Rozdział 34

864 18 0
                                    

Vivian

Czarna, krótka sukienka do połowy uda, botki na dość wysokim obcasie, dzięki czemu byłam jedynie odrobinę niższa od Aarona. Nie chciałam się zbytnio stroić, ale to w końcu miała być impreza. Zresztą chłopak przyglądał mi się z nieprzeniknionym wyrazem twarzy. Nie wiedziałam czy wyglądałam dobrze czy może trochę przesadziłam. Włosy wyprostowałam, więc były dużo dłuższe niż normalnie, i związałam je na czubku głowy. Nie chciałam się zbytnio malować, więc zrobiłam jedynie czarne kreski na powiekach.

Zaprowadzili mnie do klubu, w którym nigdy wcześniej nie byłam. Wszędzie znajdowała się fluorescencyjna farba, więc doskonale było widać bar, podwyższenie z didżejem, a także ludzi. Niektórzy od stóp do głów mieli na sobie tą farbę. Niesamowite miejsce.

Aaron przyniósł drinki. Wyczułam sok z marakui oraz wódkę. Uśmiechnęłam się do niego i upiłam dużo więcej. Nie chciałam dzisiaj za dużo wypić, ale jednak trochę tego potrzebowałam. Tylko żeby poczuć się jak wszystkie osoby w moim wieku i wreszcie się zabawić, zamiast zajmować wyłącznie „pracą”.

Anton siedział naprzeciwko mnie. W jednej dłoni trzymał szklankę z napojem, a drugą opierał na stoliku. Jednak drżała mu niespokojnie. Uderzał palcami o blat, wydawał się odrobinę podenerwowany. Spojrzałam w nieco rozszerzone źrenice. Chyba coś zaczęło do mnie docierać. Chciałam zrobić to tak, by Aaron niczego nie zauważył. Kiedy zaczął się rozglądać po pomieszczeniu, wbiłam wzrok w jego brata. Wyprostowałam nogę i kopnęłam Antona pod stołem. Spojrzał na mnie, zmarszczył brwi. poruszyłam ustami, które uformowały się w słowo: łazienka.

- Co? - on też jedynie ruszał ustami.

Pospiesznie zerknęłam na Aarona, ale nadal nie zwracał na nas uwagi. Dla pozorów upiłam swojego drinka, po czym się odezwałam.

- Idź do łazienki. - starałam się w miarę powoli przekazać mu każde słowo.

Potaknął nieznacznie, podniósł się z miejsca i poszedł. Chwilę śledziłam go wzrokiem. Odczekałam, tyle ile wydało mi się konieczne. Po czym przekręciłam się przodem do Aarona, więc od razu skupił na mnie wzrok.

- Muszę coś załatwić. Zaraz wrócę.

- Okej. - wzruszył ramionami. - Skoczę przed klub, bo Grady chyba zaginął w akcji.

- Jasne.

Przepchnęłam się obok niego. Otarłam się udami o kolana chłopaka. I miałam wrażenie, że na moment zawiesił wzrok na moim dekolcie. Jednak to zignorowałam. Niemal biegiem udałam się w kierunku toalet. Rozejrzałam się. Kiedy byłam pewna, że nikt mi się nie przygląda, przemknęłam do męskiego, gdzie spodziewałam się zobaczyć Antona. No i rzeczywiście. Opierał się plecami o umywalkę, dłonie splótł na klatce piersiowej. Kiedy weszłam do środka i zamknęłam za sobą drzwi, przyjrzał mi się uważnie.

- Co się dzieje? - zapytałam bez ogródek.

- Nic. - wzruszył ramionami.

Podeszłam bliżej, chwyciłam go mocno za brodę i skierowałam twarz chłopaka w swoją stronę. Prychnęłam głośno.

- Przecież widzę. Co wciągnąłeś i ile tego było?

- Nic nie brałem. - odburknął.

- Nie jestem głupia. Wiem jak wygląda ktoś kto brał narkotyki.

- Skoro to wiesz, to po co pytasz?

- Posłuchaj, Anton. Kazałam ci tutaj przyjść, żeby twój brat nie zauważył tego co ja. Często ci się to zdarza?

Save meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz