34. Przeszłość

173 19 1
                                    

Stres i wymioty. To są jedyne dwie rzeczy, które czułam w tym momencie. Gula w moim gardle była tak wielka, że nie dało się jej przełknąć. Skoro powiedziałam już A to musiałam powiedzieć też B.

Stałam właśnie przed naszą główną siedzibą, do której nie zaglądałam od miesięcy. To tu właśnie wszyscy mieliśmy się spotkać. Wszyscy łącznie z nim. Lorenzo wrócił do Nowego Jorku, bo go o to poprosiłam.

Zrobiłam pierwszy krok. Zadzwoniłam do niego i oświadczyłam, że musimy dokończyć to co zaczęliśmy. Nie pytał skąd taka decyzja. Nie kłócił się ze mną. Po prostu przystał na to, tak jakby czekał na tą chwilę od dawna.

Próbowałam utrzymać pewność siebie. Z uniesioną głową weszłam do budynku i skierowałam się w stronę schodów. Zeszłam na najniższe piętro i stanęłam przed drzwiami do sali spotkań. Miałam ostatnią szansę, aby się wycofać. Mogłam się odwrócić i po prostu wyjść. Musiałam być silna. Wierzyłam, że mi się uda.

Chwyciłam za klamkę i weszłam do środka. Znajdowały się tutaj wszystkie osoby, które należały do drużyny. Widziałam ich pierwszy raz od sześciu miesięcy, ale i tak największe wrażenie zrobił na mnie chłopak, który właśnie intensywnie mi się przyglądał.

Lorenzo z wyglądu praktycznie nic się nie zmienił. Jedynie włosy nieco rozjaśnił, a na jego ciele pojawiło się kilka nowych tatuaży. Jednak po wyrazie jego twarzy wiedziałam, że cierpi w podobny sposób co ja.

Chociaż nie byliśmy długo ze sobą w związku, to znałam tego chłopaka na wylot. Potrafiłam czytać z niego jak z otwartej księgi. Pokazał mi swoje mocne i słabe strony, dlatego mogłam stwierdzić, że był tak samo jak ja wrakiem człowieka przez te parę miesięcy.

Skinęłam w jego stronę lekko głową. Nie chciałam się odzywać. Nie wiedziałam co mogłabym mu powiedzieć. Nie rozmawialiśmy ze sobą od sześciu miesięcy. Zajęłam wolne miejsce obok Xaviera i pozwoliłam, aby Lorenzo zabrał w końcu głos.

- Cieszę się, że zdołaliście wszyscy tutaj dziś dotrzeć – zaczął i widziałam, że starał się nie patrzyć w moją stronę. Wywołałoby to w nim za dużo emocji. Ja mimowolnie też spuściłam wzrok i patrzyłam teraz na swoje buty – Długo mnie nie było za co chciałem was przeprosić. Potrzebowałem parę rzeczy w sobie przepracować, aby teraz stanąć tutaj przed wami z uniesioną głową i zmotywować was do działania – próbował brzmieć pewnie, ale wydawało mi się, że nie do końca był pewien swoich słów. Wrócił tu bo to cała grupa miała jego zmotywować do działania – Pewnie część z was już słyszała, że mój ojciec początkiem sierpnia urządza bal. To będzie nasza szansa, aby przeszukać jego dom i zebrać jak najwięcej informacji, które będą nam potrzebne do ostatecznego uderzenia. Ten dzień miał już nadejść wiele miesięcy temu. Jednak cieszę się, że dopiero teraz jesteśmy w stanie zrealizować nasz plan, bo czuję, że każdy z nas jest bardziej na to przygotowany. W balu wezmą udział tylko cztery osoby łącznie ze mną. Zbierzemy najważniejsze informacje i wtedy zaczniemy opracowywać plan działania, w który będzie zaangażowany każdy z was. To będzie nasza wspólna zemsta. Dwa tygodnie przed atakiem dostaniecie całą rozpiskę, z którą będziecie musieli się zapoznać i nauczyć na pamięć. Nie będziemy mogli sobie pozwolić na błąd. Nie w tej sytuacji. Po tym wszystkim pogrążymy mojego ojca i już nikomu nie będzie w stanie sprawić krzywdy.

Gdy chłopak skończył swoją wypowiedź po sali rozniósł się głośny wiwat i brawa na cześć Lorenza. Każdy z obecnych był zadowolony, że Rosso wrócił. Był ich szefem i przyjacielem w jednym. To on dał im nadzieje na to, że będą w stanie pomścić swoje rodziny i przywrócić im należytą rekompensate. Był dla nich wzorcem do naśladowania i siłą napędową. Tak naprawdę nie zdawali sobie sprawy z tego, że gdyby nie oni, to chłopak już dawno by się poddał.

The night's of hunting [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz