Rozdział 30

1K 20 0
                                        

Vivian

Pomagałam Barb ogarnąć monitoring z ostatnich kilku dni. Ktoś przez przypadek wykasował kilka minut z nagrań, do czego oczywiście nie chciał się przyznać, więc teraz robiłam za jej asystentkę i starałyśmy się je odzyskać. A właściwie to ona pokazywała mi jak się do tego zabrać. Szybko stukałam w klawiaturę, działałam dokładnie z instrukcjami naszej hakerki, a ona przyglądała mi się z uwagą. Zupełnie jakby widziała mnie pierwszy raz na oczy. Natomiast ja wlepiałam wzrok w ekran komputera.

Barb się nachyliła, nad moim ramieniem. Czułam jej oddech na policzku, ale nie przerywałam pracy. Co chwila z ust kobiety dobywały się ciche westchnięcia i coś jakby „hmmm…”, „aha”, czy jeszcze cichutkie słowa, jak „bardzo ciekawe” i „a to ci dopiero”. Nie chciałam wiedzieć co miała na myśli, więc nie reagowałam. Gdybym robiła coś źle, Barb by mnie zawiadomiła.

- Szybko się uczysz, Vi. - potaknęła w zamyśleniu i przesunęła dłonią po szczęce. - Jesteś nadzwyczaj błyskotliwa.

- No… dzięki? - moje słowa zabrzmiały jak pytanie.

- Znamy się tyle lat, a ja chyba jednak nie wiem o tobie wszystkiego. Wiem, że jesteś za bardzo ruchliwa, żeby cały czas siedzieć przed monitorami i jedynie poruszać się krześle obrotowym, ale powinnaś rozważyć taką pracę. Szybko załapałaś i… już prawie masz te nagrania.

- Wcale nie jestem taka mądra. - wzruszyłam ramionami. - Po prostu umiem słuchać, no i jestem stworzona do wykonywania poleceń innych. Zwłaszcza jeśli chodzi o pracę. Teraz czuję się bezużyteczna, kiedy naprawdę nie mam nic do roboty, więc tylko dlatego ci pomagam.

- Założę się, że twój ojciec nie wie jak wielki umysł posiadasz. Idealnie nadałabyś się na kolejnego hakera.

- Nie przesadzaj. - wywróciłam oczami. - Teraz… to tylko taka zabawa. Jednak wolę przebywać w terenie. Muszę się zmęczyć fizycznie, ponieważ inaczej nie czuję żadnej satysfakcji.

- Praca na moim stanowisku, też jest niczego sobie, wiesz? Może być ekscytująca.

- To znaczy? - spojrzałam na nią. - Nigdy specjalnie nie interesowałam się tym, co ty tu w ogóle robisz.

- Na przykład to, co robimy teraz.
Odzyskuję utracone nagrania, monitoruję cały teren posiadłości oraz to kawałek tego co znajduje się za bramą. Ponadto łamię szyfry, otwieram sejfy, często też sprawdzam drogę ucieczki, gdy ktoś z naszych znajduje się w tarapatach. Zawsze gdy gdzieś kogoś wysyłamy, bierze ze sobą słuchawkę bezprzewodową, prawda?- potaknęłam nieznacznie, więc kobieta mówiła dalej.- Dzięki temu utrzymują ze mną stały kontakt. To ja wyciągam was z tarapatów. Potrafię otworzyć każde drzwi, nawet najpilniej strzeżone. Potrafię dostać się wszędzie. Przeszukuję bazy danych i w mniej niż dwanaście godzin, jestem w stanie wyłuskać wszystkie informacje na temat każdego. Nawet jaki rozmiar buta ma dana osoba. Nie ma dla mnie rzeczy niemożliwych w tym zakresie.

- Nigdy nie pytałam, w jaki sposób znalazłaś się u nas. Jesteś tu od bardzo dawna. Byłam dzieckiem kiedy się pojawiłaś. A właściwie… to mam wrażenie, jakbyś była tu od zawsze.

- Chodziłam do tego samego liceum co twój ojciec.

- Naprawdę?

- Tak. - uśmiechnęła się lekko. - Byłam dwie klasy niżej. Jednak wtedy jakoś specjalnie się ze sobą nie zadawaliśmy. Dopiero później, kiedy trafiliśmy na ten sam uniwersytet, jednak inny kierunek studiów. Twój ojciec mnie poznał i jakoś tak zacieśniliśmy relacje. Gdy twoja siostra miała mniej więcej pięć lat, skontaktował się ze mną i zaproponował pracowanie dla niego. Wiedział na co mnie stać, a ja wcale się nie zastanawiałam.

Save meOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz