ROZDZIAŁ 17

1.7K 126 6
                                    

Zostawcie gwiazdkę i komentarz! Miłego czytania!

Jessica

Coś było nie tak...

Gdy otworzyłam oczy sądziłam, że to był ten chwilowy stan odpływu do innego świata po gwałtownym otwarciu powiek, lecz... potem rozejrzałam się dookoła natrafiając na zupełnie obce mi ściany. Podparłam się na łokciach głośno nabierając powietrza w płuca.

Zawirowało mi w głowie, a suche gardło zaczęło domagać się ukojenia.

Oglądałam każdy detal z ciekawością i szokiem, gdyż... po chwili dotarło do mnie, że ten pokój łudząco przypominał mi ten z domku letniskowego ojca.

Kilkanaście lat wstecz...

Ja: Tam nas nikt nie znajdzie, gwarantuje ci to. XoXo.

Xandi: No nie wiem... nie lepiej już wynająć coś na kilka dni? Te szuje od twojego starego węszą gdzie popadnie.

Ja: Pakuj się, nie przyjmuje odmowy. Za dwie godziny wpadnę po ciebie. XoXo.

Odłożyłam telefon nie patrząc już w stronę migoczącego ekranu. Odgarnęłam włosy do tyłu przepełniona jakąś dziwną ekscytacją na samą myśl o ucieczce z domu, w którym znajdował się Cameron z kumplami. Zagryzłam dolną wargę wkładając do torebki trzeci już komplet seksownej bielizny.

Endorfina krążyła w moich żyłach jakby za moment miała je rozsadzić.

Zasunęłam wszystko i obciągnęłam skórzaną spódniczkę, którą ubrałam specjalnie na spotkanie z Walterem. Ostatni raz rozejrzałam się czy na pewno wszystko wzięłam, a potem wyszłam z pokoju zakładając na ramię swój bagaż.

Wzięłam torbę tylko z jednego powodu... i nie, nie była to możliwość zapakowania w nią jedynie kusych ciuchów, tylko to, iż Cameron był tak głupi, że bez niczego uwierzył mi w spontaniczny wyjazd do spa z koleżankami; ciekawym faktem było to, że nie posiadałam takowych, a on skinieniem głowy potwierdził tylko jaki żenujący był, i jak bardzo mnie nie znał.

Gdy wyszłam z tego więzienia poczułam ulgę okrywającą szczelnie moje serce. Do pełni szczęścia potrzebowałam tylko towarzystwa swojego ukochanego.

***

Xander mieszkał w samym centrum. Jego dziadek o dziwo nie maczał w tym palców. To on przez swoją pracowitość i zawziętość pozwolił sobie na najdroższy apartament w mieście. Przeprowadził się do Las Vegas zaraz po tym jak zaczęliśmy być ze sobą na poważnie.

Zaparkowałam i już sięgałam po telefon, aby dać mu znać, iż byłam, ale wtedy stukanie w boczną szybę zwróciło moją uwagę.

Na widok mężczyzny w szarej koszulce, ze zmierzwionymi włosami i tym chłopięcym grymasem na twarzy moje wargi samoistnie uformowały się w szerokiego banana.

Xander wsiadł do mojego auta nie odzywając się ani słowem. Przez moment po prostu patrzył przed siebie, a potem mamrocząc coś pod nosem chwycił mnie silnie za kark i przysunął do siebie łącząc nasze języki w cudowną jedność.

Galopowałam za nim jak wariatka, nie chcąc tracić rezonu i nie zerżnąć go na prywatnym parkingu w ruchliwym centrum. Złapałam za twarde bicepsy poprawiając się na skórzanym siedzeniu, które nagle zaczęło mi przeszkadzać.

– Wariat – wysapałam przyciśnięta dalej do niego jak lep.

Słyszałam jak zaczyna się śmiać. Sama zaczęłam lekko drżeć, powstrzymując napad rżenia.

The King Of The Cross |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz