21. Krwawy nos

207 15 0
                                    

Po powrocie do domu, pierwsze co zrobiłam, to udałam się prosto do pokoju mojego przyjaciela. Xavier leżał na łóżku i trzymał w ręku książkę. Uniósł na mnie te swoje piękne, zielone oczy, a mina od razu mu zrzędła. Nie wiem, czy było to spowodowane tym, że przychodziłam do jego pokoju w środku nocy, czy dlatego że moja twarz była pewnie cała opuchnięta od płaczu.

Nie odzywając się od razu ruszyłam w stronę bruneta i wtuliłam się w jego ciało. Chłopak zdziwiony odłożył swoją książkę i mocno mnie objął. Nie wiedziałam od czego zacząć. Miałam mu tak dużo do powiedzenia, a było mi tak cholernie wstyd.

- Przepraszam Xavier – powiedziałam łamiącym się głosem, próbując się ponownie nie rozpłakać – Przepraszam, za to jak cię traktowałam.

- Flo, o co ci chodzi? - chłopak był naprawdę zdezorientowany i nie wiedział co się dzieje. Jego najlepsza przyjaciółka przychodzi do niego w środku nocy i zaczyna płakać, wtulając się w jego ciało. Normalka.

- Lorenzo mi o wszystkim powiedział – odważyłam się unieść wzrok. Patrzył na mnie z wielkim ciepłem wypisanym na twarzy, a w jego oczach nie widziałam ani trochę złości.

Dokładnie pamiętam ten dzień, gdy ponad dwa lata temu mama Xaviera straciła swój cały majątek, na który ciężko pracowała w życiu. Tata chłopaka stracił nogę w wypadku, a więc nie mógł tak często pracować, a piekarnia Rose Baker dostarczała im wystarczających środków na to, aby się utrzymać, więc rodzina Xaviera nie należała do najbiedniejszych.

Rodzice Gai i Brycea prowadzili firmę organizującą różne przyjęcia, a przede wszystkim wesela. Pani Baker jako przyjaciółka rodziny Cooperów robiła dla nich zlecenia na różnego rodzaju ciasta oraz torty. Był to dla niej opłacalny biznes, bo zawsze miała robotę, a co za tym idzie, pieniądze.

Rodzinie Baker, mimo stanu ojca Xaviera, bardzo się powodziło do dnia, gdy zapłakany przyjaciel zadzwonił do mnie i powiedział, że jego mama zmuszona jest zamknąć swoją firmę. Serce mi się krajało, gdy przypominałam sobie jego głos.

- Nie mamy już nic Flo – mówił zapłakany i ledwo łapał dech, bo dławił się własnymi łzami – Zabrali jej wszystko. Przyszli i wyrzucili, jak jakąś zużytą szmatę.

Przez długi czas nie mogli sobie poradzić finansowo. Pożyczali pieniądze od przyjaciół, brali chwilówki i żyli z dnia na dzień. Próbowali się jakoś utrzymać, ale nie było łatwo. Raz za niezapłacenie rachunków komornik przyszedł do ich domu. Po kilku miesiącach zaczęli wychodzić na prostą.

Pan Baker znalazł sobie dodatkową pracę, dzięki której mógł pracować w domu, więc było mu łatwiej. Pani Baker dotąd nie otworzyła z powrotem swojej piekarni, ale pracowała w innej takiej działalności, gdzie mogła spełniać się zawodowo.

Bardzo podziwiałam w nich to, że pomimo wielkiego kryzysu nie tknęli ani grosza z pieniędzy odłożonych na studia Xaviera. Mój przyjaciel namawiał ich na to wielokrotnie, ale oni nie chcieli o tym słyszeć. Ważniejsza była dla nich przyszłość syna. Xavier dorobił sobie jeszcze na wymarzone studia, wziął odłożone pieniądze i tak znalazł się w tym miejscu.

Baker przysunął swoje ciało jeszcze bliżej mojego, aby zacząć głaskać mnie po plecach. Próbował mnie uspokoić, bo od natłoku tych wszystkich wspomnień znowu wybuchłam płaczem.

- Nic się nie dzieje maluchu – jego spokojny głos powoli łagodził mój stan – To nie twoja wina przecież.

- Wypowiedziałam w twoją stronę tyle przykrych słów – patrzyłam mu prosto w oczy, aby zobaczył moją szczerą skruchę – Traktowałam cię jak złego człowieka, osobę której tak naprawdę nie znałam, ale ty tylko chciałeś pomóc ludziom, aby nie cierpieli już tak jak ty – brunet wziął w dłonie moją twarz i otarł kciukiem łzy. Patrzył na mnie w tak łagodny sposób, na który po tym wszystkim nie zasłużyłam – Jak do tego doszło? Jak zacząłeś współpracować z Lorenzem?

The night's of hunting [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz