ROZDZIAŁ 11

1.8K 131 14
                                    

Zostawcie gwiazdkę i komentarz, miłego czytania! 

Jessica

Padałam z nóg. Moje ostatnie siły witalne poległy z ogromną porażką w chwili, gdy łapałam się na tym, że chciałam wstać, wyjść z gabinetu i udać się w stronę baru - robiłam tak za każdym razem, gdy coś mnie trapiło, a spędzałam długie godziny w kasynie - ale potem unosiłam wzrok i nie widziałam przed sobą pustego miejsca, tylko wtedy siedział tam Xander Walter również skrupulatnie przeglądając coś innego na laptopie.

Wbiłam zęby w dolną wargę wpatrując się w pustą półkę, gdzie wcześniej ustawione były w równym rzędzie alkohole, które jeszcze Jack dostawał podczas rozmów biznesowych. Został po nich sam kurz...

– Jessico? – głęboki tembr Xandera wybił mnie z transu.

Zamrugałam szybko zakładając speszona włosy za ucho. Wiedziałam, że czerwień pokryła nawet czubki uszu. Spuściłam wzrok uderzając ołówkiem o górną linie zębów.

– T-Tak? – zapytałam niby smętnie, lecz w środku dygotałam jak dzwon.

– Szukasz czegoś? – zapytał obojętnie.

– Nie – modliłam się, by nie drążył tematu, ponieważ będąc na "głodzie alkoholowym" potrafiłam powiedzieć o jedno słowo za dużo. – Czy to wszystko? – złapałam leżące na kolanach kartki i położyłam je na stertę po prawo.

– Niebawem kierowca po ciebie przyjedzie i zabierze cię do domu. Będziesz pojawiała się w kasynie wtedy, gdy ja cię o to poproszę, rozumiemy się? – wstał ze skórzanego fotela, który zaskrzypiał przez jego ciężar i podszedł do mnie tak, że widziałam lśniące początki jego butów.

– D-Dobrze – jąkałam się jak idiotka, ale... potrzebowałam trunku! Jakiegokolwiek, żeby wyprzeć ochotę mordu na samej sobie, i rozpłakania się z bezsilności w jego towarzystwie.

– Personel jest poinformowany o tym, że teraz to ja tu rządzę. Przez pewną sprawę lepiej, żeby nie wiedzieli o naszym powiązaniu – wskazał na mnie. – Dalej jesteś córką Jacka, i tylko i wyłącznie pracujesz tu dla mnie, zrozumiano? Dla nikogo nie jesteś moją żoną, i nie masz prawa pisnąć chociaż słówka komukolwiek o umowie – dodał jeszcze brutalniej przez zaciśnięte zęby.

– Rozumiem, mi również jakoś niespecjalnie chce się udawać szczęśliwą żonę Xandera Waltera – wymamrotałam pod nosem nie mogąc się powstrzymać.

– Co powiedziałaś? – żachnął, a wtedy spojrzałam w jego stronę z lekkim przerażeniem wypisanym na twarzy. Miał zaciśnięte szczęki, niebezpiecznie pochylając się ku mnie. Na silnych ramionach materiał koszuli napiął się do tego stopnia, iż obawiałam się, że zaraz pęknie w miejscu szycia. – Powtórz to co powiedziałaś!

– Xander, j-ja... – otworzyłam szeroko oczy, a serce zaczęło uderzać z taką siłą, że jeszcze moment a moja klatka piersiowa stałaby się miazgą na jego nieskazitelnej twarzy.

– Co. Powiedziałaś?! – uderzył otwartymi dłońmi o mebel, obniżając głowę praktycznie na mój poziom. Gdyby zrobił to jeszcze bardziej nasze nosy mogłyby się ze sobą stykać, ale... i tak czułam jego oddech na skórze. Świeżość i jedyne ciepło na jakie było go stać.

– P-Przepraszam, wymsknęło mi się – zakryłam odruchowo rękoma swoją twarz.

Jeśli mnie uderzy zrobi to w miejsca, gdzie nie widać żadnego śladu.

– Idź już – warknął.

Co? Chwila... czyli on nie chce mnie...

– Jessica! Powiedziałem, kurwa idź już!

The King Of The Cross |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz