Zostawcie gwiazdkę i komentarz! Miłego czytania!
Jessica
Trzy dni minęło jak z bicza strzelił. Xandera praktycznie nie było, również nie wspominał nic o kasynie, a ja nie miałam nawet siły na to, aby pytać o to, czy mogę tam pojechać. Nie odczuwałam wewnętrznej potrzeby, by się tam znaleźć, a to było aż zadziwiające, ponieważ wcześniej gdy nie było przy mnie Jamesa nie widziałam innego sposobu na to, żeby nie zwariować sama ze sobą. Te kartki, i ta cała reszta zajmowała mi głowę na chwile chociaż pozwalając oderwać się do tej paplaniny.
Było po ósmej, James wyjechał już do szkoły, a ja postanowiłam uporządkować jego rzeczy. Mój syn już tak naprawdę siedział zamknięty w tej całej otoczce olimpiady, która miała odbyć się za dwa dni. '
Wierzyłam w jego każdą decyzję, pragnęłam wspierać go ze wszystkich sił jakie mi zostały. Nie mogłam pozwolić na to, żeby popełnił jakiś kosztowny go szczęścia błąd. Chroniłam go, aby nie poszedł tą samą ścieżką co ja.
Przez pewien czas układania tych zeszytów, książek w mojej głowie pojawił się obraz butelki alkoholu. Dosłownie czułam jak szkło staje mi przed oczami wraz z trunkiem nalanym po brzegi.
Na czole zgromadziły się kropelki potu. Moje ciało domagało się tej trutki, po dość sporym okresie przerwy.
Ale nie mogę już pić przecież. Xander wie, widziałby gdybym coś sobie zorganizowała.
Cała drżąc opadłam na miękki dywan chowając głowę między udami. Skulona zaczęłam kiwać się na boki modląc się, żeby żaden atak paniki, czy cokolwiek nie ścisnęło mnie w swoje macki.
– Jessica! Jesteś na górze? – głos należący do Xandera usłyszałam jak przez mgłę, ponieważ po policzkach nagle zaczęły spływać mi łzy, zaś w uszach szumiało niemiłosiernie, jakbym miała właśnie przechodzić jakiś zawał serca. – Jessica!
Zbliżał się do mnie, czułam to. Podświadomie wiedziałam, że był w sypialni mojej i Jamesa.
– Ej, co jest? – coś zimnego opadło na moje odsłonięte ramiona. Skuliłam się jeszcze bardziej. Opadałam z sił, a to sprawiało, że powoli już lgnęłam na plecy. Musiałam wziąć głęboki wdech, lecz nie wychodziło mi to w żaden sposób. – Jessica, spójrz na mnie – silna, męska dłoń wzięła moją brodę w swoje objęcia, a potem uniosła na wysokość twarzy Xandera.
Jak przez zrytą płytę widziałam jego mroczne oczy, i tatuaż.
Odruchowo, tuż przed upadkiem wyciągnęłam dłonie napotykając coś twardego, i łatwego do pomocy przy utrzymaniu równowagi. Zacisnęłam palce nie zdając sobie sprawy, że to co tak namiętnie torturuje to ramiona Xandera.
– Oddychaj – głęboki tembr otulał moją małżowinę uszną. – Wdech, wydech. Wdech, wydech. Jessica rób co mówię – pocierał moje barki, co w jakiś sposób pomagało mi rozpalić w sobie jakieś błogie ciepło dzięki czemu moje mięśnie mogły zmięknąć.
– P-Pomóż mi – wyjąkałam błagalnie, chociaż wcale tego nie miałam w planie. Te dwa słowa same wydostały się ze mnie, a swój policzek oparłam na łokciu bruneta.
– Powoli – polecił, gdy traciłam grunt pod nogami. Czy on mnie chciał podnieść? Nie mogłam nawet zaprzeczyć, czy zrobić czegokolwiek, żeby się wyswobodzić. – Oprzyj się o mnie, i opleć mnie za kark.
– Już... już jest lepiej – wyszeptałam zamykając na moment oczy. Naprawdę nie wiedziałam jakim cudem ten cały mętlik się nagle zaczął uspokajać. Unormowałam wreszcie bicie serca, podobnie jak szaleńczy puls.

CZYTASZ
The King Of The Cross |18+
RomanceMałżeństwo z przymusu... To dla Jessici Dante nie odległy temat, bowiem już jakiś czas wcześniej ojciec postawił ją przed tym samym faktem. Z tą różnicą, że jej mąż nie interesował się nią w żadnym wypadku, dlatego kobieta aby zwrócić na siebie uwa...