2. Kompleks małego.....

351 24 7
                                    

Siedziałam w dalszym ciągu w jadalni i patrzyłam, jak Bryce chodzi w tą i we wte. Był naprawdę wkurzony. W końcu stanął w miejscu i rzucił naszej trójce spojrzenie, które sugerowało, że się na nas zawiódł.

- Jak mogliście nam nie powiedzieć – mówił w naszą stronę z wyrzutem – Flo ma na pieńku z Rossem, a wy to zatailiście. Tak nie zachowują się przyjaciele.

- Bryce... - zaczęła spokojnie Gaja. Jako siostra miała większe szanse go udobruchać – Nie chcieliśmy was niepokoić. Byliśmy pewni, że nic się nie stanie – kłamała. Ja byłam tego pewna, a Gaja od początku mnie ostrzegała.

- Ten chłop zrujnował mi staż, bo zwróciłem mu kulturalnie uwagę i myślałyście, że jak Flo wyskoczy z takimi tekstami, to jej odpuści? Co wy w krainie kucyków żyjecie? - Xavier parsknął śmiechem, co nie było odpowiednie w sytuacji, w której obecnie się teraz znajdowaliśmy. Bryce posłał mu mordercze spojrzenie.

- Wiem, że postąpiłam głupio, ale to naprawię – mówiłam pewnie, żeby ich przekonać – Pójdę tam jutro i wyjaśnię nieporozumienie.

- Flora, to pieprzony psychol. Jeżeli się na coś uprze, to nic nie jest w stanie go pokonać.

- Trochę więcej wiary w ludzi – nie wiem, czy bardziej próbowałam przekonać ich, że nie wszystko stracone, czy siebie. Jedno wiedziałam na pewno. Lorenzo Rosso to pieprzony skurwiel.

*

Chyba nigdy w życiu nie odczuwałam takiego stresu, jak dzisiaj. Stałam właśnie przed moim wymarzonym uniwersytetem, z którym najprawdopodobniej będę musiała się za chwilę pożegnać. Weszłam pewnym krokiem do środka i pognałam na ostatnie piętro. Skręciłam w prawy korytarz, a na końcu przed drzwiami do gabinetu dyrektora stała jakaś osoba. Od razu go rozpoznałam. Stał oparty o jedną ze ścian, a ręce miał złożone na klatce piersiowej. Biła od niego nadmierna pewność siebie, a na ustach widniał chytry uśmieszek. Nienawidziłam go całym sercem. Miałam ochotę podejść do niego i zmazać mu ten wyraz triumfu z twarzy swoją pięścią, ale się powstrzymałam. Jedyne na co było mnie stać to posłanie mu lodowatego spojrzenia, które wyrażało całe moje obrzydzenie w stosunku do jego osoby. Zapukałam do drzwi i zostałam wpuszczona do środka.

- Witaj Floro – odezwał się dyrektor – Dziękuje, że przybyłaś. Siadaj proszę – wskazał ręką na fotel.

- Dzień dobry – starałam się nie ujawniać za bardzo mojego wkurwienia – Mogłabym się dowiedzieć, co dokładnie jest nie tak z moimi dokumentami? – spytałam prosto z mostu, na co uniósł kącik ust do góry.

- Ależ oczywiście – wyjął jakieś papiery z szafki i postawił przede mną – W naszym uniwersytecie od lat uczą się jedni z najlepszych studentów świata. Z tego powodu to miejsce jest takie prestiżowe – pokazał palcem na jakiś tekst w moich dokumentach – Twoje wyniki egzaminów końcowych nie są zbytnio zadowalające.

- Dlaczego teraz pan zwraca na to uwagę, skoro mnie pan już przyjął? - chciałam go zapędzić w kozi róg, co powoli działało, bo widać, że mężczyzna lekko się spiął.

- Tak jak już mówiłem przejrzałem jeszcze raz twoje dokumenty, z niektórymi przełożonymi i większość była za tym, aby oddalić cię z uczelni.

- Ktoś złożył na mnie skargę – zabrzmiało to bardziej, jak stwierdzenie faktu, niż pytanie.

- Owszem, ale ta osoba zażyczyła sobie anonimowości – a to kutas – Bardzo mi przykro, ale zgodnie z naszymi zasadami nie możemy cię tutaj przyjąć. Jutro dokonamy zwrotu twoich pieniędzy na konto bankowe – wiedziałam, że moje wyniki nie są do końca zadawalające patrząc na tak prestiżową uczelnie. Nigdy nie byłam orłem w nauce, ale myślałam, że dla nich będzie liczyła się tylko forsa. Jak widać przeliczyłam się, bo najwyraźniej najważniejsze zdanie w tej kwestii ma chłopak z większym ego niż jego własny chuj.

The night's of hunting [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz