Rozdział 9

329 30 4
                                    

Zmierzaliśmy do budynku, gdzie wcześniej zostaliśmy zameldowani. Sprawa dla mnie była jasna, posiadaliśmy wystarczająco informacji aby zacząć działać. Według Leviego, pojawiał się tam wieczorami.
Zgodnie uznaliśmy, że trzeba wyruszyć, gdy będzie ciemniej na dach, poobserwować okolice, aż go zobaczymy. Wtedy, wejdę do środka.

Cóż, mieliśmy jedną kwestie w której się nie zgadzaliśmy...

- Nie pójdziesz tam sama. - oznajmił, nieprzyjemnie.

- Pójdę Levi. Ciebie nie dopuszczą do niego, a mnie zapewne tak. Skoro poszukują kolejnych kobiet.

Cieszyłam się, że zwiadowcy udali się do sypialni, odpocząć przed wieczorem. Nie chciałam żeby słyszeli naszą kłótnie - to nieprofesjonalne.

- Nie zdajesz sobie sprawy, co dzieje się w takich miejscach. Zachowujesz się nieodpowiedzialnie.

Westchnęłam, przystając na chwile.

- Tak, wiem, że ludzie chodzą tam uprawiać seks - nie musisz tłumaczyć. - dodałam ironicznie.

Widziałam, że jeszcze bardziej go rozdrażniłam. Postanowiłam uspokoić, naszą dyskusje.

- I wiem też, że dużo z tych kobiet jest krzywdzonych i przymuszanych. Poradzę sobie Levi, zaufaj mi chociaż tutaj i pozwól zadecydować.

Spojrzał na moją twarz, jakby szukał oznak zwątpienia, niepewności. Byłam pewna swojego i wiedziałam, że sobie poradzę. W najgorszym wypadku, wystrzelę do niego nabój usypiający. Połączony pistolet z tłumikiem, zmniejszy hałas. W swojej pracy, nie zawsze zabijałam - teraz również może obyć się bez tego.

- Bądźcie gotowe na 19. - stwierdził twardo.

Posłałam mu uśmiech. Udało się. Patrząc na jego upartość, zaczynałam wątpić czy mój dar przekonywania sobie poradzi.

🥀

Przed wyjściem, postanowiłam wziąć szybki prysznic - dla odświeżenia. Korzystając z okazji umyłam twarz i zęby.
Stałam przed lustrem, pełnym ubytków, łazienka też nie była w najlepszym stanie, choć spodziewałam się czegoś gorszego. Najważniejsze dla mnie było to, że mieliśmy bieżącą wodę.
Ściągnęłam ubrania, powoli zaczęłam rozplątywać upięcie. Mimo, że pewnie zrobił to dlatego, że drażniła go moja powolność. To i tak było miłe.

Stanęłam pod prysznicem, wzdrygnęłam się mocno, gdy na moje plecy spłynęły, pierwsze krople lodowatej wody. Szybko namydliłam ciało, by jak najszybciej skończyć. Po spłukaniu przeczesałam włosy, spięłam je w luźny kucyk. Miałam w planach przed wejściem do środka, rozpuścić fryzurę. Musiałam zwrócić na siebie uwagę, a wiem, że przez długość, przyciągały wzrok. Lekko pomalowałam rzęsy. Z boku buta, ukryłam scyzoryk. Pod bluzką podpięłam pas - między którym ukryłam małą broń. 

- Możemy wychodzić? - zwróciłam się do Sashy, która siedziała na górnej pryczy.

Kiwnęła głową, skacząc na podłogę.

- Kapitanie, czy nie lepiej żebym ja również tam poszła? - odezwała się troskliwie.

- Nie, Sasho. To mój obowiązek, nie będę cię narażać.

Przytaknęła, rozumiejąc sytuację. Wspólnie udałyśmy się na zewnątrz. Wszyscy oprócz mnie, mieli sprzęt do manewrów. Z oczywistych względów - nie mogłam wejść tam z nim. Szliśmy bocznymi uliczkami, Levi bardzo dobrze znał to miasto, poruszał się swobodnie.

Po około dwudziestu minutach w ciszy, doszliśmy na miejsce docelowe. Staliśmy w oddali, szybko przerzuciłam wzrokiem po dachach, orientując się który będzie miał najlepszy kąt na budynek.

Psychoza | Levi X OC |🔞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz