18+*Fragment jest częścią historii, ale można go pominąć, bez znaczącego ubytku fabularnego (co gorąco zalecam osobom nieletnim)*
- Zrobiłam to! Trochę w to nie wierzę, więc mam nadzieję, że wszystko widziałeś - mówiłam podekscytowana, wbiegając do domu, jakby niosły mnie skrzydła.
Poły płaszcza plątały mi się między kolanami, ale nie mogłam go zdjąć, bo pod spodem świeciłam golizną (ktoś zrobił mi kawał i zabrał koszulę, w którą wcześniej byłam ubrana z leśnej polany, ale wyjątkowo się tym nie przejmowałam). Zrzuciłam więc niedbale tylko kozaki na korytarzu i skoczyłam z radością na kanapę. Przyjęła mnie w objęcia z cichy pufnięciem, miękka i gładka jak chmurka.
Ach... zabawa była przednia, lecz teraz zdecydowanie potrzebowałam pospać parę godzin.
- Wszystko widziałem - przytaknął Robin z rozbawieniem w głosie. - Niestety nie miałem kamery żeby uwiecznić tę chwilę.
Kanapa ugięła się, gdy usiadł obok mojej głowy.
- Ja mówię poważnie - mruknęłam niewyraźnie z twarzą w poduszce.
Duża dłoń spoczęła na mojej głowie i zaczęła ją głaskać: od czubka po samą szyję, która przy okazji odrobinę mnie łaskotała. To było tak przyjemne, że gdybym była kotem, zaczęłabym mruczeć.
- Na poważnie to byłaś świetna, jestem z ciebie dumny.
Poderwałam się na ramionach i spojrzałam Robinowi w oczy z niespodziewanie bliska; opierał się o wezgłowie kanapy, ale głowę odchylał w moją stronę, jakby przyciągał go niewidzialny magnes.
Nie zastanawiając się wiele, cmoknęłam go w usta.
- Ty też byłeś świetny.
Miał tak zaskoczoną minę, że musiałam się roześmiać. Opadłam na jego kolana, wdychając zapach leśnej ziemi i śniegu, którym przesiąkły spodnie - przywołały świeże wspomnienia wspólnego polowania i późniejszego berka z Robinem. Dawno nie miałam okazji wyszaleć się w lesie, czułam jakby mój wilk odżył, a ja wraz z nim.
- Wiesz, nigdy nie wymażę z głowy wspomnienia, jak rzuciłeś się na tę prukwę - wyznałam z chichotem, robiąc palcem małe gwiazdki na kolanie Robina. - Znaczy, to było straszne w tamtym momencie, chyba serce mi na chwilę stanęło, ale o rany... wyglądałeś jak bóg zemsty, taki przerażający. Czasem wyglądasz przerażająco, wiesz? Ale w podniecający sposób.
Odpowiedziała mi cisza i przez chwilę myślałam, że chłopak jakimś cudem zasnął. Jednak ręka Robina wciąż mnie głaskała, choć trochę bardziej niedbale. Zaczął przesypywać w dłoni moje włosy.
- Robin?
- Rozgadałaś się - mruknął z uśmiechem w głosie. Zerknęłam na niego do góry, ale miał przymknięte oczy. Chyba rzeczywiście mógł powoli zasypiać.
- Za dużo mówię?
- Nie. Absolutnie. Cieszę się, że cię podniecam.
Zarumieniłam się natychmiast jak jakaś niewinna nastolatka i dopiero wtedy odkryłam, jak zaczerwienione były policzki Robina i jak delikatna mogła być skóra wilkołaka po przemianie (którą ja nierozsądnie drażniłam palcami).
Od razu przycisnęłam ręce do siebie, ale wciąż leżałam z głową na jego kolanach. Nie wiedziałam, co mam zrobić.
- Czy... hmm, przeszkadzam ci? - Spytałam, nagle odczuwając głaskanie Robina jak coś o wiele mniej niewinnego. Łaskotanie nabrało na sile, wzbudzając dreszcze wzdłuż pleców.
CZYTASZ
Mate
Fantasy- Skąd wiesz? - Wykrztusiła wreszcie, po pięciu minutach pustego wgapiania się we mnie. Miała duże orzechowe oczy poplamione jasną zielenią. Były hipnotyzujące. - Ty tego nie czujesz? Mój zapach na ciebie nie działa? Nie masz wrażenia słabości, prz...