Vivian
- Istnieje duża szansa, że Aaron cię oleje i nawet nie zwróci uwagi na twoją osobę. Co wtedy zrobisz, Vivian.
Przygryzłam lekko dolną wargę i spojrzałam na Rose. Wzruszyłam ramionami.
- Odpuszczę?
- Błąd. - wywróciła oczami. - To jest właśnie to czego masz nie robić. Jeśli trzeba, to worek na głowę i w długą!
- Co? - zaśmiałam się. - Jest ode mnie większy i cięższy. Zresztą nawet nie brałam pod uwagę uprowadzenia.
- A powinnaś. Na pewno jest tam jakiś kantorek. Wpychasz go, zamykasz drzwi i nie będzie mógł przed tobą uciec.
- Nie zamierzam go do niczego zmuszać. Albo pogadamy po dobroci, albo w ogóle. Co powinnam ubrać?
- Zaraz coś ci znajdę.
- Dzięki.
- Muszę ci coś jeszcze powiedzieć. - wykrzywiła usta w grymasie.- Gadałam z szefem.
- O czym?
- Nie spodoba ci się to.
- Skoro już zaczęłaś, to mów dalej. - mruknęłam.
Zmroziłam Rose spojrzeniem. Miałam pewne myśli. Chyba wiedziałam co takiego chciała mi powiedzieć. Jak zwykle mnie nie posłuchała i sama wyszła z inicjatywą. Czy naprawdę musieli raportować mojemu ojcu o wszystkim?
- Powiedziałam mu o Aaronie. Nie gniewaj się, Vi. W każdym razie miałaś rację. Szef od razu wiedział o kim mowa. Powiedziałam gdzie się wybieramy. Ale szef twierdzi też, że Aaron stałby się niezłym nabytkiem. I mamy go zapytać...
- Wiedziałam! - podniosłam głos. - Rose, do cholery! Tego się obawiałam.
Wstałam z łóżka i wybiegłam ze swojego pokoju. Natknęłam się na Luke’a, który zaszedł mi drogę. Położyłam dłonie na jego klatce piersiowej i pchnęłam go na ścianę. Krzyknął coś co zabrzmiało jak: „Co jest, kurwa?!”. Jednak już zniknęłam za drzwiami biura ojca, więc nie byłam pewna czy na pewno to powiedział. Siedział tam, jak zwykle. Właśnie to robił kiedy był w domu. Zagrzebywał się w raportach, które mu składaliśmy.
- Nauczysz się kiedyś pukać, dziewczyno?
- Nie zgadzam się na to! - zignorowałam jego pytanie. - Musisz to robić, co?
- Vivian. W ogóle nie wiem o co ci chodzi. Może trochę jaśniej?
- Dobra. Aaron Davis. - założyłam dłonie na biodra.
Ojciec poderwał wzrok. Klasnął w dłonie i wstał z obrotowego fotela. Obrócił laptopa wyświetlaczem w moją stronę. Zobaczyłam znaczek YouTube’a. Zmarszczyłam lekko brwi.
- Właśnie oglądałem. Dzieciak jest niesamowity. Ma siłę w pięściach. Pamiętam go jako małego chłopca, a teraz... potrzebny nam ktoś taki.
- Nie zgadzam się. - syknęłam.
- A to dlaczego?
- Bo nie! Posłuchaj. - przyłożyłem dłoń do czoła. - Aaron ma na pewno sporo swoich problemów. Poza tym być może tego nie wiesz, ale on nie zostaje na stałe. Niedługo wyjeżdża z Sydney i wraca do siebie. I tak właśnie to się kończy. Nie było tematu.
- Rozmawiałaś z nim?
- Kilka razy. Nie zostanie tutaj. Poza tym nigdy by nie przystał na takie warunki.
- Mógłbym z nim pogadać. Ktoś taki by mi się przydał, kiedy już ciebie wypuszczę z gniazda.
- Zostaw mnie w gangu, a jemu daj spokój.

CZYTASZ
Save me
ActionVivian Evans jest twarda. Jak sama twierdzi, ona się nie zakochuje. Do pewnego momentu tak właśnie myślała. A potem kogoś poznała. Chociaż to złe słowo. Już wcześniej się znali, będąc tylko dziećmi. Jednak w pierwszym odruchu go nie poznała. Bardzo...