Rozdział 15

353 28 7
                                    

Przed wejściem, stały wielkie donice, wypełnione różnokolorowymi kwiatami. Złote zdobienia z przepychem, prezentowały się na elewacji budynku. Na zewnątrz przechadzali się kelnerzy, którzy już od wejścia proponowali różnego rodzaju alkohole. Mnie jednak mało to obchodziło, nie przepadałam za takimi miejscami. Nie czułam się tam do końca sobą. A czy gdzieś się czułam?

Plan był prosty - w teorii. Z tyłu budynku, znajdowało się wejście do magazynu, pełnego książek i gazet. Z tego miejsca, krętymi schodami będziemy mogli przemieścić się na tył biblioteki, zabezpieczonej balustradą. W czasie przyjęć, zamykali tę część, aby pijani goście, nie narobili bałaganu.
Zacisnęłam mocniej płaszcz, sprawdzając, czy snajperka jest odpowiednio zakryta. Ominęliśmy tłumy, szybko schodząc im z oczu, musieliśmy zrobić to tak, by nikt wcześniej nas nie zaczepił. Zapewne było tu wielu chętnych, którzy chcieliby podjąć, wątpliwej jakości konwersacje.

- Podsadź mnie. - szepnęłam, gdy zauważyłam uchylone okno. Nie ukrywam, przez broń przeciśnięcie, stało się męczarnią, ale w końcu osiągnęłam swoje. Rozejrzałam się po ciemnym pomieszczeniu, dobrze wyczuwając charakterystyczny zapach książek - kochałam je.

Swego czasu, włamałam się tu z Christopherem, by zgarnąć kilka egzemplarzy. Potem oczywiście je oddałam, ale dzięki temu przedpremierowo mogłam poczytać swoje ulubione dzieła. A Chris... Cóż. On po prostu chciał się włamać, dla samego faktu złamania prawa.

Sprawnie przekręciłam zamek, wpuszczając Erena do środka. Weszliśmy na schody, a z każdego krokiem dźwięk śmiechów i rozmów - rósł na sile. Przemknęliśmy między ogromnymi regałami, aż dotarliśmy do wybranego przeze mnie. Znajdował się na samym środku i zdecydowanie, był ustawiony pod najlepszym kątem. Kolejny raz pomógł mi dostać się na górę. Położyłam się na brzuchu. Z pleców, zdjęłam sprzęt. Miejsca u góry było na tyle, że Jeager bez problemu mógł obserwować otoczenie, leżąc obok. Dopiero teraz, kiedy adrenalina na chwilę poszła w niepamięć, poczułam pulsujący ból ran na nogach. Pozycja w której leżałam, tylko na nie naciskała, ale nie miałam wyjścia. W swoim życiu leżałam i czekałam na cel w gorszych miejscach. Studzienka kanalizacyjna, jest tego idealnym przykładem.

Po latach, szczerze przyznaje, że praca snajpera nie jest wielce ciekawa. W większości przypadków, to długie godziny leżenia, w niekoniecznie przyjemnych warunkach, również atmosferycznych.

Zerknęłam przez lunetę, obserwując zbierających się ludzi, ubranych w eleganckie suknie balowe oraz garnitury. Jedli, śmiali się, a co po niektórych, widziałam już pierwsze obawy, nadużycia alkoholu. Nie mam pojęcia, kiedy zdążyli się upić.
Myślałam i miałam nadzieje w tym, że cel może pojawi się na scenie, by wygłosić przemówienie, ale rozkładająca się orkiestra, zmyła moja podejrzenia. Muzyka powinna zagłuszyć strzał, dodatkowo nałożyłam tłumik, ale i tak nastanie panika. Jestem na to przygotowana.

- Idealnie zostajemy. - oznajmiłam.

Z ozdób znajdujących się na sali, moją uwagę przykuł - diamentowy żyrandol. Mienił się na wszystkie kolory tęczy w zależności z jakiej strony spojrzysz. Szkoda, że kosztem takiego bogatego wystroju, obcinane są rację dla ubogich.

- Czy... - rozpoczął chłopak.

- Hm? - mruknęłam, dając mu znak, że go słucham.

- Czy czuła się czasem Pani niezrozumiana?

Zmarszczyłam brwi, nie rozumiejąc skąd w jego głowie powstało takie pytanie.

- Tak. - westchnęłam. - Myślę, że każdy w życiu miał taką chwilę.

Psychoza | Levi X OC |🔞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz