Jeżeli ktoś ma w życiu pecha, będzie on przejawiał się w każdym, najmniejszym zdarzeniu. Na przykład: jeżeli nie lubisz się z teściem, najprawdopodobniej wylądujesz z nim w jednym samochodzie podczas podróży do sklepu. Jeżeli jednak wykonasz w międzyczasie jakiś dobry uczynek, chociażby uratujesz tyłek swojemu facetowi, wszechświat może postanowić odrobinę ci pomóc, dorzucając do samochodu gadatliwą szwagierkę, która przełamie napiętą ciszę między tobą a rzeczonym teściem.
Oczywiście, w moim przypadku trzeba było uwzględnić kilka mało wiarygodnych elementów, jak psi smród unoszący się w samochodzie, fakt, że nie miałam jasno określonego statusu związkowego ze "swoim facetem" oraz legendarne potwory, które planowały na mnie krwawy mord. Teść nie był teściem, szwagierkę nie do końca mogłam nazwać szwagierką - ale zasada się sprawdzała.
Wylądowałam bowiem w jednym samochodzie z ojcem Robina. Przez długą, mrożącą krew w żyłach chwilę nawet zostaliśmy sami w aucie, w ciszy, która odbierała mi odwagę. Ze wstydem musiałam przyznać, że bez Robina u boku i w bezpośrednim kontakcie z Alfą, nie miałam już ochoty wygarnąć mu tego, co sobie zamierzyłam. Bez słowa wpakował się na tylne siedzenie i zawiesił zamyślony wzrok za oknem. Nawet nie wytłumaczył swojej obecności (miałam wybrać się z samą Lilą na zakupy do obiadokolacji), a ja wolałam nie zwracać na siebie jego uwagi, nie do końca wiedząc o czym mogłabym z nim pogawędzić.
Na szczęście ten kokon upartego milczenia przebiła właśnie Lila, rozgadana jak poranny ptak. Usiadła na miejscu kierowcy i od razu wytłumaczyła obecność Alfy:
- Rockar jedzie z nami w ramach ochrony. Słyszałam całą historię, Gwen, śliska sprawa. Mówiłam im, że potrafiłabym cię ochronić w razie czego, jestem jedną z lepszych łowczyń w stadzie, lecz zarówno Robin, jak i stary pryk z tyłu się uparli. Ale Monika wątpi, żeby tak szybko pokazała się Mojra, więc nie łam się.
- Sama bym sobie poradziła - burknęłam w odpowiedzi, zirytowana, że ktoś zarzucił mi "łamanie" się. Do tego typowo wilcza, męska opieka... Ugh, czasem miałam ochotę porzygać się od testosteronu, który wydzielały dominujące wilki. - Robin się uparł?
Co prawda od przebudzenia się nie minęła nawet godzina, ale chłopak jakby zapadł się pod ziemię. Nie pojawił się w kuchni, ani nie mignął nigdzie, gdy szłyśmy z Lilą do samochodu. Skoro tak się martwił, mógł sam się pofatygować, zamiast wysyłać swojego aspołecznego ojca.
- Tak, pewnie wiesz jakim czasami potrafi być osłem. Czymś tam był zajęty, więc poprosił Rockara. A Rockar nigdy nic nie ma do roboty, więc chętnie się zgodził.
Lila puściła teściowi oko w lusterku. Również zerknęłam na mężczyznę - wykrzywił się ostentacyjnie, lecz po chwili grymas ten zamienił się w ojcowski półuśmiech. To było takie dziwne, że musiałam odwrócić wzrok. Ta rodzina się lubiła.
- Uważaj na drogę - rzucił Alfa grobowym tonem.
- Przecież uważam! Wiesz, Gwen, kiedyś bałam się wsiąść za kółko, ale wszystkiego nauczył mnie Castorp. Jest moim partnerem, słyszałam, że go poznałaś. I jak? Co o nim myślisz?
Że jest po ojcu dominującym gburem? Do tego uprzedzonym? Nie, tego wolałabyś nie wiedzieć.
Wzruszyłam ramionami.
- Facet jak facet.
- Hmmm, musiałaś słabo go poznać - wywnioskowała dziewczyna, skręcając gwałtownie kierownicą. - Castorp jest opiekuńczy, przystojny, utalentowany i cierpliwy, nie da się go nie lubić. Mamy w stadzie ponad dwieście osób i obiektywnie rzecz biorąc, każdy go uwielbia. Jest wspaniałym przywódcą, prawda Rockar?
CZYTASZ
Mate
Fantasy- Skąd wiesz? - Wykrztusiła wreszcie, po pięciu minutach pustego wgapiania się we mnie. Miała duże orzechowe oczy poplamione jasną zielenią. Były hipnotyzujące. - Ty tego nie czujesz? Mój zapach na ciebie nie działa? Nie masz wrażenia słabości, prz...