ROZDZIAŁ 5

1.7K 133 21
                                    

Hejka jeszcze przed mam do was ogromną prośbę. Chcę wypromować bardziej książkę, a bez waszej pomocy mi to nie wyjdzie. 

Zostawcie gwiazdkę i jakiś komentarz. Będę bardzo wdzięczna. 

Miłego czytania!


Xander

W Seattle chyba nikt nie był jeszcze gotowy na mój powrót jako najwyższa głowa fortuny, która budowała się z każdą sekundą coraz to wyżej. Wracając czułem się jak niesiony na jakimś tronie pośród chmur. Nawet pozwoliłem sobie na chwilę, żeby zapomnieć o ślubie z Jessicą, i o jej dziecku.

Powiodłem wtedy do dość sporej przyszłości. Wyobrażałem sobie chwilę, gdy stanę na samym szczycie mając pod nogami jako ścierę Jacksona i jego rodzinę. Och... miód na moje oczy.

Tuż po przylocie umówiony byłem z gnojkiem Hudsonem, który z niewiadomych przyczyn wysłał mi zdjęcie Anthony'ego ze szklanką soku, z dopiskiem: Młody już gotowy na melanż życia z jego nieudolnym wujkiem.

Przekaz był jasny. Ava sprzedała mu Alfonsa i musiałem męczyć się z dwoma Shannonami na raz. Pięknie, pomyślałem sarkastycznie uśmiechając się na widok dwóch blondynów idących w stronę moich drzwi. Wziąłem w garść butelkę piwa, oraz soku pomarańczowego – obydwaj mieli na jego punkcie obsesję – po czym wyszedłem im naprzeciw.

– Wuja! – usłyszałem zadowolony głos bratanka. Parsknąłem pod nosem kierując się w stronę zestawu wypoczynkowego, który znajdował się pod ogromnym drzewem w moim ogrodzie.

– Spierdalać mi pod drzewo! – zawołałem zza pleców kładąc na stół trzymane wcześniej rzeczy. – Skoczę jeszcze po jakieś przekąski.

– Nie, nie fatyguj się – Hudson klepnął mnie po barku. – Mały zjadł dwie porcje kurczaka Avy i ma zakaz na jedzenie czegokolwiek dzisiaj bo go gania non stop, a ja nie zjem nic póki mi nie wyjaśnisz po co mnie tu zgarnąłeś i zakłóciłeś powrót do normalnego życia z moją kobietą.

No tak... byli jeszcze w okresie, gdzie tematem do kłótni była Olivia i jej lepkie ręce w stronę mojego brata. Chociaż ona chyba latała wtedy już za Gabrielem, który na moment wrócił do Nowego Jorku.

Wywróciłem oczami wzruszając tylko ramionami. Otworzyłem piwo i wypiłem solidny łyk. Przetarłem usta krzyżując nogi wymownie patrząc jak Shannon siłuje się z usadzeniem swojego syna.

– Żenię się za kilka dni, no nie – zacząłem, a on przytaknął. – I was nie będzie bo to ceremonia tylko dla mnie i dziadka. Bo nie chcemy, żeby ktoś znał prawdę, nie? – znowu skinął nie odrywając uwagi od Tonyego. – Ale jest jeszcze coś. Jessica była moją kochanką trzynaście lat temu. Pieprzyła się ze mną mając męża.

I wtedy na mnie spojrzał. Z oczami rozszerzonymi do granic możliwości.

– Sądziłem, że...

– Że to był przelotny seks? – uniosłem jedną brew do góry. – Nie. Była jedyną kobietą do której sądziłem, że coś czuje, ale to mniejsza – machnąłem ręką. Nie mogłem wyjść na miękką faję. – Da się jakoś zrobić tak, żeby jej bachor nie dostał mojego nazwiska?

– Ah! To po to mnie tu ściągnąłeś?!

– No tak, bo w piątek znowu wylatuje już na stałe – na samą myśl skrzywiłem się. – Pomóż mi no kurwa. Zabić ich nie mogę, chyba co? Bo to byłoby podejrzane. Chce być jej mężem tylko na papierku, nic więcej. Od jej dzieciaka i jej samej chcę trzymać się jak najdalej.

The King Of The Cross |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz