33

5.5K 271 20
                                    


Nie mogłam uwierzyć, że spotkałam jedną z Mojr, jeszcze zanim dowiedziałam się o ich istnieniu - tak naprawdę jeszcze zanim przemieniłam się w wilka. O co w tym wszystkim chodziło? Kiedy właściwie mój los został przypieczętowany?

Trzecia Mojra wyglądała niemal zupełnie jak człowiek. Podchodząc do swojej siostry, nie garbiła się, nie czołgała, nie syczała przez zęby, jedynie te czerwone oczy niczym plamy krwi odznaczające się na twarzy mogły budzić podejrzenia. Cieszyłam się, że nie patrzyła nimi na mnie. 

- Zasady muszą zostać zachowane, skarbie - powiedziała chrapliwie, wyraźnie zwracając się do swojej siostry. Stanęła obok i pogłaskała strąki na jej głowie; gest właściwie zdradzający pewne przywiązanie, jednak kobiece ruchy wyglądały twardo i mechanicznie, jakby nie była do nich przyzwyczajona. 

Wykręcona w skoku, unieruchomiona jakimś dziwnym czarem, druga Mojra tylko śledziła oczami ręce nowoprzybyłej. One naprawdę były siostrami. Wyglądały dosyć podobnie, ale jedna miała twarz wykrzywioną i pokaleczoną przez ostre zęby, druga zaś przypominała surową nauczycielkę, która próbuje się uśmiechnąć. 

Zerknęłam na Jeremy'ego - schował się za moimi plecami z kocem przyciśniętym do twarzy. Czy trzecia Mojra mogła stanowić dla niego zagrożenie, czy obowiązywał ją ten sam zakaz, co poprzednią?

- Widzisz? Nawet teraz pomyślała o kimś innym niż o sobie. To dobrze rokuje - stwierdziła nowoprzybyła rzucając mi jedno nieprzeniknione spojrzenie. 

- Co? - Wyrwało mi się. 

Czar prysł i podpalaczka się poruszyła (nie stała bezpośrednio za pożarem w wiosce, nie mogłam jednak inaczej na nią patrzeć), nie spadła jednak na mnie z tymi swoimi ogromniastymi pazurami. Opadła jak sflaczały balon na ziemię i zapłakała.  

Co tu się do cholery działo?!

- No już dobrze, jakoś sobie z tym poradzisz - pocieszyła ją siostra, znów niezręcznie głaszcząc po głowie. Wspomnienie tego dotyku wzbudziło we mnie dreszcze. 

- Czytacie mi w myślach? - Odezwałam się w końcu, postanawiając zapanować nad sytuacją. Zupełnie naiwnie, jak się okazało, ponieważ Mojry nie zwróciły na mnie najmniejszej uwagi: jedna łkała na ziemi, druga stała nad nią niczym statua. 

- Jestem głodna! - Wysyczała w końcu łkająca, obrzucając mnie nienawistnym spojrzeniem. Przynajmniej niczego nie ukrywała. O wiele bardziej przerażający okazał się wzrok najnowszej Mojry, bez wyrazu, zupełnie nieludzki.

- Może uda się innym razem, to dziecko już  cię pokonało. 

- Ale to jeszcze nie koniec! Jeszcze ty! - Krzyknęła histerycznie druga Mojra, chwytając się szat swojej siostry niczym żebrak.

Ta spojrzała na mnie z namysłem i dopiero po chwili odpowiedziała:

- Zobaczymy. 

 Zobaczymy?! 

Wschodzące słońce rozlało się na moim mini-dziedzińcu, muskając kamienie niecały metr od Mojr. Nowoprzybyła spojrzała na nie kolejnym nieprzeniknionym spojrzeniem i pstryknęła palcami - na ten dźwięk jej siostra rozmyła się z podmuchem wiatru jak wcześniej, jak w nocy na leśnej polanie. Zostaliśmy tylko we trójkę: ja, Jeremy i trzecia Mojra.

- Czy teraz będę walczyć z tobą? - Spytałam ostro, mimowolnie szykując kończyny do działania. Dzień budził się do życia, mogłam więc liczyć na przewagę, jednak każda z Mojr stanowiła dla mnie swoistą niespodziankę. Tak naprawdę nie wiedziałam, czego spodziewać się po trzeciej, skoro nie zniknęła jak jej siostra, może promienie słońca wcale nie stanowiły dla niej przeszkody? 

MateOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz