14. Szczęście i radość z życia

246 12 9
                                    

Po rozmowie z Lorenzem mogłam w końcu wrócić do domu. Odzyskałam swoje rzeczy z powrotem i czym prędzej wyszłam z budynku. Była pierwsza w nocy, a ja w telefonie miałam mnóstwo nieodebranych połączeń. Cztery były od Liama, pięć od Brycea, dziesięć od Cecily, piętnaście od Gai, a trzydzieści jeden od moich rodziców. Na ten moment jedno było pewne. Miałam przejebane i musiałam znaleźć dobre wytłumaczenie na tą sytuacje.

Miałam nadzieje, że nie zawiadomili policji o moim zniknięciu i w głębi duszy liczyłam na to, że Xavier powiedział im, że jestem w jego towarzystwie i ,,nic mi nie grozi". Mimo, że na polu było ciemno, jak dupie, a ja kompletnie nie wiedziałam, gdzie się znajduje, postanowiłam włączyć nawigację i się przejść. Po tym wszystkim czego dzisiaj doznałam musiałam zaczerpnąć świeżego powietrza i poukładać myśli.

Wyszło na jaw tyle niepokojących spraw, a jedna z nich męczyła mnie najbardziej. We wszystko był zamieszany mój najlepszy przyjaciel. Mój Xavier. Byłam na niego cholernie zła i zawiedziona tym, że dopuszcza się takich rzeczy, ale w głębi duszy wierzyłam w to, że naprawdę ma do tego jakiś powód. Baker zawsze był dobrym, porządnym chłopakiem z szerokim uśmiechem na twarzy i nie chciało mi się wierzyć, że robił tak okropne rzeczy z własnej woli. Może był do tego zmuszany? Wypowiedziałam w jego stronę okropne słowa pod wpływem złości. Czy naprawdę tak uważałam? Czy mój przyjaciel umarł z dniem dzisiejszym? Szczerze mówiąc sama nie znałam odpowiedzi na to pytanie.

Xavier odkąd pamiętam przez swoją lekkomyślność często potrafił mnie zranić. Raz w mniejszym stopniu, a raz w większym tak, że wylewałam przez niego masę łez. Jednak zawsze po tym przychodził i przepraszał, a drugi raz tego samego błędu nie popełniał. Pomijając nasz mały, miłosny epizod, zawsze traktowaliśmy się jak rodzina. Baker był dla mnie kimś pokroju starszego brata, chociaż byliśmy w tym samym wieku. Zawsze się o mnie troszczył i dbał o to, aby na mojej twarzy ciągle widniał uśmiech.

A więc czy po tym ile dla mnie znaczył i ile dla mnie zrobił, byłam go w stanie skreślić? Odpowiedź była prosta i byłabym głupia, gdybym próbowała ją wyprzeć. Za bardzo zależało mi na tym głupim chłopaku. Jednak pomimo tego i tak jego zachowanie mocno mnie uderzyło i wiem, że będę potrzebowała czasu, żeby znów w pełni przekonać się do chłopaka. Jak na razie wzbudzał on we mnie tylko negatywne uczucia, ale wierzyłam w to, że z czasem będzie lepiej. Że pojmę to, jaką drogę obrał sobie w życiu i pomogę mu się z niej wyplątać, aby już nigdy więcej nie popełniał błędów.

Do mieszkania dotarłam jakoś o drugiej w nocy. Po cichu weszłam do mieszkania i od razu skierowałam się do mojego pokoju. Rodzice na całe szczęście smacznie spali, a więc ewentualny opierdol czekał mnie dopiero nad ranem. Odłożyłam swoje rzeczy w kąt pomieszczenia i skierowałam się do salonu, gdzie zanurzyłam się w miękkiej kanapie. Tak bardzo brakowało mi tego uczucia spokoju i komfortu. Mimo tego, że powinnam być okropnie zmęczona, to tak nie było. Moim ciałem dalej władało wiele emocji i nawet, jakbym chciała, to nie potrafiłam zasnąć. Poszłam więc do kuchni, aby przygotować sobie jakieś jedzenie, ponieważ mój brzuch dał o sobie znać. Po cichu przyrządziłam sobie kanapki z masłem orzechowym i wróciłam do salonu. Wtedy usłyszałam, że ktoś przekręca kluczem zamek do mieszkania, a po chwili wchodzi do środka. Xavier. Mimowolnie na jego widok przewróciłam oczami. Chłopak bez zawahania wszedł do pomieszczenia i usadowił się obok mnie na kanapie. W jego oczach widziałam ogromną skruchę.

- Czekałem na ciebie przed siedzibą. Bałem się o ciebie. Nie wiedziałem, czemu cię tak długo nie ma – jego głos wyrażał szczerą troskę.

- Jak widać nie chciałam spędzać czasu w twoim towarzystwie – w tej chwili posłałbym mu sarkastyczny uśmiech, ale byłam zmęczona tą całą chorą grą – Nikt nie kazał ci na mnie czekać. Poza tym potrzebowałam zaczerpnąć świeżego powietrza.

The night's of hunting [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz