3. Duma schowana w kieszeń

348 23 9
                                    

Czas mijał zaskakująco, bardzo szybko. Odkąd dowiedziałam się, że mogę pozostać w Nowym Jorku, to maksymalnie wykorzystywałam każdy dzień, bo wiedziałam, że w każdej chwili moja sielanka może się skończyć. Z Lorenzo na szczęście nie miałam kontaktu od naszej ostatniej wiadomości, co mnie bardzo cieszyło, bo nie potrzebowałam jego osoby w swoim życiu. Mieliśmy już początek października, co oznaczało, że właśnie dzisiaj zaczęłam swój pierwszy dzień na wymarzonych studiach. Stałam pod uczelnią i podziwiałam jej piękno zewnętrzne, jak i wewnętrzne, gdzie będę mogła się uczyć od najlepszych wykładowców, jak w przyszłości pomagać ludziom w potrzebie. Zapisałam się również na różne kółka, między innymi z genetyki molekularnej, klasycznej i także zajęć psychologicznych, dzięki którym miałam możliwość na prace z ciężka młodzieżą. Wszystko zapowiadało się fantastycznie i tak jak sobie to wyobrażałam. Zdolna, inteligentna studentka, na wymagającej uczelni.

Z moimi przyjaciółmi dogadywałam się coraz lepiej. Ustaliśmy parę zasad, aby każdemu z nas żyło się, jak najlepiej i żeby nie wybuchały między nami niepotrzebne konflikty. Rzecz, która najbardziej mnie zadziwiała, to to, że moja relacja z Xavierem uległa nieco większej zmianie. Oczywiście dalej byliśmy tylko przyjaciółmi, ale po tym, jak chłopak mnie pocałował, a ja nie wiadomo z jakich przyczyn oddałam ten pocałunek, miedzy nami zrodziła się dziwna więź. Pomimo, że nigdy tego nie powtórzyliśmy, to byliśmy niezwykle blisko siebie i bardzo dobrze się dogadywaliśmy. Musiałam przyznać, że zauroczyłam się w brunecie, z pięknymi zielonymi oczami oraz uroczymi dołeczkami w policzkach. Miałam nadzieje, że nasza relacja powoli dalej będzie się rozwijać i może wyjdzie z tego coś więcej niż tylko przyjaźń. Za to miłość Gaji i Liama kwitła za dobrze i czasami żałowałam, że nasze pokoje są tak blisko siebie, bo przez to często miałam traumę po nocach. A jeśli chodzi o Brycea to szczególnie nic się nie zmieniło. Miałam z nim dobre stosunki jako z przyjacielem, ale czasami potrafił mi dobrze podziałać na nerwy swoim sposobem bycia. Najbardziej denerwowało mnie to, że za każdym razem spotykałam inną dziewczynę wychodzącą z jego pokoju, a jej bielizna była porozrzucana po całym domu. Okropne doświadczenie.

Weszłam pewnym krokiem do budynku, a następnie skierowałam się na trzecie piętro, gdzie miały odbyć się moje pierwsze zajęcia. Byłam raczej typem lenia, a sport nie leżał w moich top zajęciach, więc pognałam szybko w stronę windy, która już powoli zaczęła się zamykać. Na całe szczęście zdążyłam do niej wsiąść, bo nie uśmiechało mi się włazić po schodach. Wysiadałam na odpowiednim piętrze i zaczęłam iść pod wskazaną sale, ale przez to, że było tłoczno na korytarzu, ktoś na mnie wpadł. Los jak widać mnie nie lubił, bo nieszczęsną osobą okazał się nie kto inny, jak sam syn dyrektora, Lorenzo Rosso. Jego wyraz twarzy, jak zwykle wyrażał wkurwienie, co mnie za bardzo nie zdziwiło. Natomiast interesowało mnie to, dlaczego chłopak znajdował się na trzecim piętrze naszej uczelni skoro nic tu nie studiował. Plotki, o których słyszałam mówiły o tym, że czarnowłosy nie miał ani żadnych przyjaciół, ani żadnego skończonego kierunku. Był jedną wielką zagadką, która skrywa więcej tajemnic, niż jesteśmy w stanie sobie to wyobrazić. Zrozumiałabym jeszcze to, gdyby chłopak przyszedł odwiedzić swojego ojca, ale na pewno tego nie zrobił, bo biuro dyrektora znajdowało się na ostatnim piętrze, a nie na poziomie, na którym obecnie staliśmy. Niech uważa, bo pomyśle jeszcze, że mnie prześladuje.

- Od naszego ostatniego spotkania minęły ponad dwa tygodnie, a ty dalej nie nauczyłaś się zasad kultury osobistej? – spytał z kpiną w głosie. Miałam tak dobry humor, a wystarczył tylko jego głupi wyraz twarzy i cały urok szlak trafił. Posłałam mu lodowate spojrzenie.

- To ty na mnie wpadłeś, nie na odwrót – powiedziałam stanowczo z wysoką pewnością siebie. Nie bałam się go i chciałam, żeby w końcu sobie uświadomił, że nie będę jak każdy grała pod jego dyktando. Chłopak parsknął śmiechem i ku mojemu zdziwieniu on naprawdę był rozbawiony chociaż w głosie dalej pobrzmiewała mu nutka pogardy.

The night's of hunting [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz