Każdy ma prawo do spokojnego życia, które wreszcie rzuci trochę światła na cały mrok. Wiele osób uważa, że nie ma prawa do szczęścia, a serce to wielka, ziejąca czarna dziura. Nic bardziej mylnego.
Vivian stała się idealnym wzorem do naśladowania. Wzorem na to, że każdy może się zmienić. Jeśli tylko zawalczy od siebie. Zawalczyła także o swoje nowe życie. Czy się udało? Nikt tego nie wie. To dopiero początek. Początek tego co się może wydarzyć w przyszłości.
To właśnie my jesteśmy tą przyszłością. A jak to jest ze mną? Czym może poszczycić się Aaron Davis, były bokser, mający kiedyś problemy z agresją? We mnie też zaszło wiele zmian. Tak wiele, że to jest nie do pojęcia. Jednak przecież to jeszcze nie koniec. Tak wiele przed wami. Nawet jeśli właśnie opowiedzieliśmy wam naszą historię. O miłości, która pojawiła się znikąd i potrafiłaby każdego doprowadzić do obłędu.
Bo to opowieść o tym, jak zakochałem się bez pamięci w dziewczynie. Pomimo jej błędów oraz krwi jaką przelała. Ona pokochała mnie i nie oceniała. Rozpaliliśmy ogień. Bo to miłość, która potrafiła spalić każdy most. Pożar wybuchł, ale już teraz wiele się zmieniło. Już teraz umieliśmy okiełznać każdy płomień, który wydobywał się spod naszych palców. Z naszych rozpalonych do czerwoności serc.
I kiedy się zakochałem? Chyba już wtedy, gdy jednak postanowiła o siebie zawalczyć. A potem tak bardzo poświęciła się dla mnie. Miałem mieszane uczucia. Jednak nie kłamałem. To wszystko prawda. Poznaliście nasze perspektywy, odpowiedni bieg zdarzeń. Przekazaliśmy wszystkie uczucia, które nami targały oraz jak do tego doszło, że staliśmy się jednością. Że zapragnęliśmy oddychać tym samym powietrzem. Już na samym początku się w niej zatraciłem. Zagubiłem się. Chciałem odnaleźć się na nowo. Nas. Chciałem by to co nas połączyło, stało się rzeczywiste. Byśmy mogli spróbować żyć według własnych zasad. Tak jak pragnę tego ja, tak jak chce tego Vivian.
Vivian. Podałem ci moje serce na tacy i… cholera. Nie żałuję tego. Nie żałuję, że szturmem wdarłaś się do mojego serca, a ja wszedłem z butami w twoje życie. Życie przepełnione niebezpieczeństwem, cierpieniem, szalonym tempem. Pędziłaś przed siebie, po trupach do celu. Nie oglądałaś się na zgliszcza. Wszystko paliłaś i to cię nie ruszało.
A potem stanęłaś. Zatrzymałem cię. Spojrzałem w twoje oczy i wtedy przepadłem. W twoich oczach, twoim ciele, twojej duszy. Dostałem się do poranionego serca, a potem bardzo powoli chciałem je odbudować. Wyjmowałem ostrożnie każdy krwawy odłamek szkła, tak byś nie poczuła większego bólu niż do tej pory. I chcę cię kochać. Obiecuję, że przy mnie wreszcie będziesz bezpieczna. Chcę byś ty także kochała mnie tak mocno, jak ja ciebie. Nie potrzebuję słów. Wiem co czujesz i wiem, że mamy jeszcze mnóstwo czasu. Czasu, by zbliżyć się do siebie, by wreszcie się przekonać dokąd zaprowadzi nas to żarliwe uczucie.
Bo teraz stoję na krawędzi. Jednak Vivian może mnie przywołać do rzeczywistości. Już to zrobiła. Życie w Minnesocie, razem, może być bardzo dobre. Jeśli się postaramy, zadbamy o to by nie zniszczyć się nawzajem. Bo wiadomo co jeden płomień może wywołać w drugim. Powstanie cholerny pożar. A ja będę go gasił. My to zrobimy. We dwoje. Wszystko wtedy będzie dużo prostsze. To już naprawdę koniec. Zawalczyliśmy o siebie.
Może niektórzy z was uznają, że to historia z beznadziejnym zakończeniem. Jednak to żaden koniec. Chcieliśmy przekazać to co najważniejsze. To co dotyczy stopniowo rodzącej się miłości. Między mną a Vivian. A my będziemy żyć dalej. Tylko już na własny rachunek. Nie potrzebujemy żadnych świadków. Bo to nie jest koniec. To cholerny początek. Coś lepszego, na co w pełni zasługujemy. Coś na co tak długo czekaliśmy. Dłużej niż można się było spodziewać.
Bo to właśnie była historia. Od samego początku, a zakończona w momencie, który uznaliśmy za stosowny. Teraz należy żyć dalej. Będę robił to co do tej pory. Pracował z dzieciakami, pomagał Antonowi, widywał się z Gradym, ale teraz dojdzie do tego jeszcze Vivian. I dzięki temu zyskam wszystko czego tylko potrzebuję. Przysięgam. Nic nie sprawiłoby mi większej radości.
Kocham cię, Vi. Całym swoim sercem, całą duszą. I jeszcze coś ci powiem. Tak cholernie się myliłaś. Wyplątałaś mnie z układu z Brucem, ale tak naprawdę nie stałem się wolny. Nic z tych rzeczy. Potrzebowałem chwili by to do mnie dotarło. I cieszę się. Bardzo, bardzo się cieszę. Chociaż wcześniej tego nie chciałem i pragnąłem jedynie… wolności. A mimo wszystko moja umowa nie straciła ważności. Świetnie. Teraz muszę ci to powiedzieć. To co czuję, i na pewno nie jest to żadną przeszkodą. Czas byś wreszcie zrozumiała. Tak jak ja. Czas by dotarło do ciebie, to o czym sam myślę od dłuższego czasu, Vivian Evans. Nieważne co zrobiłaś, nieważne, że uwolniłaś mnie od Bruce’a Williamsa. To tylko formalność. Jednak musisz znać prawdę, ponieważ na nią zasługujesz.
Nadal mam właściciela i tym razem mi to odpowiada. A czemu? Bo należę do ciebie, Vi. I za nic w świecie nie chcę by było inaczej.Koniec

CZYTASZ
Save me
ActionVivian Evans jest twarda. Jak sama twierdzi, ona się nie zakochuje. Do pewnego momentu tak właśnie myślała. A potem kogoś poznała. Chociaż to złe słowo. Już wcześniej się znali, będąc tylko dziećmi. Jednak w pierwszym odruchu go nie poznała. Bardzo...