Vivian
Obudziłam się z potwornym bólem głowy. Poderwałam się z łóżka i zaczęłam rozglądać, kompletnie zdezorientowana. Nie poznawałam tego miejsca, a kiedy spojrzałam w dół, pisnęłam głośno. Nie miałam na sobie ubrań, więc podciągnęłam kołdrę nieco wyżej, tak by móc się zakryć.
Jezus Maria. Co się wczoraj wydarzyło?
Nagle drzwi na końcu pokoju się otworzyły, a mi jeszcze bardziej oczy wyskoczyły z orbit, ale też się uspokoiłam. Zobaczyłam Aarona. Chyba właśnie brał prysznic i przyglądał mi się uważnie.
- Dzień dobry. - uśmiechnął się.
- Aaron.
- Tak na mnie wołają. Jak się czujesz?
- Fatalnie, ale… co się kurwa wydarzyło? Gdzie my jesteśmy?
- Jakiś motel. - wzruszył ramionami. - Za niedługo musimy się wymeldować.
O Boże. Ja niewiele pamiętałam. Do tego uświadomiłam sobie, że do czegoś musiało dojść.
- Możesz mi powiedzieć co się stało? Czy my… - przełknęłam głośno ślinę. - wiesz o co mi chodzi?
- Serio niczego nie pamiętasz?
- Jakieś fragmenty.
- Dobra. Opowiem ci, w takim razie.
Aaron wyprowadził mnie z klubu, kompletnie zalaną. Zostaliśmy tylko we dwoje, kiedy jego brat i przyjaciel niedawno się ulotnili. Blondyn nie był aż tak pijany jak ja. Właściwie to trzymał się bardzo dobrze. Chichotałam bez przerwy, kręciło mi się w głowie i musiałam wspierać się na silnych barkach Davisa. Obejmował mnie ramieniem w pasie i przyciągał do siebie, żebym nie zaliczyła gleby. W takim stanie mogłam wywrócić się o własne stopy.
Stanęłam przed nim, zarzuciłam ramiona na jego kark i wcisnęłam w usta mocny pocałunek. Oddał go od razu. Stanęliśmy na uboczu i przez dłuższy czas po prostu się całowaliśmy. Nie zwracaliśmy uwagi na otoczenie, na ludzi znajdujących się obok nas.
- Chodźmy gdzieś. Tak gdzie będziemy mieć chwilę. - wymruczałam.
- To znaczy?
- Na pewno nie do mnie, też nie do ciebie, więc może… znajdźmy sobie jakiś motel na noc.
- Jesteś pijana. - zachichotał.
- Nie na tyle, żeby nie wiedzieć co robić. Potrzebuję cię, Aaron. Nie daj się prosić, kochanie.
Wytrzeszczyłam na niego oczy.
- I co dalej? Czy my naprawdę to zrobiliśmy?
- Nie. - wywrócił oczami. - Byłaś za bardzo pijana, więc nie chciałem cię wykorzystywać. Nie kręci mnie seks z nieprzytomnymi laskami.
- Jestem goła. - zauważyłam.
- Do tego się w pełni przyznaję. Zdjąłem ci ubrania, żeby dobrze ci się spało. To wszystko. I położyłem się na podłodze, jeśli to cię uspokoi.
Okej. Czyli wszystko w porządku. Nie przespałam się z Aaronem, ale to nie zmienia faktu, że zapewne chciałam byśmy trafili do łóżka. Mimo wszystko wolałabym pamiętać coś takiego. Boże. Teraz marzyłam jedynie o powrocie do domu i zapadnięciu się pod ziemię.
- Chciałabym się ubrać. - wymruczałam. - Mógłbyś…
- Nie ma sprawy.
Stanął do mnie plecami, a ja zaczęłam pośpiesznie wciągać ubrania. Aaron poskładał je w kostkę, więc wyglądały w miarę znośnie. Nie były wymięte. Szybko doprowadziłam się do porządku. Nawet jeśli czułam się okropnie. Miałam kaca mordercę, nie dało się zaprzeczyć.
CZYTASZ
Save me
AksiVivian Evans jest twarda. Jak sama twierdzi, ona się nie zakochuje. Do pewnego momentu tak właśnie myślała. A potem kogoś poznała. Chociaż to złe słowo. Już wcześniej się znali, będąc tylko dziećmi. Jednak w pierwszym odruchu go nie poznała. Bardzo...