedorzecznym zachowaniu. Ostatnie działania Smith 'a, przyprawiają mnie o gęsią skórkę i to wcale nie z ekscytacji. Wczoraj wydał rozkaz pilnowania każdej osoby, która postawi nogę w korpusie, a dziś ma zamiar zatrudnić kogoś nowego. Absurd goni absurd.

- Konkrety. - zażądałem, opierając plecy o chłodną ścianę.

- Sama dużo nie wiem. - wzruszyła ramionami, kładąc oprawki na niewielkim stoliku nocnym. - Żona Generała Dywizji, kojarzę go, ale nie miałam okazji poznać. Bardzo bogata rodzina...

- I zadufana, jak oni wszyscy. - prychnąłem.

Jak taka zapatrzona w siebie paniusia, ma nam niby pomóc. W większości, nie potrafią wykonać prostych czynności, a w najmniejszych rzeczach wyręcza je obsługa. Dzieciństwo nauczyło mnie ciężkiej pracy i nie jestem w stanie zdzierżyć takich osób. Papier wielce Kapitan, zapewne też dostała po licznych znajomościach.

- Nie wiem Levi, jeśli to ma dać Erwinowi spokój... to w porządku.

- Zaczynam wątpić, że cokolwiek mu pomoże. Nie licząc porządnego przetrzepania tyłka.

Zarechotała, przekręcając się na bok. Nie minęło kilka sekund i już spała w najlepsze, wtulona do mojej pościeli. Nie zastanawiałem się nawet przez sekundę, gdy wyciągnąłem kobietę za poły koszuli w pośpiechu wyrzucając na korytarz. Westchnąłem męczeńsko wiedząc, że następną część nocy będę wyparzać pościel.

🥀

Stałem z czarną herbatą w dłoni pod gabinetem Generała. Kopnąłem dębowe drzwi, wchodząc do środka, gdzie wszyscy byli już na miejscu. Największą uwagę zwróciłem na samego organizatora, który wreszcie wyglądał jak człowiek. Zgolił obrzydliwy zarost, a blond włosy schludnie zaczesał do tyłu. Czekał na mnie z dłońmi założonymi w piramidkę, mającą dodać sztucznej pewności siebie.

- A ty co? - wskazałem głową na Nife, siedzącą obok Hange.

- Generał wyznaczył mnie jako osobę do pomocy, przy wprowadzeniu nowej Kapitan. - odpowiedziała jednym tchem.

Psychoza | Levi X OC |🔞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz