ROZDZIAŁ 3

1.9K 112 7
                                    

Xander

Wszedłem do kasyna, z którym nie miałem dobrych wspomnień. Wręcz przeciwnie. To tu zaczął się mój cały koszmar. To między tymi ścianami poznałem Jessicę, a w jednym z mnóstwa pokoi brałem ją jak chciałem, zaś ta posiadała we własność za to moją całą duszę. Miałem wrażenie, że miałem ją wtedy cieleśnie, tylko i wyłącznie. Ja ją kochałem, ona pragnęła tylko dojść dzięki mnie do pewnego rodzaju władzy, choć i to jej się nie powiodło. W porę zrozumiałem, co się odkurwia i sam przyłożyłem rękę do jej upadku.

Czy żałowałem? Hmm... to było to pytanie na które nie byłem w stanie odpowiedzieć nawet po tak długim czasie. Miewałem dni, gdy to zachowanie było dla mnie czymś usprawiedliwionym, bo miałem swój powód, zaś bywały też takie, gdzie cały entuzjazm uciekał gdzieś na bok, a z własnym gównem na bani siadałem przed kominkiem w swojej sypialni, zapalałem papierosa, szczególnie jeden po drugim, odpływałem do wspomnień i łapałem się na tym, że wyobrażałem sobie jakby potoczyło się to dalej? Co by zrobiła Jessica? Czy odeszłaby od Camerona, dla mnie? Czy może dziadek sam dowiedziałby się wcześniej o tym zakazanym kąsku między nami, i sam interweniował?

Tego nie mogłem się już dowiedzieć, bo wszystko to nie miało żadnego znaczenia.

Szedłem za ochroniarzem po to, aby wpleść w swoje sidła samego Jacka Dante. Miał swoją renomę w szeregach, a mianowicie... Jacka określano jako prawilnego głupka z pochodzeniem podobnym do nas samych. Po tym jak w podziemiu rozniosła się plotka o tym, że jego własna żona o mały włos nie pociągnęła za spust przy nawet mniejszych jednostkach z oddziałów jego cała dobra opinia pierdolnęła tak gwałtownie, jak wzrosła kilkanaście lat wcześniej.

Jack zaistniał dzięki swojemu ojcu, praktycznie nie dokładał do tego swojego udziału, a zaprzepaścił to wszystko swoją nieumiejętnością dobieraniem sobie partnerek łóżkowych przy nocach pokerowych w niegdyś jego kasynie. Po czasie każdy zrozumiał, że brał co miał obok, ponieważ miała za małego fiuta, aby świadomie podbijać do panienek naszego pokroju. Każdy pewny siebie, godny przywódca wyciągał rękę przywołując jednym gestem tego kogo chciał, i robił co chciał przez całą noc, a on? Ubiegał się o atencję zwykłych dziwek z ulicy, co lepsze bardzo często dostając odmowę.

– Xanderze, zapraszam.

Dotarłem do gabinetu, który za moment miał być mój. Zaskoczony zauważyłem, że gdzieniegdzie wisiały modne obrazy, a cała kolorystyka utrzymana była w jasnych barwach. Nie przypominało to pomieszczenia, w którym według opowieści Dantego przesiadywał dniami i nocami.

– Kurwa badyl? – nie miałem cierpliwości. Złapałem w garść łodygę zakopaną w ziemi, która zagradzała mi drogę. Złamałem roślinę w pół, i kopnąłem nogą kamienną donicę rozrzucając odłamki na drewniane panele pod stopami. – Nie pierdol mi, że to twój gabinet, bo pierdolnę takim śmiechem, że się sam zapowietrzysz.

– Em... – wpierdolił się sam w kompot. Podrapał się po głowie wymuszając nadęty uśmieszek. Założyłem ramiona na klacie przyglądając się wszystkiemu po kolei. Mnóstwo świeczek, beżowe dodatki, do tego pudrowo różowy fotel.

– Nie widziałem jeszcze szefa oddziału Las Vegas, który grzeje dupę na różowym fotelu, i popija jakieś damskie wino przy ogniu ze świeczki z brokatem. Chyba, że lubisz przebieranki, nie będę się wpierdalać, ale – uniosłem wysoko dłonie. – Nie okłamuj mnie, Jack. Pierdolić to ja, nie mnie – zauważyłem puszczając mi oczko.

– Nie wspominałem ci, że to Jess zajmowała się kasynem od czasu do czasu? – wymamrotał ze spuszczonym wzrokiem.

– No tak się składa, że dość skrupulatnie pomijałeś tę kwestię, Jack – westchnąłem zdejmując z siebie swoją kamizelkę. Rzuciłem ją niedbale na oparcie krzesła przed nędzną kopią Mona Lisy zawieszoną na ścianie wciskając ręce w kieszenie spodni. Mierzyłem Dantego spojrzeniem z boku pokazując tym swoją wyższość nad staruchem. Kulił się pod wpływem mojego gniewnego wzroku jakbym właśnie był jego jedynym ratunkiem. I tu miał rację. Bo byłem jego prywatnym Bogiem, który niósł za sobą spustoszenie. W sekundę mogłem złapać go za szyję, i jednym ruchem skręcić kark, ale po co? Edward uświadomił mi pewną rzecz.

The King Of The Cross |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz