Rozdział 32: Potrafię naprawić toksycznego chłopaka

628 32 4
                                    




Plan mi się udał. Polly i Barbara jechały do Alabamy.

Stałam uśmiechnięta w drzwiach, machając do dziewczyny, która zdecydowała się wychylić mnie za barierkę. Ten jeden błąd za dużo kosztował ją furię Aidena. Gdy z nią rozmawiał, miał w oczach zimny ogień i zero litości.

Po jego powrocie do domu, przyszłam do niego z ciastem, a następnie się popłakałam i powiedziałam, że tak się bez niego boję i prawie straciłam dzieci.

Na słowa prawie straciłam dzieci, zerwał się z miejsca i wytrzeszczył oczy pytając o szczegóły. Jako, że byłam bardzo dobrą dziewczyną, to wszystko mu powiedziałam. Z uśmiechem na twarzy! A że nie umiałam kłamać to do Aidena szybko doszło, że przez porywczość Polly mógł stracić dzieci.

Zszedł do niej i masakrował ją słowami tak, że się pod koniec popłakała. Najlepsze jednak było to, że jej matka kazała dziewczynie stać prosto i patrzeć mu w oczy. Barbara była gorszą suką niż Polly i Aiden razem wzięci.

Jej dziecko cierpiało, a ona jeszcze wsparła kata. Co za kretynka. Oczywiście, uważałam, że Polly się należał taki opierdol, niemniej jednak jakiś promil mnie współczuł jej tego co musiała przeżywać.

- Czyli jutro zostaję sama? - zapytałam Aidena, gdy drzwi się zamknęły.

- Nie. - odparł, a następnie westchnął. - Nie będziesz zostawać sama, ja wezmę sobie pracę zdalną na ten i przyszły tydzień.

*

Kolejne miesiące mijały mi na rozmyślaniach przeplatających się z bólem. Nosiłam pod sercem dwie wspaniałe dusze, które miałam nadzieję, że będą najwspanialszymi dzieciakami pod słońcem.

Aiden starał się poprawiać mi pobyt w domu na wszelkie możliwe sposoby. Zamawiał masaże i zabiegi, zorganizował wieczór filmowy, a nawet zaprosił do nas naszych przyjaciół. Był taki jaki chciałam, aby był - idealny.

I chociaż George co chwila dogryzała mi, że to jest chwilowe jego zachowanie, a później jak urodzę dzieci to nadal będzie się na mnie wyżywał, nie chciałam w to wierzyć. Przecież pokazywał, że mu zależy...

Może, mając pewność, że nie odejdę od niego, nie musiał robić tych wszystkich obrzydliwych rzeczy, na które wcześniej się zdobywał. Zastanawiałam się nad tym, gdy po raz kolejny moja przyjaciółka zaatakowała mnie pogardliwym spojrzeniem:

- Mogłabyś mieć kogoś lepszego, Ave - usiadła koło mnie z szampanem w ręku. Miała na myśli Brandona, który o dziwo zamiast uciec z mojej głowy, zajmował w niej coraz więcej miejsca.

Często łapałam się na tym, że myślałam o tym jak to by było gdyby nasze życia potoczyły się inaczej.

Podczas każdego naszego spotkania wykazywał zainteresowanie, jednak nigdy nie był nachalny. Gdy potrzebowałam osoby do porozmawiania, mogłam na niego liczyć, gdy akurat potrzebowałam potańczyć, gotów był mnie wesprzeć ramieniem.

Dużo czasu spędzałam także z Reesem, który podczas jednej imprezy pokazał nam swoją wrażliwą stronę. Nam to znaczy, mi, Brandonowi oraz Arilyn, z którą wtedy rozmawialiśmy.

Chociaż niezły był z niego podrywacz, opowiadał nam o dziewczynie, której nie mógł wyrzucić z głowy. Podczas jednej z akcji charytatywnej naszej fundacji zobaczył dziewczynę z pociętymi rękami i tak zrobiło mu się jej żal, że aż do niej podszedł. Pierwotne uczucie litości szybko zostało zastąpione czymś więcej jako, że dobrze się z nią rozmawiało. Problem natomiast był taki, że nie wziął od dziewczyny numeru. Nie spodziewał się, że go tak sieknie.

Psychopata (Gaslighter) [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz