Szczęśliwego nowego roku, kochani! Mam nadzieję, że w 2024 czeka na was mnóstwo wspaniałych historii i książek do przeczytania.
- Każdy wilkołak ciężko przechodzi okres dojrzewania. Nie chodzi tylko o emocje, chociaż są o wiele bardziej spotęgowane niż u ludzi, ale przede wszystkim o wilczą formę.
Robin przerwał na moment, by upewnić się, że uważnie słucham.
Siedzieliśmy na prowizorycznie zrobionej przeze mnie ławeczce pod szczątkami mojego domu. Świeży śnieg zasłonił w nocy zwęgloną ziemię, pozakrywał wszystkie blizny, przez co nawet zawalone resztki mojej chatki wyglądały jak wyjęte ze świątecznego filmu - nie bolało aż tak bardzo, gdy sczerniałe kikuty desek przypominały oblane lukrem pierniki. Byłoby oczywiście o wiele gorzej, gdybym nie miała lokum zastępczego (bo w domu Robina spało mi się nadzwyczaj wygodnie).
- Wilkołaki nie przemieniają się do okresu dojrzewania - ciągnął Robin. - Gdy targają nimi emocje, nad którymi nie potrafią zapanować, wychodzą im zęby, pazury, czasem większe owłosienie, ale nie osiągają pełnej przemiany. To bardzo uciążliwy moment zarówno dla rodziców, jak i samych dzieciaków.
Wiedziałam to. W wiosce wielokrotnie dochodziło do małych wypadków, gdy dzieci zaczynały bić się o jakąś zabawkę i raniły siebie nawzajem niespodziewanie wyskakującymi pazurami.
Odwróciłam wzrok na szare niebo, na którym gromadziły się chmury. Południe jeszcze dobrze nie nadeszło, a już wydawało się, jakby nadciągał wieczór. Chociaż prawdziwy wieczór miał wyglądać zupełnie inaczej. W końcu dzisiaj była pełnia.
- To bardzo męczący moment, ale najgorsze jest dojrzewanie. Młode wilkołaki zaczynają się przemieniać, jednak nie potrafią jeszcze osiągnąć pełnego wilka, nie do końca jeszcze go wyczuwają. Stąd forma przejściowa, której tak u siebie nienawidzisz.
- Już mi to mówiłeś - mruknęłam pod nosem lekko zawstydzona i zirytowana jednocześnie. Czułam się jak dziecko, któremu nauczyciel pięćdziesiąty raz musi powtarzać to samo.
- Zgadza się, ale chyba nie przyjmujesz tego do siebie - odparował, szturchając mnie kolanem. Musiałam przyznać, że w roli nauczyciela okazał się świetny: cierpliwy i łagodny, mogłam z łatwością wyobrazić go sobie w szkolnej sali. Tylko ja uczniem byłam miernym. - Nie rozumiesz, że forma przejściowa, czy jak wolisz pośrednia, jest całkowicie naturalna i wynika z twojego strachu. Nie akceptujesz swojego zwierzęcego alter ego.
- Masz rację, nie rozumiem. Przecież od wczoraj przemieniałam się już wielokrotnie na twoje życzenie i wszystko szło gładko. Dawno pogodziłam się z tym, że jestem wilkołakiem, ale nie jestem rodowitym wilkołakiem, dlatego to niemożliwe, żebym przemieniła się całkowicie podczas pełni.
- Zupełnie możliwe - sprzeciwił się Robin, wstając z ławki. Stanął przodem do mnie i skrzyżował ręce na piersi. Tak, teraz wyglądał jak wykapany nauczyciel, zwłaszcza z tą stanowczą miną. - Przemiana w normalnych warunkach wychodzi ci dobrze, ale w odrobinę bardziej stresującej sytuacji się gubisz. Tak się stało podczas ataku i tak jest podczas pełni, bo nie akceptujesz swojego wilka.
Przewróciłam oczami. Znowu ta sama gadka.
- Żyję w watasze już kilka lat, oczywiście, że akceptuję!
Robin pokręcił przecząco głową, podnosząc poziom mojej irytacji o kilka poziomów wyżej.
- Jak możesz akceptować wilka, skoro nie akceptujesz siebie nawet w ludzkiej postaci? - Spytał niespodziewanie, zbijając mnie tym samym z tropu. Pochylił się, opierając ręce na moich kolanach. - Dlatego potrzebujesz psychologa, Hanna pomogłaby ci o wiele skuteczniej niż ja.
CZYTASZ
Mate
Fantasy- Skąd wiesz? - Wykrztusiła wreszcie, po pięciu minutach pustego wgapiania się we mnie. Miała duże orzechowe oczy poplamione jasną zielenią. Były hipnotyzujące. - Ty tego nie czujesz? Mój zapach na ciebie nie działa? Nie masz wrażenia słabości, prz...