Aaron
- Długo cię nie było. - odezwał się Anton.
Stanął w otwartych drzwiach do mojego pokoju i uśmiechnął się lekko. A ja odpowiedziałem tym samym. Wyglądał znacznie lepiej niż wczoraj i przynajmniej nie był pod wpływem. Jednak na przodzie koszulki miał plamę potu, jakby biegał kilka godzin. Ja zdążyłem się przebrać po przyjściu, ponieważ miałem wrażenie, że piasek dostał się w każdy zakamarek.
- Tak wyszło. - wzruszyłem ramionami.
- No i jak?
- O co konkretnie pytasz?
- O Vivian, oczywiście. - wywrócił oczami. - Coś między wami...
- Nie. - przerwałem bratu. - Zresztą jeszcze jutro się widzimy. U niej.
- Łoł. Poważna sprawa. - zaśmiał się. - Założę się, że ma niezłą chatę.
- Pewnie tak, ale to bez znaczenia. Już tam przecież byłem jako dziecko, ale co dziwne, nie pamiętam gdzie dokładnie jest jej dom i jak wygląda. A jednak wiem, że już tam byłem. W każdym razie, Vivian chce mi pokazać salę treningową.
- Czyli... randkujecie.
- Wcale nie. Chyba się przyjaźnimy. Nic poza tym.
- Jak na razie. Mógłbyś mnie zabrać, wiesz?
- Może innym razem, młody. Jak już będę mieć jakąś pewność co do Vi, wtedy być może wyskoczymy gdzieś we czwórkę.
- Rozumiem, rozumiem. - uniósł dłonie. - Chcesz być z dziewczyną sam na sam.
- To nie...
Jednak już mnie nie słuchał, a po prostu wyszedł z pokoju. Chwilę później dobiegł mnie jego głos. A potem odpowiedź ze strony Grady’ego. Zamknąłem drzwi pokoju i opadłem na łóżko. Kiedy tak leżałem, dziesięć, piętnaście minut, usłyszałem pikanie telefonu. Sięgnąłem po aparat i zetknąłem na wyświetlacz. Uśmiechnąłem się, widząc SMS, który dostałem.
Vivian: Uprzedziłam tatę, że do nas wpadniesz. Przykro mi, ale będziesz musiał podpisać umowę poufności.
Ja: Jaką umowę? Brzmi poważnie.
Vivian: Żebyś czasem nikomu nie zdradził, co takiego demonicznego ukrywamy w podziemiach 😉Ja: Trzymacie tam trupy?
Vivian: Żeby tylko...
Zaśmiałem się. Odpisałem jeszcze, że podpiszę co będzie trzeba, skoro już zdecydowała się mnie wtajemniczyć. Chwilę jeszcze popisaliśmy. Przygryzłem lekko wargę na wspomnienie tej dziewczyny. Kiedy dzisiaj zobaczyłem jak wpada pod wodę, a potem długo się nie wynurza, poczułem strach. Już się nie zastanawiałem, tylko skończyłem w fale i wręcz gorączkowo jej szukałem. Na szczęście dostrzegłem czarne włosy oraz szaleńczo poruszające się kończyny. Udało mi się na czas wyciągnąć ją na powierzchnię. Vivian musiała być na tyle przerażona, że nawet nie dała rady wydostać się spod fal. Cały czas się jej przyglądałem, więc udało mi się zareagować w miarę od razu. Tylko na początku mnie zmroziło, ale szybko się otrząsnąłem. Rzuciłem się głową w dół i mi się opłaciło. Bezpiecznie dostarczyłem dziewczynę na brzeg, chociaż co najmniej przez pierwsze kilka minut nie kontaktowała. Może na początku nie powinienem posyłać Vi na głęboką wodę. Do tego w znaczeniu dosłownym.
Od zjedzenia taco minęło trochę czasu. Teraz mój żołądek znowu się odezwał. Dlatego podniosłem się z łóżka i poszedłem do kuchni. Pani Kendall musiała gdzieś wyjść. W końcu jeszcze się na nią nie natknąłem.

CZYTASZ
Save me
AksiVivian Evans jest twarda. Jak sama twierdzi, ona się nie zakochuje. Do pewnego momentu tak właśnie myślała. A potem kogoś poznała. Chociaż to złe słowo. Już wcześniej się znali, będąc tylko dziećmi. Jednak w pierwszym odruchu go nie poznała. Bardzo...