Rozdział 38: Zbiegła poszukiwana

480 32 5
                                    



O określonej porze poszłam z George do łazienki. Słowo daję miałam motylki w brzuchu - nie wiem czy ze stresu czy może z powodu ekscytacji. Szłam w swoich balerinkach i sukni balowej, przemierzając korytarz, kiedy nagle wpadliśmy na Philipa Larchera.

Mogłam się domyślić, że za łatwo nie będzie. Ku naszemu zdziwieniu nie skomentował naszej łazienkowej eskapady. Może był za bardzo szczęśliwy, aby się nami przejmować.

W końcu nawet takie typy jak Philip Larcher miały uczucia. Stał z papierosem w ręku patrząc się na nas zaciekawiony, a następnie odwrócił się przepuszczając nas. I o ile się nie mylę, chyba nawet do nas mrugnął?

Może nie palił fajki tylko blanta? Nie, no gdyby tak było to chyba raczej bym poczuła.

Nieważne. Miałam lepsze rzeczy do namysłu niż preferencje Larchera. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem to jeszcze dzisiaj wydostanę się z mojego więzienia.

- I co dalej? - zapytałam George, kiedy byłyśmy w łazience.

- Wejdź do ostatniej kabiny, tam powinien znajdować się plecak. Musisz się przebrać. - odparła - mamy niby sporo czasu, bo w razie czego Reese ma powiedzieć Aidenowi, że poszłyśmy do łazienki na ploteczki.

- Dobrze. Widziałam, że trochę sobie popił, także mamy nad nim przewagę, przynajmniej na kilka godzin.

- Wiem - to dopiero drugi raz jak widzę Aidena pijącego tak wielkie ilości alkoholu.

Aż bałam zapytać kiedy był pierwszy. Aiden bardzo rzadko pozwalał sobie na takie rozluźnienie.

- Dobra wskakuj Ave, bo chociaż mamy czas to nie możemy przegiąć.

Słusznie.

Weszłam do kabiny i wzrokiem zaczęłam szukać plecaka, o którym mówiła George. Stał na murku i czekał sobie na mnie.

O dziwo znalazłam w nim moje ubrania. Kaszmirowy dresik w kolorze czarnym.

- Skąd masz moje ubrania? - zapytałam, nie przejmując się tym, że ktoś może nas usłyszeć.

- Mamy wtykę w waszym domu - odparła znudzonym głosem George - nie uwierzysz jak bardzo ludzie są przekupni...

Aha to fajnie, a nie mogli być tacy przekupni szybciej?

Nie no co ja pieprzyłam - powinnam się cieszyć, że ktokolwiek mi pomagał, a nie psioczyć na to, że działo się to tak późno. Ubrałam szybko dresy i własne tenisówki, a następnie dałam znać George, że jestem gotowa.

Sukienkę i szpilki spakowałam do plecaka, który wzięłam ze sobą.

- Pożegnałaś się z Aidenem?

- Tak - przypomniało mi się marne pożegnanie podczas sytuacji z Nutellą. Szlag, nadal miałam ochotę na Nutellę. I teraz sobie o tym przypomniałam, po raz kolejny zmuszona byłam zmienić kierunek myślenia. - ale możesz się z nim pożegnać w moim imieniu.

- Z przyjemnością - odparła - Brandy już czeka w SUV-ie, nie sądzę, aby Aiden szybko miał rozpocząć za wami pościg, ale jak coś to przed wami i za wami będą jechały jeszcze dwa Jeepy wypełnione komandosami. Nie dziękuj.

Co? Czy ja zmieniałam jednego maniaka kontroli na drugiego? Dobra, póżniej będę się tym martwiła.

Dałam się wyprowadzić Georginie przez drugą stronę łazienki, a następnie popędziłam w kierunku samochodu, który czekał za otwartą bramą. Miałam nadzieję, że nie biegłam za szybko i nic nie stało się dzieciom.

Psychopata (Gaslighter) [18+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz