Aaron
Po prostu wspaniale. Czy ja naprawdę musiałem tutaj być? Miałem dużo ciekawsze rzeczy do roboty, niż upijanie się w sztok z moim młodszym o rok bratem oraz najlepszym przyjacielem. Dopiero niedawno wróciliśmy do Sydney. Trochę mnie tutaj nie było, ale nadal wszystko kojarzyłem. Poznawałem każde miejsce, chociaż nie było mnie tutaj ponad dziesięć lat, więc miałem prawo wiele zapomnieć.
Chciałem się na jakiś czas odciąć od starego, więc postanowiłem zrobić sobie wycieczkę na stare śmieci. Tak samo jak mój brat Anton oraz przyjaciel Grady, który zawsze był dla mnie. Znamy się od dawna, to on za każdym razem mnie wspiera. Jego rodzice są najlepsi, a do tego mają spokojne życie. To zwykli księgowi, a Grady ani trochę ich nie przypomina. Natomiast mój tata ma sporą korporację, jest pracoholikiem. Bardziej jednak mnie martwi sprawa z mamą i jej nowym mężem. Jednak młody i ja musieliśmy zostać z ojcem. W tej kwestii nie mieliśmy wyboru. Ja nie tolerowałem ojczyma, ale Anton naprawdę go lubił. A jednak chciał jechać ze mną oraz Gradym.
To miała być też próba dla mnie, bym nauczył się panować nad agresją, ponieważ jak dotąd większość spraw rozwiązywałem przy użyciu pięści. A teraz miałem się od tego powstrzymać. Czy Sydney to rozwiązanie? Jeszcze nie wiem. Jednak miałem tak wiele miłych wspomnień związanych z tym miejscem.
Trochę wypiłem, ale niezbyt dużo. Nawet nie szumiało mi w głowie. Miałem już wprawę, chociaż starałem się ograniczyć alkohol.
- Chcesz jeszcze?- zapytał Grady podnosząc się z miejsca.
- Nie.- pokręciłem głową.- To znaczy... woda?
- Niech będzie.
Odwrócił się na pięcie i poszedł do baru. Mój brat też gdzieś się ulotnił, więc obecnie zostałem sam. Rozglądałem się, ale ci ludzie byli dla mnie nikim. Rozmyte plamy, nie znaczące kompletnie nic. Marne szanse bym nagle dostrzegł kogoś z mojej przeszłości. Nawet na to nie liczyłem. Nie wybrałem Sydney jako alternatywy do powrotu dobrej przeszłości. Nie w tym rzecz. Po prostu to pierwsze miejsce o jakim pomyślałem, więc postanowiłem tutaj wrócić. Nie na zawsze. Na jakiś czas. Aż wszystko sobie poukładam.
Podniosłem się z miejsca akurat gdy Grady wrócił. Spojrzał na mnie pytająco. Machnąłem dłonią i jedynie wymruczałem. Nie miałem pewności, że mnie usłyszał.
- Idę zapalić.
Z trudem udało mi się wydostać przed bar. Oparłem się o ścianę i wydobyłem z kieszeni spodni paczkę fajek. Odpaliłem jednego, a potem mocno się zaciągnąłem. Poczułem dym papierosowy w płucach i od razu się rozluźniłem. Odgarnąłem blond kosmyk z czoła, odchyliłem głowę, a potylicę oparłem o ścianę. Wpatrywałem się w niebo, powoli wciągając nikotynę. To było moje drugie małe uzależnienie. A pierwsze? Za bardzo kręciło mnie bicie się. Tylko to raczej nie było małe. Miałem z tym poważny problem, jak twierdzili niektórzy. Chociaż po pewnym czasie ja też zacząłem dostrzegać problem.
- Dasz jednego?
Czyjś głos wyrwał mnie z głębokiego zamyślenia. Zmarszczyłem brwi i przeniosłem wzrok na rudowłosą dziewczynę obok mnie. Miała urocze piegi na nosie. Była ubrana dość wyzywająco, ale jednak mimo wszystko nie przypominała dziwki. Dość ładna buzia, niezłe cycki, na tyłek nawet nie spojrzałem. Nie w moim typie. Poza tym jeszcze mnie nie podrywała, a jedynie chciała papierosa.
Wyciągnąłem paczkę w jej stronę. Wyjęła jednego i wsunęła między wargi, które miała pomalowane na krwistą czerwień. Przytknąłem zapalniczkę i poczekałem aż się zaciągnie. Zrobiła to sprawnie, a więc od razu poznałem, że również miała ten nałóg.
CZYTASZ
Save me
ActionVivian Evans jest twarda. Jak sama twierdzi, ona się nie zakochuje. Do pewnego momentu tak właśnie myślała. A potem kogoś poznała. Chociaż to złe słowo. Już wcześniej się znali, będąc tylko dziećmi. Jednak w pierwszym odruchu go nie poznała. Bardzo...