Aaron
- Przepraszam, że cię tak odprawiłem. Musiałem omówić coś z chłopakami.
- Nie ma sprawy. - uśmiechnęła się lekko.
Usiadła obok mnie na kanapie. Podała mi kubek z kawą o którą poprosiłem. Podziękowałem i upiłem. Nie wiedziałem co ze sobą zrobić. Jednak pierwsze na co wpadłem, to żeby wybrać się do Lizzie. Właśnie też po to by ją przeprosić. W końcu mnie opatrzyła. A do tego, wiecie co jeszcze? Nieźle całuje. Gdy wtedy dotknąłem jej warg swoimi, teraz nie potrafiłem przestać o tym myśleć.
- Dobrze się czujesz, Aaron?
- Jasne. - wzruszyłem ramionami. - Teraz już lepiej.
- A czemu tutaj przyszedłeś? Mogłeś jechać do siebie. Wyraźnie potrzebujesz snu.
- Tak, mogłem pojechać do domu, ale coś ci powiem. Może wyda ci się to dziwne, ponieważ nie znamy się długo, jednak chciałem cię jeszcze zobaczyć. Tak po prostu.
- Naprawdę? - uśmiechnęła się lekko.
- Yhm. - upiłem trochę parującego napoju. - I chyba jeszcze cię nie przeprosiłem za ten pocałunek. Trochę mnie poniosło.
- A za co tu przepraszać? Gdyby mi się nie podobało, powstrzymałabym cię. A co tobą kierowało?
- Szczerze? - wywróciłem oczami. - Brak kobiety od ponad roku. Poza tym… chyba cię lubię.
- Ja ciebie też.
- Może nie zostaję tutaj na stałe, ale jeszcze przez parę miesięcy będę w Sydney. Moglibyśmy spróbować razem… sama rozumiesz.
- Tak mi się wydaje. - zaśmiała się. - Pytasz czy zostanę twoją dziewczyną? Bo jeśli tak, to naprawdę jesteś szybki. Przy naszym pierwszym spotkaniu, nie spodziewałam się takiego obrotu spraw. Jednak się zgadzam. Skoro jesteś facetem, który lubi się określać.
- Wolę wiedzieć na czym stoję.
- Tylko coś ustalmy. - uniosła dłoń. - Nie jesteś żonaty?
- Nie. - prychnąłem.
- Ukrywasz gdzieś dziewczynę?
- Nie.
- Podoba ci się ktoś, kto nie chce z tobą być i zamierzasz się mną pocieszyć?
- Co ty wygadujesz?
A ty, Aaron? Zastanów się dobrze nad ostatnim.
- W porządku. W takim razie bardzo bym chciała. Może poznamy się lepiej.
- Na pewno, Lizzie.
Vivian
Głupia, głupia, głupia. Nie ekscytuj się tak, dziewczyno. Czemu jesteś zła i smutna? Aaron nie ma względem ciebie zobowiązań. Może połykać twarz kogo tylko chce. A tobie nic do tego.
Wybrałam numer mojego byłego. Zrobiłam to automatycznie. Po prostu był teraz jedyną osobą z którą chciałam porozmawiać. A raczej jedyną osobą, która mogła dać mi dragi bez zadawania pytań. A ja już od dawna nie brałam. Byłam na pieprzonym odwyku, ale obecnie tego potrzebowałam. Tak na rozluźnienie, a także żeby zapomnieć. O wielu rzeczach. Nie tylko o Aaronie i jego dziewczynie. Jednak o tym w głównej mierze.
- Vivian, jak leci?
- Cześć, Marcus. Nadal jesteś w Sydney?
- Będę jeszcze jakiś czas. Coś się stało?
CZYTASZ
Save me
ActionVivian Evans jest twarda. Jak sama twierdzi, ona się nie zakochuje. Do pewnego momentu tak właśnie myślała. A potem kogoś poznała. Chociaż to złe słowo. Już wcześniej się znali, będąc tylko dziećmi. Jednak w pierwszym odruchu go nie poznała. Bardzo...