Rozdział 3 🔞

272 25 38
                                    

Byłam jedyną pielęgniarką na tłumy poranionych, umierających ludzi, a mimo to... Gdybym tylko bardziej się starała. Ciężko o pozytywne myśli, gdy wyciągasz trupy spod ciężkich bel drewna. Nie znaliśmy się dobrze, ale nie musieliśmy by czuć smutek wobec śmierci drugiego człowieka. Choć widziałam jej w życiu sporo, szczególnie gdy tytan opancerzony przedarł się przez mur, niszcząc wszystko i wszystkich naokoło. Jednak, szkody wyrządzone przez to bydle nieporównywalnie większe. Głazy, olbrzymie kamienie spadały prosto na naszych pobratymców, miażdżąc czaszki których resztki, rozbryzgiwały się po ścianach. To cud, że żyjemy. Mimo, że wiara ostatnio stawia mnie pod znakiem zapytania to wierzę, że to nie był przypadek.

Czemu nie ocaliłeś Mary?

Niemiłosiernie, dudni mi to w głowie.

Może...Może to była moja rola.

Powinnam zwrócić na nią większą uwagę, zgłębiać wiedzę na temat choroby.

A jednak...

Zawiodłam.

🥀

Cmentarz nie znajdował się daleko domu Yeleny, choć i tak nie czułam się w porządku, że tutaj postawiliśmy symboliczny grób. Powinien być na Paradis, tam gdzie żyła.

A może nie chciałaby tego?

Może Paradis, uważa za piekło?

Nigdy się tego nie dowiem.

Położyłam bukiet świeżych czerwonych róż, bezpośrednio na kamiennej płycie. Przysiadłam na ławce, ustawionej przy grobowcu. Krople deszczu lekko moczyły moją skórę. Dziś rocznica jej śmierci, niebo najwyraźniej płacze razem ze mną. Wytarłam łzy, za którymi leciały już następne świeże.

- Kochanie, przeziębisz się.

Uniosłam wzrok na czarną parasolkę, odsłaniającą mnie przed deszczem.

- Nie jestem z cukru. - wzruszyłam ramionami. - Ale dziękuję.

- No nie wiem, dla mnie jesteś całkiem...

- Hange. - ujęłam swoje policzki, próbując powstrzymać rumieńce. - Jesteśmy na cmentarzu.

- Oj tam. - machnęła dłonią. - Mary nam to wybaczy.

Zaśmiałam się, układając ręce w geście modlitwy. Cieszyłam się, że mimo różnego podejścia do wiary, szanuje mój wybór. Na początku, stała z tyłu, nie próbując nawet przekroczyć progu miejsc sakralnych. Z czasem, nawet to zdołała przezwyciężyć. Jestem przyzwyczajona, większości ludzi w moim otoczeniu to zawsze byli ateiści. Ślub kościelny jest dla mnie ważny, ale w dzisiejszym świecie mogę tylko o nim pomarzyć. Wykonałam znak krzyża, unosząc sylwetkę do góry. Otrzepałam spodnie, upewniając się, czy nie został na nich paproch.

Psychoza | Levi X OC |🔞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz