Rozdział 5🔞

470 32 2
                                    

Zerkałam przez drzwi kuchni, wodząc oczami po moim koszmarze. Wysoki, postawny, włosy upięte w niski kucyk. Odziany w czarny mundur na którym znajdowało się mnóstwo odznak. Nie zwracałam uwagi na to, co mówiły osoby naokoło, musiałam się skupić.

  Musisz grać.

Uchyliłam je jeszcze bardziej. To wszystko i tak było nieuniknione, wolałam mieć to już za sobą. Chciałam się dowiedzieć, jaki ma cel przyjazdu. Złapał ze mną kontakt, a po moim ciele przeszło tępe uderzenie gorąca. Czułam jak ręce zaczynają się pocić. 

Graj.

Na jego twarzy widniał uśmiech, stanął przede mną i ujął moją dłoń, składając krótki pocałunek.

- Cześć kochanie. - odezwał się, spokojnym głosem.

Zdecydowanie za długo milczałam. Poczułam wzrok kobiet na plecach. 

- Co tu robisz? - starałam się brzmieć łagodnie, delikatnie bez lęku. Choć w środku, byłam tykającą bombą. 

Wzięłaś leki, poradzisz sobie.

Wymusiłam na swojej twarzy uśmiech, starając się wzrokiem przyspieszyć jego odpowiedź.

- Za niedługo wyjeżdżam... Na jakiś czas. Mam dla ciebie niespodziankę, chciałem się pożegnać. - wyciągnął w moją stronę dłoń, poruszył palcami zachęcając do złapania.

Niechętnie wykonałam polecenie. Chwycił subtelnie, zaplatając nasze palce. W tle rozbrzmiewało mnóstwo komentarzy, przez ilość zaczęły zlewać się w całość.

- Gdzie masz pokój?- zapytał, gdy odeszliśmy kawałek dalej od widowiska.

- U góry. - oznajmiłam, prowadząc nas w stronę schodów.

Był spokojny, opanowany. Uśmiechał się, gładząc ciepło moją rękę. 

Prawie, mogłabym w to uwierzyć.

Dochodząc do miejsca docelowego, przekręciłam klucz w drzwiach. Nie wiedząc do końca co mam zrobić, wbiłam wzrok w podłogę, czekając na dalsze polecenia.

- Przebierz się w coś lepszego. - oznajmił, siadając na łóżku. - I zmyj makijaż.

Wybrałam sukienkę - pastelowo - niebieską, sięgającą za kolana. Długie rękawy podkreślone były naszytymi kwiatami, a talię ładnie okalał pasek do kompletu. Wiem, że należała do jednej z jego ulubionych w mojej kolekcji, osobiście za nią nie przepadałam. Wyglądałam w niej dziecinnie, nieadekwatnie do wieku.

- Jesteśmy małżeństwem. Przebierz się przy mnie. - zmienił ton na bardziej stanowczy.

Wzrok poszybował na jego lekko odkryty, kołnierz koszuli. 

Malinki? Widać, że nie próżnuje. 

Najwyraźniej, jedna z prostytutek była nierozważna, robiąc mu je w tak, widocznym miejscu. Przełknęłam ślinę by zacząć wreszcie mówić.

- Wolałabym jednak w łazience. - postawiłam się. Zacisnęłam pięść, cholernie się bałam.

- W porządku. - odpuścił, odkładając dłonie na kolanach.

Nie zmarnowałam tej chwili dobroci, prędko wskakując do łazienki. Zachowanie wbrew pozorom, nie wskazywało na nic dobrego. Rozpoczynał się właśnie czas, ciszy przed burzą.

Psychoza | Levi X OC |🔞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz