25

6.8K 328 27
                                    


W pubie było gorąco i duszno, od dymu papierosowego chciało mi się kaszleć. Drewniany zegar wiszący na ścianie wybił już dwudziestą trzecią, w pomieszczeniu paliły się żółte lampy, a garstka ludzi śmiejąca się przy ladzie wprawiała mnie w głęboki niepokój. Dźwięki wydawały się piskliwe, a kolory rozmyte, jakbym nawdychała się narkotyków. A byłam po prostu głodna. 

- Nie zapłaciłaś za trzy ostatnie doby - tłumaczyła recepcjonistka motelu, który znajdował się w tym samym budynku co pub. Dorwała mnie po drodze i przysiadła się, zanim w ogóle zaczęłam się martwić, czym zapłacić za jedzenie. Teraz martwiłam się, czym zapłacić za motel.  

- Dzisiaj dam kasę, naprawdę - pisnęłam zestresowana. Jeśli pracownik pubu usłyszy, że nie płacę, nie przyniesie mi jedzenia. A nie żartowałam, byłam cholernie głodna. W brzuchu od rana mi się przewracało i mogłam nawet wpierdzielić serwetki leżące na stoliku. 

Nie miałam pieniędzy. Ani planu. 

- Nie chcę cię wyrzucać, ale szefowa zaczyna się wkurzać. Masz czas do jutrzejszego ranka - oznajmiła recepcjonistka poważnie. Zostawiła mnie głodną i zdesperowaną. 

Ktoś z grupki roześmiał się w głos - głowa mnie rozbolała, musiałam zamknąć oczy. Gdy je otworzyłam, na miejscu recepcjonistki siedział mężczyzna. Nie wiedziałam kiedy przyszedł, czy na chwilę odleciałam, ale mówił coś, czego z początku nie zrozumiałam. Był cały czerwony, nie tylko na twarzy, koszulę również miał rdzawą, na nadgarstku złoty zegarek i bransolety. Na ich widok oczy mi się zaświeciły. 

- ...można chociaż się poznać - mówił z uśmiechem. Noga nerwowo mu latała, ale nie odrywał ode mnie pożądliwego spojrzenia. 

Chciał się ze mną przespać. 

- Możemy kupić drinki i pójść w jakieś ustronne miejsce - kontynuował chrapliwym głosem, zjeżdżając spojrzeniem na mój biust. Palcami zaczął wystukiwać urywany rytm. 

Właściwie jakie miało to znaczenie? Mężczyzna wyglądał na dzianego, mógł zapłacić za mój motel oraz jedzenie. To było do przeżycia, przecież wiedziałam. Przeżyłam. Dzisiaj też mogła przeżyć i... mogłam zarobić. 

Nie pamiętałam dokładnie drogi do pokoju, we wspomnieniach zostało tylko wrażenie wirowania, mdłości i urywki chwil. Pamiętałam trzask zamykanych drzwi oraz nienaturalny gorąc ciała mężczyzny. 

Gdy rozpinałam spodnie, mężczyzna upadł na podłogę. Nie zwróciłam na to uwagi, dopóki nie zaczął jęczeć i uderzać pięścią w podłogę. 

- Co do cholery?!

Pięść rozpędziła się i uderzyła w szafkę nocną, która niespodziewanie się roztrzaskała. Wyrwał mi się krótki krzyk, bo facet zerwawszy się na nogi, dobił szafkę kopniakiem. Nieznajomy, którego imienia nawet nie poznałam, rzucił się na mnie z nieludzkim grymasem.

Następne chwile były koszmarem. Krzyczałam z całych sił, chociaż nic to nie dawało, krzywdził mnie. Pogryzł mi ręce, gdy próbowałam się nimi zasłonić, gryzł ramiona, szyję i twarz. Byłam pewna, że za chwilę zginę, ale chwila śmierci przedłużała się i zamieniała w gumę. Rozciągała się, ciągnęła w nieskończoność. Łączyła wszystkie emocje w jeden zlepek.

W jednym z urywków świadomości widziałam przerażoną twarz recepcjonistki; leciała w tył jak anioł, włosy od pędu zasłoniły jej twarz. Huk ciała uderzającego o ziemię dźwięczał mi w uszach, chociaż wszystko wokół się uspokoiło - pewnym momencie przeszedł w równomierne pikanie. Znalazłam się w szpitalu. 

MateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz