Rozdział 9

145 19 5
                                    

Brudne ręce, dotykają mojego ciała, oblepiają grubą warstwą poniżenia. Są wszędzie w każdym zakamarku. Nie chce, nie chce tego czuć, proszę.
Słyszę krzyki dużo krzyków, ktoś szarpie, podnosi mnie do góry, kolejny krzyk, trzask i...

Żegna się.

Czemu odchodzi? Chce coś powiedzieć, muszę, muszę spróbować. Tak bardzo tego pragnę, ale gdy otwieram oczy widzę ciemność. Oni na mnie patrzą, ja nie mogę zrobić tego samego. Boję się.
Nie chce, nie chce, nie chce, nie dam rady tkwić w dominującej agonii.

Idzie, odchodzi...

Próbuję poruszyć palcem, lecz nic się nie dzieje, czemu nie chce być obok? Brzydzi się mnie, po tym co się stało? Ja nie, ja...Zmienię się, naprawię tylko potrzebuje czasu, proszę tylko nie zostawiajcie mnie. Nie będę ciężarem.

Dotyk ust, delikatny, składa pocałunek na czole.

I znowu odchodzi...

Pozostaje sama, sama z rękami dotykającymi mojego ciała. Sama z obrożą na szyi.

🥀

Ogromny błysk, pierwszy raz widziałam tak intensywną przemianę, pełną złości goryczy. Następnie pojawił się huk, jeszcze większy od poprzedniego i ryk - rozpaczy, niesprawiedliwości. Około piętnastometrowa bestia, stanęła na dwóch umięśnionym nogach wypuszczając z ust kłęby pary. Na tej wysokości, mógł unieść rękę i uderzyć z ogromną mocą, a jednak nie poruszył się nawet o krok. Obrócił łeb, mrużąc zielone, agresywne oczy.

- Z góry!

Nie zdołałam zidentyfikować, kto wydał okrzyk. Spojrzałam w górę, wpatrując się w kilka....Nie...kilkanaście sterowców z których na spadochronach, wyskakiwali uzbrojeni żołnierze. Jeden szczególnie przykuł moją uwagę i nie musiałam długo czekać, aż wbił zęby w dłoń, zamieniając się w opancerzonego potwora. Przełknęłam ślinę i drżącą ręką dotknęłam noży, przymocowanych przy pasku spodni. Na nic się nie zdadzą w tej nierównej walce, moje aktualne możliwości nie pomogą im w wygranej.

- Wiesz, gdzie masz ją zabrać. - wyostrzył ton z powagą wpatrując się w Lucy. - Trzecia deska od drzwi, miedziany klucz. - gwałtownie odsunął klapę, wpuszczając do środka zimny podmuch powietrza. - Blisko wioski mieszka dobry lekarz, podaj się na mnie, nie zdradzaj tożsamości. Jeśli skurwiel będzie miał jakiś problem, to uderz dwa razy w dno szafy i wypchaj mu mordę pieniędzmi.

Zanim wybiega na zewnątrz, posyła ostatnie spojrzenie na niczego nieświadomą Mary i...Jest przepełnione czułością, tak dużą, że czuję ją całą sobą.
Wzdycha kręcąc głową, po czym szokuje nas jeszcze bardziej, nachylając się, by złożyć na jej czole krótki, lecz znaczący pocałunek. Nie rozumiałam co w nim widzi, gdy spotkaliśmy się po raz pierwszy w domu Yeleny, nie zdołał zrobić na mnie dobrego wrażenia. Niemal codziennie, sypiał z inną kobietą, rano wywalał je zza drzwi, często bez części odzienia. A jednak...Teraz, nie widzę tego mężczyzny.

Psychoza | Levi X OC |🔞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz