3

18.8K 740 62
                                    

- Absolutnie nie! Nigdzie nie wychodzę. - Oświadczyłam dobitnie, zakładając ręce na piersi. Oparłam się o kuchenny blat, wbijając wzrok w plamę rdzy ozdabiającą drzwiczki lodówki. 

- Zamknęłaś się w tej norze na cały tydzień. To niezdrowe. Nie mam zamiaru więcej jeździć dla ciebie do sklepu, sama musisz ruszyć tyłek. - Zawołał Harry, trochę za mocno zdenerwowany jak na zwyczajną sprzeczkę z koleżanką. 

Kiedy tylko pojawił się w moich drzwiach, widać było, że coś jest nie tak. Miał nieuczesane włosy, cienie pod oczami i koszulkę założoną tył na przód. Wydawał się rozkojarzony, pokazując mi puste ręce. Spodziewałam się, że przyniesie ze sobą zakupy, o które prosiłam poprzedniego  wieczora, Harry jednak oświadczył mi, że nie udało mu się wydostać z wioski i, że w końcu sama powinnam wstać z grobu. 

- Ale co się takiego stało? - Spytałam lekko załamującym się głosem. 

Sama nie wiem co się ze mną działo, ale od spotkania z Alfą nie potrafiłam wrócić do normalnego funkcjonowania. Z każdym dniem spędzonym w domu, bałam się z niego wyjść jeszcze bardziej. Próbowałam to rozszyfrować, ale póki co najrozsądniejszym wyjaśnieniem okazywały się słowa smarkuli - nie znałam w końcu nowego przywódcy, mógłby rzeczywiście chcieć pozbyć się robactwa ze swojego nowego stada. A według wszelkich ludzkich i nieludzkich definicji, dziwki plasowały się w rankingu śmieci na najwyższych pozycjach. Społeczność bardziej tolerowała pijaków pod sklepem, tłumacząc ich wypaczenia uzależnieniami. Prostytutek z reguły nikt nie chciał rozumieć, bo one nie były do rozumienia, ale do chwilowego zapomnienia o własnych problemach. 

- Sam nie wiem - Harry westchnął ciężko i oparł się o niewielki stolik wciśnięty w kąt kuchni. Podstawiłam do niego dwie skrzynki w ramach krzeseł, Harry jednak nigdy nie chciał z nich skorzystać. - Wyjście z wioski jest zablokowane. Podobno chwilowo, ale fakt faktem, nie dotarłem dzisiaj do pracy. Już dzwoniłem do szefa i jakoś go ugłaskałem, ale był porządnie wkurzony. 

- Co? Nie rozumiem, zamknęli nas tutaj? Ten nowy Alfa nas zamknął?

Harry zerknął na mnie z dziwną miną, jakby się nad czymś zastanawiał. W końcu - matko kochana, pierwszy raz odkąd go poznałam - usiadł na trzeszczącej skrzynce. Nie mogłam powstrzymać zdziwienia i lekkiego uśmiechu satysfakcji, który wypłynął na moje usta. Wiedziałam, że kiedyś się złamie. 

- Rozmawiałem chwilę z Alanem, to on pilnował wyjazdu. Nie bardzo mógł cokolwiek powiedzieć, ale zdradził mi, że Alfa kogoś szuka - Harry przerwał na chwilę, a w jego oczach pojawił się cień zmartwienia. - Niektórych wypuszczają z wioski, ale chyba tylko tych co osobiście zapoznali się z Robinem. Zastanawiam się, czy nie porozmawiać z nim, może udzieli mi pozwolenia?

Nagle przeszedł mnie dreszcz. Odsunęłam się od kuchennych szafek i przysiadłam obok mężczyzny.

- Czy myślisz... czy to może być czystka? Nela mówiła, że nowy Alfa będzie chciał zrobić porządek. Może tym razem wcale nie kłamała?

Harry od razu złagodniał. Chwycił moją rękę w pocieszającym geście i gwałtownie pokręcił głową. 

- Nie masz się czego obawiać, Gwen. Nikogo jeszcze nie wykopał, a minął przecież tydzień. Chodzi jakiś taki podenerwowany, ale nie mam podstaw sądzić, żeby chciał kogokolwiek wyrzucać. Skoro pozwolił zostać w stadzie tej cholernej Neli, to...

Zaśmiałam się z wdzięcznością, ale ten krótki dźwięk po chwili, zupełnie niespodziewanie  przeszedł w urywany szloch. Oparłam łokcie o stół i schowałam twarz w dłoniach. Już po prostu nie radziłam sobie z tym natłokiem emocji. Jakby nawiedził mnie czterokrotnie spotęgowany okres. Te huśtawki nastroju zmusiły mnie nawet do zrobienia testu ciążowego, na całe jednak szczęście wyszedł negatywny. Ale pozostawałam w punkcie wyjścia - nie wiedziałam gdzie mam szukać powodu tego nagłego załamania.

MateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz