ROZDZIAŁ 24

1.6K 121 3
                                    

Zostawcie gwiazdkę i komentarz! Miłego czytania. 

Jessica

Nieprzyjemny ucisk w czaszce spowodował, że z sykiem otworzyłam oczy natrafiając na... co u licha? Pisnęłam podnosząc się na łokciach natrafiając na silną rękę, która oplątywała mnie ciasno w pasie. Potem z przerażeniem podnosiłam wzrok coraz wyżej, aż wreszcie dotarłam do spokojnej twarzy Xandera, który spał na brzuchu mając uchylone lekko wargi.

W żołądku poczułam jak coś zawija mi się w supeł, a kolejne wspomnienia trawią mnie w całości.

Kilkanaście lat wstecz...

– Zostaw! – próbowałam wydostać się z uścisku Xandera, lecz ten tylko śmiał się w odpowiedzi wodząc dłonią wzdłuż mojego brzucha wprost do rozgrzanego centrum mojej kobiecości. Przygryzłam dolną wargę hamując jęk, który chciał wydostać się spomiędzy moich warg. – X-Xander...

– Mmm – oblizał leniwie usta wiedząc doskonale, że jestem podniecona jak diabli. – Mam cię zostawić, czy... – jego gorący język zanurzył się w odpowiednim miejscu, a moje gałki oczne prawie odleciały na tył czaszki. Odruchowo zacisnęłam palce na jego końcówkach włosów domagając się jeszcze większego doznania z jego strony. – Czy może przerwać? – uśmiechnął się łobuzersko odchylając moje nogi jeszcze szerzej, bym widziała jego cały profil.

– Zamilcz – wydyszałam skubiąc swój sterczący sutek przez materiał koronki, którą jako jedyną miałam na sobie. – Dokończ to co zacząłeś, okropny złamasie!

– Przekonaj mnie – oparł się po moich dwóch stronach na łokciach obserwując to co zamierzam zrobić.

– Dupek – zmrużyłam oczy nie zamierzając błagać go o orgazm. – Sama sobie mogę zafundować niezłą przejażdżkę – pomachałam mu dłonią prosto przed nosem, aby dotarło do niego to co zamierzałam zrobić.

– Ani się waż...

– Och, czyżby? – zakpiłam. – To patrz – już zaczęłam przesuwać koniuszkami po nabrzmiałych płatkach doskonale widząc jak rozpalam go do czerwoności. Zaciskał szczękę podobnie jak usta.

– Jak Kuba Bogu, tak Bóg Kubie – zagroził wstając na równe nogi. Miał na sobie jedynie czarne bokserki na których materiale również zacisnął rękę, a żyły na przedramionach stały się o wiele bardziej widoczniejsze.

– Seksownie... – mruknęłam wyginając się lekko w łuk. – Xander czy ty naprawdę sądzisz, że... – przerwałam cicho jęcząc, bardziej napierając na swoje wejście. –... że dzięki temu na mnie zadziałasz?

– Ja to, kotku wiem – zapewnił z dzikim błyskiem w oku.

Chwila, chwila, chwila... czy mi do reszty na łeb padło i wspominałam seks z Xanderem, w chwili, gdy jego dłoń znajdowała się bardzo blisko mojego krocza? Chciałam wrzeszczeć z własnej głupoty, ale przetarłam tylko twarz orientując się, że znowu byłam w tej samej sypialni, do której zaniósł mnie kilka dni wcześniej.

Jak niby miałam go odsunąć? Walter był cięższy ode mnie zapewne o jakieś czterdzieści kilo, co graniczyło z cudem, że przesunę go gdzieś w dalszy kąt.

Która była godzina? Miałam z samego rana wyszykować Jamesa na ten szczególny dzień. Panika ogarnęła mnie jak przytłaczający głaz. Odgarnęłam włosy za ucho zbierając w sobie wszystkie siły na to, żeby się wydostać z tej pułapki.

– X-Xander – szarpnęłam nim lekko. Na nic. Mlasnął tylko w odpowiedzi nie ruszając się nawet o centymetr. – Proszę...

Pukanie w drzwi sprawiło, że drgnęłam, a serce przyspieszyło mi jeszcze bardziej. Słowa bruneta, które wypowiedział wczoraj odbiły się we mnie echem. To mi się śniło, to mi się śniło. Ojciec nie mógł tego zrobić...

The King Of The Cross |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz