Rozdział 2: Tak łatwo nie będzie.
Aiden wierzył we wzmocnienia. Doskonale zdawał sobie sprawę z faktu, że system kar i nagród był naprawdę niesamowitym narzędziem do uzyskiwania kontroli nad ludźmi. W taki właśnie sposób chciał kontrolować również mnie. Już raz mu się to udało. I to do tego stopnia, że nawet teraz - siedząc z nim w jednym samochodzie, czułam przed nim respekt.
Robił coś na tablecie. Nie wiem czy do pracy, czy może relaksował się przy partyjce szachów. Siedziałam na przeciwko, przeglądając tablicę na Instagramie. Moi znajomi mieli naprawdę dobre życia: albo zakładali rodziny, albo podróżowali, albo spełniali się jako influcencerzy lub w ostateczności cieszyli się ze swoich karier. A ja jechałam w nieznane ze swoim nieprzewidywalnym, byłym chłopakiem. Kręciłam się nieco na siedzeniu - trochę z nudów, trochę aby wejść z Aidenem w interakcje. Doskonale przecież wiedziałam, że nie lubił jak jakieś szmery wyprowadzają go z równowagi.
- Tak Angel? - nie podniósł na mnie wzroku. - Chciałabyś coś powiedzieć?
Ave. Nie Angel.
- No nie wiem, trochę się boję. Gdzie jedziemy? Co robimy? - zapytałam płasko. W swojej głowie byłam najodważniejszą osobą na świecie, jednak rzeczywistość zweryfikowała mnie doskonale. Niemiłosiernie bałam się Aidena Clarka, czy tam Juliusa Aidena Wintersa.
- Boisz się? - na chwilę oderwał wzrok od tabletu, patrząc mi prosto w oczy. - Ale czego? Nie rozumiem.
- Znam cię. Znam cię bardzo dobrze. - wyjąkałam jak małe bezbronne dziecko - A sam, dzisiaj udowodniłeś mi, że wcale się nie pomyliłam. Jak mogłeś szantażować mnie rodziną, czy pacjentami?
- Inaczej nie dałabyś mi nawet szansy. Zmieniłem się i zobaczysz, że będziesz ze mną szczęśliwa.
Patrzył na mnie swoimi wielkimi, zielonymi oczami, ze swoim popisowym uśmiechem na ustach. To nim czarował wszystkich na około. Jasne, niby ludzie się zmieniają, ale...
Stop, stop, stop Ave! Ludzie się zmieniają, ale nie tacy jak on.
- Mylę się?
- A co to za teksty w stylu: „wynagrodzisz mi to... bla bla bla?"
- A nie sądzisz, że powinnaś? - nie przestawał się uśmiechać w ten swój uroczy sposób, tylko utrudniając mi myślenie o tym jak go nienawidziłam. Wtedy kiedy poszłam na policję nie wahałam się ani sekundy, tymczasem teraz siedziałam i dałam się robić w konia. - Wydałaś mnie policji. No wiesz... mogłaś zniszczyć mi życie i w ogóle?
Taki był bezczelny? Stwierdziłam, że ja będę bardziej.
- Tobie? Geniuszowi, który umknął nawet wymiarowi sprawiedliwości. Mogłeś pomyśleć, że moje pójście na komisariat to była taka gra wstępna. Gonisz króliczka i takie tam.
- Aha, czyli jak wejdziemy do mojego domu to mam rozumieć, że czeka mnie nagroda?
Podniósł brwi do góry, ale nie czekał na odpowiedź. Nie zamierzał wchodzić ze mną w przekomarzanki, widziałam po jego minie. Nie żeby jakoś łatwo mi się z niego czytało - z reguły był dla mnie zamkniętą księgą - jednak po czterech latach związku zaczynałam coraz więcej zrozumieć z jego mimiki twarzy. Teraz praktycznie mnie wyśmiał, wracając do swojego tabletu.
Ale ja nie zamierzałam siedzieć bezczynnie. Złapałam się za uchwyt w samochodzie, a następnie przeskoczyłam ze swojego siedzenia na to, które zajmował on. Przysunęłam się bliżej, chcąc wiedzieć co robi, na co on wyłączył tablet i położył go na siedzenie obok. Nici z mojego planu.
![](https://img.wattpad.com/cover/349245788-288-k634265.jpg)
CZYTASZ
Psychopata (Gaslighter) [18+]
General FictionZmęczona złym traktowaniem Aveline York zgłasza swojego chłopaka-psychopatę na policję. Po 10 latach Aiden Clark powraca, postanawiając na nowo związać się z dziewczyną. Wciąż kocha Aveline i uważa, że należy do niego. Aby ją przy sobie zatrzymać...