Rozdział 19🔞

442 23 17
                                    

Pędziłam na złamanie karku, nie mogłam tracić czasu. Chciałam coś udowodnić, musiałam to zrobić dla Moblita i reszty. Nikt więcej nie może ucierpieć. Nikt

Byłam zła na siebie, że tak niefortunnie otworzyłam szafkę Leviego. Robiłam to może drugi raz w życiu, poza tym bardzo się spieszyłam. Nie miałam pojęcia za ile wróci, widziałam tylko jak odjeżdża konno. Wchodzenie przez okno, też zdecydowanie za długo trwało. Prawie złamałam rękę, gdy próbowałam dosięgnąć klamki. Podejrzewam, że słusznie może stwierdzić, że to moja sprawka. W końcu, chce się mnie pozbyć, jak każdy.

Odwróciłam głowę, słysząc donośny głos. Cały czas, ktoś mnie śledził, nie mogłam nawet na sekundę się zatrzymać. Zabije mnie jeśli zwolnię, poluje na mnie od tak dawna. W końcu, upoluje zwierzynę. Z niewiadomego powodu, jeszcze nie przystąpił do ataku. Zagryzłam wargę, próbując opanować drżenie rąk. Dopiero metaliczny smak, rozchodzący się po języku, pozwolił trzeźwiej myśleć.

W domu mógł być Henry, boleśnie zdawałam sobie z tego sprawę. Musiałam zaryzykować.
Antonina, jak nikt inny znała się na maszynach do pisania. Gdy była młodsza, często tworzyła wiersze, które potem recytowała. Teraz ma słabszy wzrok i z tego co wiem, porzuciła swoje marzenia o byciu pisarką. Jeśli rozpozna model, będę o krok do celu.

Wszystko dookoła zniknie

Z tej niekończącej się nocy

Każdy z nas będzie szukał ucieczki

Kiedy zaczniemy zabijać

Czerwoną płachtą okryje się świat

Z piekła które sami stworzymy

Nikt już całkiem nie wróci

Gdy wstanie dzień

Gdy krzyki ucichną

Znów nie będziemy pamiętać

Co zrobiliśmy źle.*

Potrząsnęłam głową, próbując wybić fragmenty poezji. Niektóre, wpadły w odmęty mózgu, tworząc po drodze, liczne ubytki.

Chciała mi zrobić krzywdę, jestem pewna.

Tak. To na pewno prawda.

W wysokiej wieży,

Na marach leży,Ten, który nigdyNaprawdę nie żył. *

W pokoju, powinnam mieć stare dokumenty, dotyczące ludzi z moich oddziałów, oraz wszystkich przyjętych. Jeśli dobrze pogrzebie, może uda mi się odszukać jego adres. Jakiekolwiek informacje, którymi będę mogła go zaszantażować.

Poczułam, jak coś intensywnie spływa po moich policzkach. Wytarłam gwałtownie łzy.
Nie rozumiem, skąd one się wzięły. Przecież wszystko jest dobrze. Nie pamiętam, kiedy ostatnio miałam tyle siły, aby stawić czoła, największym koszmarom. Mogę zrobić wszystko.

Jednak... martwią mnie te łzy, nie ma powodu żeby leciały.

Ktoś zrobił mi krzywdę? Może tego nie zauważyłam, muszę być bardziej ostrożna.

🥀

Przywiązałam konia, kilka metrów dalej. Podbiegłam do drzwi, gwałtownie w nie uderzając. Czekałam, skubiąc skórki, przy kciuku, obserwowałam jak powoli wokół, tworzą się małe ranki. Gdy, tylko dotarł do mnie dźwięk, skrzypienia drewna, prześlizgnęłam się do środka, stając na środku korytarza. Uniosłam głowę w górę, dostrzegając kryształowy żyrandol, oraz złote zdobienia na suficie. Korytarz nadal, przyprawiał mnie o gęsią skórkę. Podchodzące pod kolor głębokiej czerni ściany, optycznie zmniejszały pomieszczenie. Czułam się jak zwierzę, zamknięte w małej klatce. Automatycznie poruszyłam ręką, sprawdzając, czy poczuje zimno, metalowych prętów. Nic.
Wciągnęłam powietrze, przytrzymując, je kilka sekund.

Psychoza | Levi X OC |🔞Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz