7. Noc upiorów

305 19 0
                                    


Wracałam właśnie z pracy do domu. Słońce cały czas intensywnie świeciło, co mnie bardzo zdziwiło, zważając na fakt, że był koniec października. Była dopiero szesnasta. W planach na resztę dnia miałam udać się do Colina, ale tym razem postanowił towarzyszyć mi Xavier. Mój przyjaciel, bardzo chciał poznać chłopaka, przez moje pozytywne opowieści o nim. Spytałam się Greya, czy będzie miał coś przeciwko temu, ale szatyn podszedł do tego bezproblemowo. Przez ostatnie lata jego jedynym przyjacielem był Lorenzo, który w moich oczach dalej widniał, jako kutas wszech czasów, więc musiałam zagwarantować Colinowi normalnych znajomych, więc zaczęłam od poznania go z Xavierem, który ze wszystkich moich przyjaciół, jak na razie nadawał się do tego najlepiej.

Wkroczyłam na klatkę schodową i już z niej mogłam usłyszeć dźwięki awantury panującej, w którymś z mieszkań. Nawet nie zdziwiło mnie to, gdy podeszłam pod swoje drzwi i okazało się, że odgłosy kłótni pochodzą właśnie zza nich. Przekręciłam klucz i weszłam do środka. Skierowałam się do salonu, gdzie zastałam płaczącą Cecily, nie określonego emocjonalnie Brycea oraz wściekłą, jak nigdy Gaje, na której widok oczy rozszerzyły mi się bardziej niż kiedykolwiek.

- Co ty zrobiłaś z włosami? - to były pierwsze słowa, które wypowiedziałam w zaistniałej sytuacji. Nie były one na pewno jednymi z bardziej odpowiednich, ale na niczym innym nie mogłam się skupić, jak na fryzurze swojej przyjaciółki. Jej piękne blond włosy, które widziałam jeszcze dzisiejszego, wczesnego ranka, były koloru niebieskiego.

- Przefarbowałam, aby chociaż trochę nie przypominać tego idioty – wskazała palcem na swojego brata. Posłałam całej trójce pytające spojrzenie – Dalej rozważam jeszcze nad operacją plastyczną twarzy oraz zmianą nazwiska – nie wiem, co zdenerwowało dziewczynę, ale musiało to być coś bardzo poważnego patrząc na jej stan.

- Co się stało? - spytałam zdezorientowana. Na moje słowa Cecily rozpłakała się jeszcze bardziej, co już w ogóle zbiło mnie z tropu.

- Bryce zrobił Cecily dzieciaka – powiedziała patrząc morderczym wzrokiem na swojego bliźniaka. Rozszerzyłam szeroko oczy nie dowierzając temu, co właśnie usłyszałam. To musiał być chory żart – A najlepsze w tym wszystkim jest to, że idiota nie chcę wziąć na siebie odpowiedzialności, za swojego chuja.

- Nie, że nie chcę – tłumaczył się – Powiedziałem po prostu, że jestem zbyt poważnym mężczyzną z karierą do zrobienia. Cała przyszłość przede mną, więc rzuciłem luźną propozycję, czy Cecily nie rozważała nad aborc.......

- Jesteś jebaną pizdą Bryce, a nie mężczyzną – Gaja w dalszym ciągu krzyczała – Może w końcu kiedyś się nim staniesz, jak przestaniesz nurkować w każdej dziurce napotkanej na swojej drodze.

- Cecily nie jest przypadkowa – tłumaczył się dalej, nie dając za wygraną i nie przyznając się do tego, że zjebał po całości – Zależy mi na niej i każdy o tym doskonale wie. Po prostu to dziecko wszystko utrudni....... - wtedy z krzesła podniosła się brunetka i cała zapłakana podeszła do chłopaka. Nawet nie zakodowałam tego, kiedy jej ręka wylądowała na jego twarzy.

- Jedynym sukinsynem, który wszystko utrudnia jesteś ty – wyszlochała – Nie nasze dziecko – powiedziała to specjalnie z naciskiem na słowo nasze – Ja już zadecydowałam. Urodzę, a to od ciebie będzie zależało, czy zechcesz je razem ze mną wychować – dziewczyna wzięła swoje rzeczy i opuściła mieszkanie. Ja w dalszym ciągu się nie odzywałam, bo nie wiedziałam nawet co mogłabym powiedzieć sensownego w tej sprawie. Ta wiadomość spowodowała, że zabrakło mi języka w gębie.

- Czasami naprawdę mi wstyd, że jestem z tobą spokrewniona – syknęła Gaja. Już nie wrzeszczała, ale z jej głosu dało wyczytać się to, że była zawiedziona na Bryce. Bardzo mocno zawiedziona. Jeszcze nigdy nie słyszałam w jej tonie tyle jadu w stronę swojego brata.

The night's of hunting [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz