ROZDZIAŁ 13

1.7K 128 6
                                    

Zostawcie gwiazdkę i komentarz. Miłego czytania! 

Jessica

Co ja najlepszego zrobiłam?

Przez to okropne, raniące mnie spojrzenie Xandera, z którego jasno mogłam wyczytać, że nienawidzi mnie z całego serca macki uzależnienia pchnęły mnie do działania. Gdybym tego nie zrobiła, zrobiłabym zupełnie coś innego.

Nienawidzę się tak czuć. Nienawidzę być sobą. Brzydzę się tym uczuciem... brzydzę się samą sobą.

– Dobrej nocy, Jessico – Xander minął mnie bez większego wysiłku nawet nie mówiąc nic więcej. Tak po prostu... złapał za szklankę, w której chwile wcześniej mościłam swoje wargi i odszedł w kierunku lekko oświetlonych schodów pozostawiając mnie samą z pełną karafką szkockiej.

Gdy jego ciężkie kroki ucichły, a trzask drzwi uświadomił mnie w tym, że zniknął wypuściłam wcześniej wstrzymane powietrze w płucach. Zaczęłam drzeć i łaknąć świeżego powietrza. Pędem ruszyłam w stronę panoramicznego okna, ręką niczym z waty odsunęłam je po czym wyszłam na przekór własnej przeszłości.

Kilkanaście lat temu...

– Cameron, proszę pomóż mi – jęknęłam, gdy brunet kolejny raz ignorował moje prośby. Zacisnęłam wargi w wąską linie ruszając w stronę salonu przepełnionego jego kolegami, po to, żeby wyłączyć kabel z gniazdka od telewizji. Tego było za wiele! Nie mógł mnie tak traktować, nawet jeśli chciał pokazać wyższość w naszym małżeństwie przed innymi było mnóstwo innych sposób. Ignorancja to był jego czysty strzał w kolano. – Koniec tego dobrego! – uniosłam głos wyciągając szarpnięciem kabel, na co za plecami usłyszałam donośne stęki sprzeciwu.

– Możesz mi powiedzieć, co ty odpierdalasz?! Właśnie oglądaliśmy mecz!

– Wiesz gdzie to mam? – wydęłam wargi zaplatając ramiona pod piersiami. – Tam gdzie światło nie dochodzi, Cameron!

Widziałam jak wstaje i idzie prosto w moją stronę. Chwycił mnie za łokieć i wręcz wypchał z pokoju dziennego.

– Puszczaj mnie! – uderzyłam go pięścią w bark. – Cameron!

– Jak ty się, kurwa zachowujesz, co? Mam pokazać ci gdzie twoje miejsce?! – wydarł się prosto w moją twarz wskazując ręką na drzwi wyjściowe. – Nie chcę cię tu widzieć do czasu, aż twój ojciec nie przyjedzie, zrozumiano? Pierdol się do woli z kim popadnie, ćpaj, cokolwiek. Mam ciekawsze rzeczy do robienia niż oglądanie twojej chudej dupy, rozumiesz?!

Moja broda zadrżała, ale żadna z łez nawet nie skumulowała się pod moimi powiekami.

Doskonale wiedziałam, gdzie pójdę. Zamierzałam znaleźć się w bezpiecznych ramionach mężczyzny, który kochał mnie, tak jak zresztą ja jego. Tylko wtulona w ciało Xandra czułam się jakkolwiek potrzebna, zależna od samej siebie, a na barkach wyczuwałam jakiekolwiek wsparcie.

Złapałam za klucze od auta i na odchodne uniosłam wysoko rękę pokazując Cameronowi środkowy palec.

– A ty znajdź wreszcie dziurę, w którą wpasuje się twój kutas, bo jest za mały na te rozepchane twoich dziwek!

I z takim oto akcentem trzasnęłam drzwiami wyjściowymi, z triumfem na wargach.

***

– Co znowu odjebał? – Xander wpił się namiętnie w moje wargi, jak tylko weszłam do środka jego mieszkania. Zarzuciłam ramiona na jego kark przyciągając go mocniej do siebie. Nie chciałam przerywać tej pieszczoty, ale musiałam, gdyż brakowało mi powietrza. W jego obecności wszystko wydawało się mieć ten smaczek, tę chrapkę namiętności, i odbierało mi to zdolność normalnego funkcjonowania. Idealnie.

The King Of The Cross |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz