ROZDZIAŁ 40

1.9K 144 5
                                    

Zostawcie komentarz i gwiazdkę! Miłego czytania!
Ps. Wreszcie wszystko odpowiednio działa, wczoraj miałam totalną awarię Wattpad, mam nadzieję, że nie jesteście o to źli, lecz to nie było niczym zależnym ode mnie. Ściskam. 

Jessica

Gdy obudziłam się okryta ciepłym kocem, w sypialni Xandera na początku byłam tak zamroczona, że przez kilka chwil wpatrywałam się w sufit. Księżyc przebijajał się przez ciemne zasłony docierając, do mojej sylwetki bezwładnie leżącej na materacu. Przycisnęłam dłoń do gorącego czoła biorąc kilka głębokich wdechów.

Już wszystko się wylało. Już Xander zna całą prawdę...

– Jess – usłyszałam z boku znajomy głos należący do Williama. – Masz – jego cień podsunął się bliżej mnie, a potem szklanka wypełniona do połowy wodą, i biały proszek wysunął się na pierwszy plan. Lampka zajaśniała jak jakiś obłok oświetlając wszystko dookoła, łącznie z chłopakiem.

– Co to? – wychrypiałam podpierając się na łokciach.

– Leki na uspokojenie – westchnął. – Xander kazał ci je podać od razu po przebudzeniu. Jak się czujesz?

– Nie wezmę ich – pokręciłam od razu głową. – Muszę wracać do Jamesa – złapałam już za materiał, żeby wydostać się z niego, ale wtedy...

– Jessica, nie wydurniaj się – zamknęłam oczy czując nieopodal obecność Xandera Waltera. – Zostaw to, ja się już nią zajmę. Wracaj do szpitala.

Skuliłam kolana, a niespodziewany szloch wydostał się ze mnie mimowolnie. Dalej widziałam przed oczami obraz zakrwawionego Jamesa... dalej czułam tą narastającą panikę, lęk o niego i... nie potrafiłam nawet znieść myśli, że musiałabym żyć bez niego nawet jeden dzień, jedną małą chwilę.

– M-Muszę... wrócić do niego – wyszeptałam błagalnie.

– Najpierw to się uspokój, bo długo nie pojedziesz w takim stanie – Walter wyłonił się, stając naprzeciwko mnie. Jego błękitne oczy łypały na mnie do chwili, aż nie odwrócił się i podszedł do okna.

– Nie wezmę ich, nie wezmę żadnego leku na pusty żołądek, Xander.

– Kocopoły – żachnął.

– Nie kocopoły – wychrypiałam. – Nigdy nie biorę leku żadnego na pusty żołądek, nawet jeśli jest napisane, że tak można. Mój żołądek jest bardzo wrażliwy.

Odwrócił głowę przez ramię, a jego twarz diametralnie się napięła. Nim powiedziałam cokolwiek ten znalazł się przy mnie i złapał za barki, a potem jednym ruchem przerzucił mnie sobie na pierś.

Krzyknęłam oplatając go mocno za kark. Próbując unormować oddech patrzyłam na niego oczami wielkości spodków, gdy ten bez zbędnych słów otworzył drzwi tak, że klamka odbiła się od ściany i zaniósł mnie do części kuchennej gdzie posadził mnie na blacie i podsunął pod nos kawałek zimnego już tosta.

– Jedz – rozkazał surowo.

Nie chciałam ugryźć nawet kęsa... odrzucało mnie i jedyne o czym myślałam to o powrocie do Jamesa.

– Młody dalej śpi, regeneruje się. Nic mu nie będzie, a teraz przyszedł czas na ciebie – zaparł się osaczając mnie po dwóch stronach. Wgryzłam się delikatnie w suchy już chleb nie mogąc nawet tego przeżuć. Gdyby jego tęczówki mogły zabijać leżałabym już martwa pośród tych noży znajdujących się po mojej lewej.

– X...Xander – chrząknęłam nawet nie wiedząc czemu.

– Co? Czy coś usprawiedliwia to, że non stop we mnie wątpisz, Jessica? Od dobrych trzynastu lat wątpisz we mnie, robisz to dalej? – zapewne widząc moją niechęć do jedzenia wziął ode mnie tosta, i odłożył go na talerz, a potem zwinnie złapał moje włosy w swoją pięść i odchylił moją głowę mając idealny dostęp do szyi.

The King Of The Cross |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz