ROZDZIAŁ 6

1.7K 126 20
                                    

Zostawcie gwiazdkę i komentarz, będę wdzięczna! 

Miłego czytania! 

Jessica

Zostały trzy dni, a mój stan nie był za dobry. Wreszcie przyszedł czas na to, żeby powiedzieć Jamesowi o tym, że niebawem zamieszkamy gdzieś indziej, a do naszej rodziny dołączy inny Pan. Nie wiedziałam jak się do tego zabrać, lecz musiałam się jakkolwiek przełamać. Nie powinno być zaskoczeniem to, że jako moją siłę napędową wybrałam szklankę whisky.

Stanęłam przed pokojem syna pukając w ciemne drzwi dwa razy. Po drugiej stronie wcześniej słyszałam ciche brzdąkanie gitary – mój mały uwielbiał pogrywać od czasu do czasu – a potem ustało. Przez szybki ujrzałam przybliżający się cień, a zaraz po, poruszył się zamek.

– Mamo? – zapytał zaskoczony. – Coś się stało?

– Musimy porozmawiać, synku – uśmiechnęłam się czule mierzwiąc jego ciemne włosy. – Zejdź za chwilę na dół.

– No dobra – uważnie mi się przyglądając pokiwał głową.

Na drżących nogach zeszłam ze schodów modląc się o to, aby to nie wypłynęło na niego tak silnie jak na mnie. Chociaż... to również miała być dla niego kompletna zmiana, kolejna nowa osoba w naszym życiu, która nienawidziła mnie do szpiku kości.

***

– Jak to masz wyjść za mąż za jakiegoś faceta?! – chłopiec uniósł się podskakując praktycznie na krześle. – Mamo! Jakim cudem masz jakiegoś Pana skoro nawet nigdzie go nie widziałem?!

I jak miałam mu to wytłumaczyć?

Westchnęłam opuszczając wzrok na swoje splecione dłonie leżące na kolanach. Tak było bezpieczniej. Wzięłam kolejny wdech unosząc brodę na wściekłego syna.

– B-Bo... tak musiałam. Nie mogłam powiedzieć ci o tym, ponieważ to nie było oficjalne, a skoro teraz jest, to... po prostu proszę cię o to abyś to zaakceptował. Ten ślub, i tą całą resztę... Za trzy dni wyprowadzimy się do innego domu, on zamieszka tam z nami. James, wszystko będzie dobrze – zapewniłam niczym prawilna oszustka. Musiałam nawet nawijać na widelec własne dziecko... Zobacz do czego mnie zmuszałeś, ojcze. Gula w gardle narastała niczym ostentacyjny kolec wbity w moją krtań.

– Mamo, ja go nawet nie znam! A co jeśli będzie taki sam jak Tayler? On w ogóle o mnie wie? Skoro ja o nim nie wiem nic, to może i on nie ma pojęcia o moim istnieniu – wyszeptał niczym zraniony ptak.

– Kochanie doskonale o tobie wie – zapewniłam miękko. Obeszłam stół, kucnęłam obok niego i złapałam za ręce. Pocierałam jego knykcie chcąc przekonać go do tego, co i tak było już nieuniknione. – Proszę zaufaj mi. Dziadek również jest za tym małżeństwem. Uwierz mi, że nie będzie tak źle. Pamiętaj, że jeśli ktoś cię skrzywdzi ja to zapamiętam. Nikt nie ma prawa przy mnie tknąć mojego małego synka – czule uśmiechnęłam się mając wrażenie, że powoli roztapiam jego lud. – Zaufaj mi, proszę.

– A co ze szkołą? – zapytał prędko.

– Jak to? – zmarszczyłam lekko brwi.

– Czy zmienię ją? Bo skoro się wyprowadzamy... to może dziadek się na to zgodzi? – znowu ta nadzieja w jego niebieskich oczach. Raniło mnie to jak nic innego.

– Kochanie, niestety zostaniesz w tej placówce. To jedyna tak dobra szkoła w Nevadzie, ale... może jakimś cudem przekonamy go do nauki w domu? – zagadnęłam licząc, że jeśli sama wreszcie zdecyduje się na szantaż w stronę ojca coś to poskutkuje. Miałam dowiedzieć się tego wieczorem, gdy dostałam wiadomość od Jacka.

The King Of The Cross |18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz