4. Białe buty

329 22 0
                                    


Było popołudnie, a ja właśnie siedziałam na ostatnich wykładach w dzisiejszym dniu. Kochałam psychologię całym sercem i naprawdę mnie ona ciekawiła, ale niektóre zajęcia związane z nią były tak nudę, że potrafiłabym zasnąć na stojąco. Dzielnie jednak znosiłam te męki, bo jak miało mi to zagwarantować zostanie psychiatrą, to było warto się poświecić. Wykłady skończyły się o szesnastej i nareszcie mogłam opuścić budynek uczelni. Na całe szczęście dziś nie pracowałam, więc mogłam wrócić prosto do domu, bo byłam zbyt zmęczona na inne zajęcia. W drodze do wyjścia dopadła mnie Cecily, która była w bardzo dobrym humorze. Zaczęła machać mi swoim telefonem przed twarzą usiłując mi coś pokazać. Zatrzymałam jej rękę i przyjrzałam się dokładnie co czarnoskóra wyświetlała na ekranie.

- Udało się – pisnęła – Zgodził się ze mną spotkać. Dziś wieczorem! – dziewczyna pokazywała mi właśnie wiadomości wymienione z moim przyjacielem. Bardzo cieszyłam się jej szczęściem, ale wiedziałam, że Bryce zainteresuje się nią tylko na jedną noc i nie wyjdzie z tego nic dobrego. Jednak nie chcąc się wtrącać i odbierać dobry humor koleżance, tylko się uśmiechnęłam.

- No widzisz. Wiedziałam, że coś z tego będzie – skłamałam – Gdzie się wybieracie w takim razie?

- Padł pomysł kina, a potem jakieś restauracji – dziwne, że w dalszym ciągu nie zaproponował jej naszego mieszkania, a dokładnie jego łóżka – A potem zobaczymy, może się gdzieś przejdziemy.

Pogadałam jeszcze chwile z ciemnoskórą i wyszłam w końcu z uczelni. Był środek października i na dworze zaczęło się już robić zimno. Żałowałam, że nie wzięłam bluzy. Ruszyłam chodnikiem w stronę domu, gdy zza moich pleców nagle wyłonił się Xavier, który momentalnie objął mnie ręką, przez moje ramie.

- Wracasz do domu? – spytał. Wydawał się być w bardzo dobrym humorze.

- Tak, jestem zmęczona i chciałam się wcześniej położyć – jutro zaczynał się weekend, a ja musiałam wstać na dziewiątą do pracy, więc chciałam się wyspać, żeby być w miarę przytomną i nie odstraszać klientów.

- Zamieniłem się z Samem zmianą, żeby pracować jutro z tobą, więc mam dzisiaj wolne – tłumaczył – Pomyślałem sobie, że może chciałabyś gdzieś wyskoczyć. No wiesz... tak tylko ty i ja – ostatnie zdanie wypowiedział trochę niepewnie, tak jakby się wstydził je powiedzieć. Wydało mi się to bardzo urocze, gdy tak pewny siebie chłopak, stawał się nagle nieśmiały. Nie miałabym serca, gdybym mu odmówiła i nie doceniła jego starania.

- Czyli mam rozumieć, że zapraszasz mnie na randkę? – spytałam unosząc brwi i szeroko się uśmiechając. Chciałam go rozbawić, aby trochę się rozluźnił.

- Jeśli tylko dasz się na nią zabrać, to tak, zapraszam cię na randkę – posłał mi uroczy uśmiech. Xavier był idealnym materiałem na partnera. Był zabawny, inteligentny oraz bardzo męski. Wiedział, jak zatroszczyć się o dziewczynę i sprawić, aby w momencie pojawiły się motyle w jej brzuchu. Nie wiem kiedy to się stało, że chłopak, którego znałam od pierwszej klasy liceum, nagle zaczął wywoływać u mnie takie emocje.

- Byłabym diabłem, gdybym odmówiła – wtedy zawiał mocny wiatr i mimowolnie przetarłam sobie ramiona, bo było mi bardzo zimno. Chłopaka to zauważył i od razu zaczął ściągać swoją bluzę.

- Xavier przestań, przeziębisz się – nie chciałam, aby dla mnie się rozbierał, bo mogło mieć to potem złe skutki zważywszy na jego zdrowie.

- O mnie się nie musisz martwić – uśmiechnął się ciepło i podał mi ubranie. Od razu po włożeniu bluzy zrobiło mi się cieplej, a w dodatku czułam jego piękne perfumy.

The night's of hunting [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz