POV Brandon:
Leciałem prywatnym samolotem do Ameryki. Pozostała mi jeszcze jedna rzecz do załatwienia. Myślałem o tym co będę musiał zrobić, popijając burbona. Jakby alkohol miał w czymkolwiek mi pomóc.
Może jednak pomoże? Zabijanie na trzeźwo z pewnością było trudniejsze.
Zastanawiałem się nad tym jak na to wszystko zareaguje Avie. Przecież leciałem do Nowego Jorku właśnie dla niej - nie chcąc, aby kiedykolwiek musiała z Aidenem prowadzić batalię o własne dzieci.
A byłem praktycznie pewien, że jeżeli ten dupek pozostanie żywy to z pewnością któregoś dnia się o nie upomni.
Niby wspominała mim o tym, że Aiden miał polecieć do Mongolii i to chyba na dłużej, a jednak moje śledztwo wykazało coś innego. Rzeczywiście kupił bilety, ale dwa razy przekładał lot. W międzyczasie na jego radarze pojawiły się również Tybet i Tajlandia.
Zastanawiałem się na ile ten psychopata był szczery, a na ile blefował. Skoro nie udał się do Azji to w dalszym ciągu stanowił zagrożenie dla Ave, a tym samym dla naszych dzieci.
Wiedziałem, że dopóki przebywa blisko naszej grupy znajomych nie będę w stanie zagwarantować mojej rodzinie bezpieczeństwa.
A co jeżeli on będzie chciał nam ukraść bliźniaki? Każda kolejna myśl w mojej głowie sprawiała, że czułem się jakbym coraz bardziej schizował.
Dlatego nie widziałem innego wyjścia niż zabicie Aidena.
Plan był całkiem prosty, trzeba było wywabić psychopatę, zabrać go w ustronne miejsce i pozbawić życia.
Moi ludzie sprawdzili godziny i miejsce jego pracy, a także śledzili to co robił. O dziwo najwięcej czasu spędzał na policji albo w klinice. Dobrze, zajmiemy się nim gdy skończy pracę.
Gdy mój samolot doleciał postanowiłem, że przed zabawą zadzwonię do Ave sprawdzić czy wszystko u niej w porządku. Tutaj dochodziła dwudziesta, w Wielkiej Brytanii zaś piętnasta.
Powiedziałem narzeczonej, że jadę odwiedzić ojca na kilka dni wobec czego dobrze wiedziała, że na połączenie ode mnie będzie musiała poczekać.
- Hej Avie - przywitałem ją radośnie gdy w końcu odebrała.
- Cześć - powiedziała równie zadowolona - Cieszę się, że doleciałeś. Ojciec już po ciebie przyjechał?
Chciała wiedzieć. Martwiła się. Kochałem to jak się o mnie troszczyła i gdy usłyszałem jej zatroskany głos przez telefon, poczułem nagłe uczucie ciepła.
- Nie, ale przysłał samochód - pobyt w Nowym Jorku rozpocząłem od kłamstwa. - Jak dzieciaki? Jak się czujesz?
- Wszystko dobrze. Siedzimy sobie oglądając Coco Melon z nianiami i gramy w karty.
Ave zdecydowanie nie była matką wszech-czasów, ale skoro ogarniała sytuację, to stwierdziłem, że nie będę jej wchodził w paradę. Tym bardziej, że niedługo sam miałem dopuścić się bardziej niecnego czynu.
- Tylko nie zapomnij, że na dzieci trzeba też patrzeć... - postanowiłem zakryć swoje sumienie cwaniackim żartem.
- Ha ha, bardzo śmieszne. - jej sarkastyczny ton sprawiał, że uśmiechnąłem się jeszcze bardziej niż wcześniej. Uwielbiałem się z nią droczyć i miałem nadzieję, że gdy wrócę będę jeszcze miał ku temu okazję.
Tymczasem jednak musiałem odegrać rolę stęsknionego syna w celu dalszej kontynuacji planu.
- Kochanie, zadzwonię później, jadę do taty. A i jeszcze jedno, przynieś honor naszemu domowi i wygraj tego pokera, czy w co wy tam gracie.
CZYTASZ
Psychopata (Gaslighter) [18+]
General FictionI tom z serii DARK TRIAD Zmęczona złym traktowaniem Aveline York zgłasza swojego chłopaka-psychopatę na policję. Po 10 latach Aiden Clark powraca, postanawiając na nowo związać się z dziewczyną. Wciąż kocha Aveline i uważa, że należy do niego. A...